reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

żeby nam żuchwy nie zamarzły - smiejmy się

Para zakochanych spaceruje po parku:
- Kochany, pocałuj mnie jak Romeo piękną Julię...
- A jak to się robi?
- Hmm... a może przytul jak Abelard swą Heloizę...
- A to jak?
- Jak Srak! Czytałeś ty coś w ogóle?
- Tak! Naszą szkapę. Ugryźć cię może w dupę?
 
reklama
Pewnego dnia pewna starsza dama przyszła do Deutsche Bank z torbą
pełna pieniędzy. Podeszła do stanowiska i poprosiła
o prywatną rozmowę z prezesem banku, gdyż chciała otworzyć konto, a
"proszę zrozumieć chodzi o wielka sumę pieniędzy"...
Po długotrwałych dyskusjach pozwolono starszej pani spotkać się z
prezesem, bo w końcu nasz klient - nasz pan.

Prezes spytał o kwotê, jakę starsza pani zamierzała wpłacić. Ona odpowiedziała, ze chodzi o 50 milionów EURO.

Po czym otworzyła torbe, zeby go przekonac, iz tak jest w
rzeczywistości. Naturalnie zaciekawiony prezes pyta
o pochodzenie tych pieniedzy. "Szanowna pani, jestem zaskoczony
ilocią pieniedzy, jaką ma pani przy sobie! Jak pani tego
dokonała?"
Klientka na to: "Calkiem prosto. Zakladam siê".
"Zakłada się pani? - pyta prezes - Ale o co?".
Starsza pani odpowiada: Cóz, o wszystko co mozliwe. Na przyklad mogę się z
panem zalozyc o 25.000 EURO, ze panskie jaja sa
kwadratowe! Prezes zasmial sie glosno i powiedzial: "Przeciez to
śmieszne! W ten sposób nie moglaby pani nigdy tak duzo
zarobic." "Cóz, przeciez powiedzialam, ze w ten sposób zarobilam moje
pieniadze. Bylby pan gotowy zalozyc sie ze mna?"
"Alez oczywiscie - odpowiedzial prezes (w koncu szlo o mnóstwo
pieniędzy) - zakładam sie, o 25.000 EUR, ze moje jaja
nie sa kwadratowe. "Starsza pani odpowiada: "Zaklad stoi, ale
ponieważ stawką są duże pieniadze, czy moge przyjsc jutro o 10.00
razem z moim prawnikiem, zeby sprawdzic naocznie i przy świadku?"
"Jasne", prezes wykazal zrozumienie.

Cala noc prezes był niesamowicie nerwowy i spedzil wiele godzin na
sprawdzeniu, czy jego jaja znajduja się w swojej
dotychczasowej formie. Z jednej i drugiej strony. W koncu przy
pomocy glupiego testu osiagnal 100- procentowa pewnosc. Wygra ten zaklad !
Następnego ranka o 10.00 przyszla starsza dama ze swoim prawnikiem do banku.
Przedstawila sobie obu panów i powtórzyła,
iż chodzi o zaklad, którego stawka jest 25.000 EURO.
Prezes zaakceptowal zaklad, iz jego jaja nie sa kwadratowe. W
celuprzekonania sie o tym fakcie,
poprosila go dama o opuszczenie spodni. Prezes opuscil spodnie.
Starsza pani nachyliła się, spojrzała uważnie i spytała ostroznie,
czy mogę dotknąć jaj. No dobrze - odpowiedzial prezes. - 25.000 EURO sa
tego warte i mogê zrozumiec,
ze chce się pani do konca przekonać. " Starsza pani ponownie sie
nachylila i wzięła "piłeczki" w swoje dłonie.

Wtedy prezes zauważył, ze prawnik zaczyna uderzac glowa w sciane.
Prezes pyta wiec kobiete: "Co sie stalo z tym pani prawnikiem?"

Na to ona: "Nic, zalozylam sie z nim tylko o 100.000 EURO, ze dzisiaj
o godz. 10.00 bede trzymala w dloniach
jaja prezesa Deutsche Bank".
 
Rozmawiaja owoce egzotyczne.
- Jestem kiwi. Co każdego ożywi.
- Jestem cytryna. Lubi mnie rodzina.
- Jestem marakuja. Nie wiem, co powiedzieć...

