reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

100 pytań do... czyli pytania wyrwane z kontekstu:))

Moja koleżanka gdy czekała na cesarskie cięcie po posadzili ja koło sali, w której odbywał sie poród naturalny. no i sie osłuchałam krzyków i jęków. Gdy przyszła do nie położna pyta sie : Może pani chodzić, a koleżanka na to: Tak, i własnie stąd wychodzę!!

Haha, ja miałam taką samą reakcję jak leżałam bo u mnie przez przypadek się nie dopatrzyli, że wada wzroku i miałam sama rodzić więc 9 godzin słuchałam :-) Z tym, że mi na to położna od razu powiedziała że jak się już raz na porodówkę trafi to bez dziecka nie wypuszczają :)

Tak odchodząc trochę od tematu i nawiązując do tego "wychodzenia" - pamiętacie jak pierwszy raz zobaczyłyście wasze dzidzie? Ahhhh, najpiękniejsza chwila w moim życiu! :-)
 
reklama
Kati, ja odebrałam wypowiedź Bonusowej jako komentarz do cc i sn, a nie do Twojej decyzji. Twoja decyzja rzecz święta - chętnie też poznam pobudki na pw, jeżeli zechcesz się nimi podzielić.

To ciekawa i warta uwagi wymiana poglądów na ten temat, przed którym żadna z nas raczej nie umknie ;-) chętnie przeczytam co która myśli na ten temat, bo ile ludzi tyle opinii.
Niestety też znam co najmniej dwa przypadki wśród koleżanek, gdy na siłę próbowali wymusić sn, choć okoliczności wskazywały inaczej i w jednym tak się skończyło, w drugim cc w ostatniej chwili. W obu przypadkach niestety dziecko było mocno niedotlenione i ledwo żywe jak wreszcie wyszło - oba wymagały rehabilitacji ale oba dzieciaki są obecnie 100% zdrowymi kilkulatkami. Ale co rodzice przeszli to ich.

Ja osobiście uważam, że najważniejsze to trafić na bardzo dobrą położną prowadzącą, bo od niej zależy zdecydowanie najwięcej. Pewnie od lekarza też, ale w moim przypadku się zapodział i nie było go w czasie akcji porodowej, a położne i inne kobiety (salowa, neonatolog) owszem, w ilości sztuk kilku. To położna woła lekarza jeśli coś idzie nie tak, to ona wyciąga dzidziusia. Dużo też zależy od polityki szpitala - dobrze się dowiedzieć wcześniej jak to wygląda w tym wybranym - zwłaszcza dziewczyny rodzące po raz pierwszy. Ostatnio nieznajoma kobieta w kolejce do gina opowiadała mi jak to pojechała z córką rodzić w nocy i nie wiedziała od której strony wejść do szpitala bo był częściowo zaciemniony i błądziły z kwadrans - to się zapytałam czy w czasie ciąży nie przyszło im do głowy podjechać i sprawdzić? Dopiero w stresie i ostatecznej konieczności szukać? Wiele szpitali prowadzi dni otwarte, oprowadza po szpitalu, odpowiada na pytania, warto znać podstawy, serio, i to nie tylko od strony szpitala ale i pacjentek - tu na forum też się dziewczyny wypowiadają jak zostały zaopiekowane.

A co do wady wzroku - ja jestem krótkowidz i astygmatyk, ok 6 mc odwiedziłam okulistę i mierzyła mi ciśnienie w oku, bo ponoć o to chodzi po czym wypisała brak wskazań do cc z tego tytułu - teraz też pójdę to zbadać.
 
Ostatnia edycja:
bachucha chyba brak wskazań do sn....... :-)

:-)

o właśnie nie napisalam, ze moje niedotlenione dziecko mialo nieprawidlowy wzorzec ruchowy, oczywiscie tulalismy sie po neurologach i rehabilitantach.....
 
tak ja również znam takie co po porodzie sn powiedziały "nigdy więcej".

Też znam takie osoby :tak:

(bo moją akurat komentowałaś :-D )

I vice versa :-D

Niestety też znam co najmniej dwa przypadki wśród koleżanek, gdy na siłę próbowali wymusić sn, choć okoliczności wskazywały inaczej i w jednym tak się skończyło, w drugim cc w ostatniej chwili. W obu przypadkach niestety dziecko było mocno niedotlenione i ledwo żywe jak wreszcie wyszło - oba wymagały rehabilitacji ale oba dzieciaki są obecnie 100% zdrowymi kilkulatkami. Ale co rodzice przeszli to ich.

Ja osobiście uważam, że najważniejsze to trafić na bardzo dobrą położną prowadzącą, bo od niej zależy zdecydowanie najwięcej. Pewnie od lekarza też, ale w moim przypadku się zapodział i nie było go w czasie akcji porodowej, a położne i inne kobiety (salowa, neonatolog) owszem, w ilości sztuk kilku. To położna woła lekarza jeśli coś idzie nie tak, to ona wyciąga dzidziusia. Dużo też zależy od polityki szpitala - dobrze się dowiedzieć wcześniej jak to wygląda w tym wybranym - zwłaszcza dziewczyny rodzące po raz pierwszy. Ostatnio nieznajoma kobieta w kolejce do gina opowiadała mi jak to pojechała z córką rodzić w nocy i nie wiedziała od której strony wejść do szpitala bo był częściowo zaciemniony i błądziły z kwadrans - to się zapytałam czy w czasie ciąży nie przyszło im do głowy podjechać i sprawdzić? Dopiero w stresie i ostatecznej konieczności szukać? Wiele szpitali prowadzi dni otwarte, oprowadza po szpitalu, odpowiada na pytania, warto znać podstawy, serio, i to nie tylko od strony szpitala ale i pacjentek - tu na forum też się dziewczyny wypowiadają jak zostały zaopiekowane.

