Moje drogie Panie. Dawno się nie odzywałam, a to dlatego, że sprawy potoczyły się u mnie dobrze. Zakładając ten post byłam załamana. Mąż miał fatalne wyniki. Ku pokrzepieniu serc zdecydowałam się tu wrócić i podzielić historią, ponieważ uważam, że warto walczyć do końca.
W pierwszym poście wskazałam, ze mąż odebrał fatalne wyniki m.in.
koncentracja - 64,2x10(6)/mL, całkowita liczba w ejakulacie 417,6x10(6), żywotność - 34 (zawsze było 58), ruch postępowy 16% (zawsze było około 45), plemniki nieprawidłowe 99% (zwykle było 93%), %plemników z uszkodzoną strukturą DNA 34% (pierwszy raz robilismy to badanie), posiew dobry. Mąż jest szczupły, pracuje z komputerem (informatyk), ale codziennie po pracy jest aktywny - biega przez dwie godziny).
Martwiliśmy się, że złe wyniki były spowodowane sylwestrowym piciem alkoholu. Mieliśmy tez obawy, czy moje poprzednie poronienie nie było tym spowodowane.
Powyższe wyniki były ze stycznia.
Mąż zaczął się oszczędzać,przyjmować Pentohexal 600 i clostilgebyt (kontrolujac przy tym stan testosteronu). Do tego schłaszał sobie sprzęt i ogolnie dodał do diety różne suple...
w kwietniu zrobilismy badania na własną rękę
- żywotnosc z 34 wzrosła do 61
- ruchliwość z 16 do 39
- nieprawidłowe plemniki z 99% zmalały do 87%
- uszkodzone DNA z 34% zmalało do 22,79
następnie w maju zrobilismy badania na zlecenie lekarza
- żywotnosć z 61 wzrosła do 73
- ruchliwość z 39 wzrosła do 64
- ale nieprawidłowe plemniki z 87 % wzrosły do 100 % (załamało nas to)
- natomiast uszkodzone DNA zmalało z 22,79 do 17,12
Lekarz wyciągnął następujące wnioski "proszę się nie przejmować wzrostem nieprawidłowych plemników do 100% poniewaz poprawiły się inne paramentry tj ruchliwość, defragmentacja itd, a przy znaczacej koncentracji plemników jest duze prawdopodobienstwo ze zawsze jakis zdrowy plemnik się znajdzie".
Od tego czasu podjęliśmy działania i udało się za drugim razem....
Piszę o tym dlatego, że wyniki były niezbyt dobre, a mimo to się udało.
Wiem w jakiej rozpaczy są osoby starające się i od porodu dziecka zdecydowałam się, że muszę o tym napisać, aby wspomóc tych, którzy zmagają się z problemem, z którym sama sobie nie radziłam.
Życzę Wam wszystkim powodzenia....