Praktykant pyta ordynatora szpitala:
- Co mam wpisać w rubryce "przyczyna zgonu" ?
- Swoje nazwisko ...

Lekarz wypisując chorego po operacji udziela mu rad:
- Nie palić, nie pić pod żadnym pozorem, co najmniej osiem godzin snu
dziennie.
- A co z seksem?
- Tylko z żoną, wszelkie podniecenie mogłoby pana zabić!

A mówiła mi mama:
"Ucz się synu na ginekologa, bo to i forsy dużo i ręce cały czas w cieple"
- mruczał pod nosem kierowca TIR-a zmieniając w mroźną noc koło w naczepie.

Barman opieprza kelnera:
- Kiedy wreszcie przestaniesz wyrzucać pijanych klientów na zewnątrz??
- Przecież nawalonych się wyrzuca z lokalu
- Ale k**wa nie w WARSIE!!!

Zgubiono czarną dyplomatkę. Uczciwego znalazcę prosimy o odprowadzenie
alkoholiczki do ambasady Czadu.

Dorastająca córka pyta matkę:
- Mamusiu, co się dzieje z miodem z miodowego miesiąca?
- Wsiąka w męża i tak powstaje stary piernik.

Wchodzi mł ody junak do żeńskiego akademika:
- A ty do kogo młody człowieku - pyta portierka.
- A kogo by mi pani poleciła?


 
Podczas wizyty w Anglii Lech Kaczyński został zaproszony na herbatę do>
Królowej. Kiedy rozmawiali zapytał ja, jaka jest mocna strona jej władzy?
Królowa odpowiedziała, iż otacza się inteligentnymi ludźmi.
- Po czym rozpoznajesz, że są inteligentni? - spytał Kaczyński.
- Cóż, po prostu zadaje im odpowiednie pytania - odpowiedziała Królowa -
pozwól mi zademonstrować. W tym momencie Królowa bierze słuchawkę i
dzwoni
do Tony\'ego Blaira:
- Panie ministrze, proszę opowiedzieć na następujące pytanie: Pańska
matka
ma dziecko i pański ojciec ma dziecko, ale nie jest ono Panskim bratem
ani
siostra - kto to jest?
- Oczywiście to ja nim jestem.
- Doskonale - odpowiada Królowa - dziękuje bardzo i dobranoc. Odkłada
słuchawkę i mówi:
- Czy teraz już Pan rozumie, Panie Prezydencie?
- Tak. Jestem niezmiernie wdzięczny. Nie mogę się doczekać by zastosować
ten sposób!
Po powrocie do Warszawy Kaczyński decyduje poddać testowi premiera -
Kazimierza Marcinkiewicza . Wzywa go do Pałacu Prezydenckiego i pyta:
- Kaziu, chciałbym Ci zadać jedno pytanie, ok?
- Ależ oczywiście, nie krepuj się, jestem gotów...
- Posłuchaj, twoja matka ma dziecko i twój ojciec ma dziecko, ale nie
jest> ono twoim bratem ani siostrą - kto to jest? Marcinkiewicz chrząka,
kaszle i w końcu odpowiada:
- Czy mógłbym się zastanowić i wrócić z odpowiedzią?
Kaczyński zgadza się i Marcinkiewicz wychodzi. Natychmiast zwołuje
zebranie klubu parlamentarnego PiS, po czym głowią się nad zagadka przez
kilkanaście godzin, ale nikt nie wpada na rozwiązanie. W końcu, w akcie
desperacji, Marcinkiewicz dzwoni do Jana Rokity i przedstawia mu problem:
- Niech pan posłucha, jak to może być: pańska matka ma dziecko i pański
ojciec ma dziecko, ale nie jest ono Pańskim bratem ani siostrą - kto to
jest? (Łebski z niego facet myśli Marcinkiewicz, studiował, na pewno
znajdzie odpowiedź...) Rokita odpowiada bez zastanowienia:
- To ja, oczywiście. Uradowany Marcinkiewicz wraca biegiem do Pałacu
Prezydenckiego, odnajduje Kaczyńskiego i krzyczy:
- Mam, mam! Wiem kto to jest! To Jan Rokita! Na co Kaczyński robiąc
zdegustowana minę:
- Źle, idioto! To Tony Blair!
 