Święta prawda!!! Bardzo dużo zależy od mądrości i podejścia personelu medycznego oraz polityki szpitala. Jestem z Gdańska. I jeśli kobieta chce w tym mieście otrzymać np. znieczulenie to powinna wybrać Szpital Wojewódzki a nie Zaspę, gdyż w tym drugim jedyne co ewentualnie mogą podać to dolargan. Jeśli zaś martwiłaby się, że w razie komplikacji nie będą chcieli zrobić cc, to lepiej jechać na Zaspę (nie ma tam porodów kleszczowych ani z użycie vacuum) za to w Wojewódzkim każą rodzić sn tak długo aż już na prawdę nie ma wyjścia. Chociaż dziewczyna z uszkodzeniem porodowym IV st o której wcześniej wspominałam rodziła ze mną na Zaspie a synka wycisnęli jej z brzucha jak już nie miała siły przeć (dzieciątko miało ponad 4 kg) i stąd zapewne to uszkodzenie. Więc też zależy od konkretnej sytuacji.

Należy również zauważyć, że większość komplikacji podczas porodu (nie wstawianie się w kanał, utrata tętna) ma często miejsce nie dlatego, że to poród sn tylko dlatego, że jest wspomagany. Teraz nawet jak kobieta sama zacznie rodzić jeszcze w domu to po przyjeździe do szpitala czy skurcze wystarczająco silne czy nie, czy rozwarcie idzie czy nie to podłączają oxy. Układają na łóżku pod ktg czasem na zbyt długo- a tu często lepiej się poruszać, pod prysznic pójść. Jedna z dziewczyn wspominała wcześniej, że poród poszedł u niej jak z kopyta dopiero po znieczuleniu, bo była w stanie zacząć chodzić i się ruszać.
Niestety znieczulenie w kręgosłup też ponoć czasami spowalnia akcję.
Bardzo często kończą się cc bądź porodem zabiegowym te porody wywoływane w szpitalu kroplówką (np. ciąża przenoszona).

Dużo czytałam na temat porodów, planowałam drugie dziecko urodzić w domku z asystą położnej, bez wspomagania, żadnej farmakologii. Ale troszkę się boję, że jak coś pójdzie nie tak to nie zdążę do szpitala.

Podczas pierwszego porodu miałam opłaconą położną- i to osobiście bardzo polecam. Jest to najważniejsza osoba na trakcie porodowym, której decyzje często stanowią o życiu lub śmierci matki i/lub dziecka. Lekarza w trakcie porodu najprawdopodobniej nie zobaczycie w ogóle, albo góra parę razy (jak wszystko idzie ok). Cały czas za to jest przy rodzącej położna. I teraz też mam zamiar zapłacić za tą przyjemność :-D
 
Jedna z dziewczyn wspominała wcześniej, że poród poszedł u niej jak z kopyta dopiero po znieczuleniu, bo była w stanie zacząć chodzić i się ruszać.
Ano ja - bardzo zdecydowanie pomógł ruch, skakanie, kręcenie biodrami itp. A bez znieczulenia nie byłam w stanie tego robić. Też słyszałam o tym, ze znieczulenie czasem spowalnia poród, ale głównie gdy kobieta po nim leży i nic nie robi - jak ćwiczy to ćwiczenia dają o wiele większego kopa :-D
 
Bachucha, ja nie jestem pewna, ale czy nie jest tak, że przy zewnątrzoponowym nie możesz chodzić, bo nic nie czujesz od pasa w dół, a przy podpajęczynówkowym nie czujesz skurczów, ale swoje nogi już tak?
 
a przy moich porodach od skurczy partych był obecny lekarz, on tez mnie zszywał po nacięciu i sprawdzał łóżysko po urodzeniu. chyba co szpital to inaczej. i tez u nas nie ma czegos takiego np że moga cię odesłać z braku miejsc, zawsze przyjmą. ja nie miałam znieczulenia jeden poród trwał 12 h a drugi tylko 3 godziny. teraz też nie bede chciała. dla mnie chyba to nie takie straszne, chociaz po pierwszym porodzie mialam straszne komplikacje...
 
A ja mam tym razem wybor cc czy sn... i nie wiem co zrobie. Nie boje sie bolu, ani przy porodzie ani po, naciec i innych nieprzyjemnosci. Dla mnie najgorszy przy porodzie byl stres o to czy mala sobie dobrze rdzi bo miala godzinami arytmie, pobierali jej kilka razy krew z glowki zeby sprawdzic poziom tlenu.
W koncu mialam cc, nie przekroczylam 6cm rozwarcia. Nie wydaje mi sie zeby tym razem bylo latwiej, zwlaszcza ze nie moga dac mi po cc zadnych "wspomagaczy" typu zel, kroplowka. Tylko hormony. Wiec i tak sie zakonczy pewnie porod cc albo nie daj Boze kleszczami.
 
Zupełnie z innej beczki: mam pytanko, czy któraś z Was dziewczynki kupuje sobie lub swoim dzieciom soczki Leon w kartoniku? Bo w dość sporym odstępie czasu kupiłam Gabie takie soczki i za każdym razem mam wrażenie, że jak próbuję to sok ma posmak metalu. Gdybym pierwszy raz teraz to poczuła zwaliłabym na ciążę ale kilka tygodni temu jak spróbowałam to też czułam, a wtedy w ciąży nie byłam.
 
reklama
Do góry