Niestety też znam co najmniej dwa przypadki wśród koleżanek, gdy na siłę próbowali wymusić sn, choć okoliczności wskazywały inaczej i w jednym tak się skończyło, w drugim cc w ostatniej chwili. W obu przypadkach niestety dziecko było mocno niedotlenione i ledwo żywe jak wreszcie wyszło - oba wymagały rehabilitacji ale oba dzieciaki są obecnie 100% zdrowymi kilkulatkami. Ale co rodzice przeszli to ich.
Ja osobiście uważam, że najważniejsze to trafić na bardzo dobrą położną prowadzącą, bo od niej zależy zdecydowanie najwięcej. Pewnie od lekarza też, ale w moim przypadku się zapodział i nie było go w czasie akcji porodowej, a położne i inne kobiety (salowa, neonatolog) owszem, w ilości sztuk kilku. To położna woła lekarza jeśli coś idzie nie tak, to ona wyciąga dzidziusia. Dużo też zależy od polityki szpitala - dobrze się dowiedzieć wcześniej jak to wygląda w tym wybranym - zwłaszcza dziewczyny rodzące po raz pierwszy. Ostatnio nieznajoma kobieta w kolejce do gina opowiadała mi jak to pojechała z córką rodzić w nocy i nie wiedziała od której strony wejść do szpitala bo był częściowo zaciemniony i błądziły z kwadrans - to się zapytałam czy w czasie ciąży nie przyszło im do głowy podjechać i sprawdzić? Dopiero w stresie i ostatecznej konieczności szukać? Wiele szpitali prowadzi dni otwarte, oprowadza po szpitalu, odpowiada na pytania, warto znać podstawy, serio, i to nie tylko od strony szpitala ale i pacjentek - tu na forum też się dziewczyny wypowiadają jak zostały zaopiekowane.