U w a g a!
Zupełna nowość na rynku!
Najnowszy kurs Dla Przyszłych Rodziców
Opracowany przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej

Dla tych potencjalnych ku przestrodze, a dla faktycznych w celu weryfikacji
rzeczywistości. Zapomnij o poradnikach na temat wychowania dzieci i przestań bujać w obłokach!
Oto dziesięć sposobów na sprawdzenie, czy jesteś już gotowy, by zostać dobrym rodzicem.

1.
KOBIETY: aby przygotować się do macierzyństwa: włóż szlafrok i przymocuj sobie na brzuchu worek z grochem. Noś go przez 9 miesięcy. Po tym czasie wyjmij z worka 10% grochu.
MĘŻCZYŹNI: aby przygotować się do ojcostwa, pójdź do najbliższej apteki, wyłóż całą zawartość portfela na ladę i oddaj aptekarzowi. Następnie pójdź do supermarketu i załatw, by cała Twoja pensja była co miesiąc przelewana bezpośrednio na konto sklepu.

2. Aby przekonać się, jak będą wyglądały Twoje noce:
* chodź po pokoju od 17:00 do 22:00 nosząc mokry tobołek o wadze ok. 5 kg.
* O 22:00 odłóż tobołek, nastaw budzik na północ i idź spać.
* O północy wstań i chodź po pokoju z tobołkiem na rękach do godziny pierwszej.
* Nastaw budzik na 3:00 rano.
* Ponieważ nie możesz zasnąć, wstań o drugiej i weź coś do picia.
* Wróć do łóżka o 2:45.
* Wstań o trzeciej, gdy zadzwoni budzik. Przy zgaszonym świetle śpiewaj piosenki do godz. 4:00.
* Ustaw budzik na 5:00.
* Wstań.
* Zrób śniadanie.

Postępuj tak przez pięć lat i sprawiaj wrażenie zadowolonego z życia.

3. Wydrąż melon, robiąc mu z boku mały otwór o średnicy piłeczki pingpongowej.
* Zawieś go na sznurku u sufitu i rozbujaj.
* Weź miseczkę wodnistej papki i za pomocą łyżeczki spróbuj przełożyć jej połowę do wnętrza bujającego się melona, udając przy tym, że jesteś samolotem.
* Drugą połowę papki wylej sobie na kolana.
Jesteś już gotów karmić roczne niemowlę.
Aby przygotować się na karmienie raczkującego dziecka, rozsmaruj dżem na kanapie i wszystkich zasłonach. Ukryj paluszek rybny za szafą i zostaw go tam na parę miesięcy.

4. Ubieranie maluchów nie jest wcale takie trudne.
* Kup ośmiornicę i siatkową torbę.
* Spróbuj włożyć ośmiornicę do torby tak, by żadne jej ramię nie wystawało.
* Czas przeznaczony na to zadanie: całe przedpołudnie.

5. Przygotuj się do wyjścia rano z domu.
* Czekaj pół godziny przed drzwiami do ubikacji.
* Wyjdź z domu.
* Wróć.
* Wyjdź ponownie.
* Wróć.
* Wyjdź i odejdź kilkanaście metrów.
* Wróć.
* Wyjdź i oddalaj się bardzo powoli.
Po drodze zatrzymuj się, by dokładnie obejrzeć
* każdy niedopałek na chodniku,
* każdą gumę do żucia,
* każdy papierek
* i każdego martwego owada.
* Wróć pod dom.
* Krzycz głośno, że masz już tego dosyć, aż sąsiedzi staną w oknach i z
zaciekawieniem zaczną się na Ciebie gapić.
Teraz jesteś już gotów, by zabrać swojego malucha na spacer.

6. Pójdź do supermarketu, zabierając ze sobą cokolwiek, co przypomina dziecko w wieku przedszkolnym.
Najlepiej nadaje się do tego celu dorosły kozioł. Jeśli chciałbyś mieć więcej niż jedno dziecko, weź ze sobą kilka kozłów. Nie spuszczając ich z oczu ani na chwilę, zrób zakupy na cały tydzień. Zapłać za wszystko, co kozły zjadły lub
zniszczyły.

7. Naucz się na pamięć imion bohaterów dobranocek. Kiedy zorientujesz się, że podczas kąpieli śpiewasz ?Ja jestem pan Tik-Tak?, jesteś już gotów, by zostać rodzicem.

