Dziewczyny ratunku! Jestem w 7 tc. Z mężem staraliśmy się o dziecko, ale to co się ze mną teraz dzieje jest nie do wytrzymania. Cały czas płaczę, otwieram oczy i odrazu płaczę momentami aż się zanoszę i nie mogę oddychać, a płacz kończy się wieczorem kiedy już z braku sił po prostu padam. Nie ma chęci do robienia czegokolwiek, mam wrażenie że moje życie się już skończyło. A przecież chciałam tego dziecka to dlaczego teraz mam takie myśli? Dochodzi do tego że idąc do lekarza mam nadzieje że go już tam nie ma
nie wiem co robić i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Mąż już też ledwo daje radę i widać że mój stan uderza również w niego. Nie mogę nawet na chwilę wrócić myślami do wspomnień sprzed ciąży (mojego życia sprzed ciąży) bo odrazu dostaje ataku paniki, płaczu. Mam wrażenie, że chciałabym do tego wrócić i że dopiero teraz jestem tego świadoma. Nie wiem jak długo wytrzymam jeszcze ten stan bo już jestem na skraju wytrzymałości. Czy któraś z Was może tak miała? Jak sobie poradziłyście?