8. Pamiętaj, aby wszystko to, co mówisz, powtarzać przynajmniej pięć razy.

9. Pamiętaj, że Twoje dziecko najchętniej ?robi? podczas zmiany pieluch, a już wprost pasjami, gdy jest całkowicie niezabezpieczone, a Ty właśnie stoisz na trasie ?strzału?.

10. Zanim dorobisz się potomstwa, poszukaj ludzi, którzy mają już dzieci.
Krytykuj ich bezustannie za brak konsekwencji i cierpliwości, za to, że nie uczą swoich pociech dyscypliny i pozwalają im na wszystko. Doradzaj im bez, przerwy, co powinni zrobić, by dzieci wcześniej szły spać, jak mają nauczyć je dobrych manier i zachowania przy stole. Naciesz się tym okresem. Nigdy później nie będziesz już takim ekspertem w wychowywaniu dzieci.

G R A T U L A C J E!
Właśnie ukończyłeś kurs Dla Przyszłych Rodziców!
Życzymy Tobie jak najwięcej zadowolenia ze swoich pociech i jak najmniejszego stresu związanego z wychowaniem ich.
Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej
 
ogloszenieparafialne8qs.jpg
 
Mossad Attac
Był piękny majowy poranek... Prosiaczek, Kubuś Puchatek, Tygrysek i Królik siedzieli w domku u Kłapouchego. - Leje jak skurwysyn - jęknął Królik. - Ta ... Nawet miodka pitnego nie mam się ochoty napić - wysapał Kubuś. - Jak chcecie to mam wino HERACLES - Classic Płońsk Aperitif -zaproponował Kłapouchy. - Jak kosztowało więcej jak 3 zł to nie pijemy - odrzekł Prosiaczek. - Kosztowało 3.40 zł. Chceta ? Jak ni to som se golnę - rzekł rozjuszony Kłapouchy. - Dobra, dawaj - rzekł Królik leniwie otwierając butelkę. - Coś się ***** nie chce otworzyć - sapnął. - Nożem go - zaczął kibicować Prosiaczek. - Szabli *****, szabli ! - Tygrysek poczerwieniał niczym alkoholik na ciężkim głodzie. - Na ! - wrzasnął Puchatek wykonując cięcie podłużne nożem w kierunku butelki. - źźźźźAAAAAAA !!! - rozległ się krzyk Królika. Okazało się, że Kubuś w swoim heroicznym ataku na butelkę obciął Królikowi obie dłonie. Butelka z hukiem rozbiła się o ziemię ... - Ja pierdolę... *****, Królik ! Coś ty zrobił ??? - rzekł mocno rozczarowany Tygrysek. - źAAA, źAAA ! - darł się Królik. - Zlizujcie z podłogi - rzucił się na kolana Prosiaczek. - źAAA, źAAA ! - darł się coraz ciszej Królik. - Niech ktoś go zamknie bo mi sąsiedzi będą się burzyć, że strasznie hałasuję - zamruczał Kłapouchy. - źaa ... aaa ...bum - Królik z powodu dużej ilości straconej krwi zemdlał. - I co teraz łosie ? Mam zapaskudzony cały dywan. Perski ! Tkany pod Wilkowniczkami Górnymi ! Patrzta ! Tu wino, a tu krew. Jak ja to wszystko umyję ??? - jęczał Kłapouchy. - A co zrobymy z Kłapobrzuchym (hic!) ? Zapytał nieco podchmielony Prosiaczek. - Wyjebać go za drzwi bo zapaskudzi całe mieszkanie ! Tygrysek nie mógł ścierpieć straconego wina. - Nie no panowie, biedak się wykrwawia ... Niech ktoś zadzwoni po Pana Sowę. On będzie wiedział co zrobić! - Puchatek nie tracił zimnej krwi. - Halooo ? Pan Sowa ? Mamy problem. Królikowi odpadły dłonie i strasznie krwawi. A teraz nagle zasnął. Niech pan przyjedzie bo zapaskudzi mi całe mieszkanie... Kłapouchy lekko załamany przekonywał właśnie Pana Sowę. - I co ? - zapytał Tygrysek. - Już leci - odparł Kłapouchy. Po chwili Pan Sowa stał już w drzwiach jego domku. - Wy debile... - Pan Sowa jak zwykle nie mógł stracić okazji ukazania swojej wyższości intelektualnej. - Który głąb obciął Królikowi dłonie ??? - Ja nic nie wim ! Nic nie wim i nic nie powiem ! - krzyczał podniecony Tygrysek. - Bo one tak same... To znaczy on stał, otwierał żur i nagle dłonie mu odpadły. Palił niemca Puchatek. - Taa, jasne. A tym zakrwawionym nożem to się pewnie podpierał ??? Pan Sowa jak to zwykle w takich sytuacjach bywa odkrył w sobie żyłkę detektywa. - Prosiaczek! Gadaj co tu się stało ! - wrzasnął Pan Sowa do Prosiaczka. - Nic mu nie mów ! To na pewno agent Mossadu! Zobacz jaki ma nos! To na pewno jakaś żydo-masoneria! Gazem go! - Puchatek słynący ze swoich antysemickich poglądów nagle poczerwieniał. - Noo więc my... to znaczy strasznie padał deszcz... i Kłapouchy dał nam żur... i Puchatek chciał mu pomóc... i Królikowi odpadły dłonie - wystękał Prosiaczek. - Obcinając mu dłonie ??? - Pan Sowa nie krył bezsensu tej opowieści. - Nie wierzę w ani jedno słowo! Według mnie cała ta sprawa wyglądała tak: Królik i Puchatek byli na kacu i potrzebowali klina, a że Puchatek miał tylko miód postanowili się udać na poszukiwanie czegoś mocniejszego. Po drodze spotkali Prosiaczka. Gdy byli u Królika okazało się, że tamten wszystko wypił więc udali się do Tygryska. Tygrysek miał tylko LSD i haszysz ale nic do picia. Więc po zażyciu po jednym kwasiku udali się do Kłapouchego. Kłapouchy miał wino. Gdy więc Królik wziął się do opróżniania butelki, Puchatek podstępnie zadał mu parę ciosów nożem w plecy. Jednakże nie trafił i obciął mu dłonie. Czyż nie było tak ? - NIE ! - odpowiedzieli chórem wszyscy (oprócz Królika). - Przyszedłeś tu leczyć czy pierdolić głupoty ? Zamknij dzioba bo jak ci przypierdolę to ci pióra dupą wyjdą! - krzyczał Prosiaczek, który właśnie zauważył, że Królik strasznie posiniał. - No dobra... już go leczę... Ale pamiętajcie... "The truth is out there"... - Te! Molder! SIAT-DA-FAK-AP ! - wrzasnął Tygrysek. Po chwili Królik był cały i zdrowy i leżał spokojnie na łóżku. - Królik jest cały ale bardzo wyczerpany. Musi dużo odpoczywać. A, i przydałaby mu się transfuzja - Pan Sowa zbierał się do wyjścia. - Fuzja ? My nie jesteśmy pedałami ! - odrzekł stanowczo Tygrysek. - Transfuzja ! ...A zresztą nie ważne. Ja spadam. Na razie debile ! - Pan Sowa zamknął z hukiem za sobą drzwi. - Ty skurwielu ! - rzucił się na Królika Tygrysek. - Wylałeś całe ****** wino. Nawet się nie podzieliłeś. Wybryknę ci dupę do mózgu ! - Tygrysek skakał po Króliku. - Przestań... przestań... A zresztą ... Pobrudziłeś mi cały jebany dywan... Te Tygrysek, to skakanie jest całkiem fajne - rzekł Kłapouchy przyłączając się do Tygryska. Nagle ziemia zadrżała i do pokoju wkręcił się Gofer robiąc sporą dziurę w podłodze. - So jeft, ***** ? - Nic nie jest. Spierdalaj ! - Puchatek wymierzył mu soczystego kopa prosto w wystającą z ziemi głowę. W między czasie kuracja wstrząsowa Tygryska i Kłapouchego odniosła zamierzony skutek. Królik się obudził... - Może byście ***** ze mnie zeszli, co ? - Królik sprawiał wrażenie lekko zdenerwowanego. - Ops, trzeba wiać... - rzekł Puchatek udając się po cichu w stronę drzwi. - A, to ty, chodź tu, chodź no tu... - Królik szybko zauważył sprawcę wypadku. Puchatek biegiem rzucił się w stronę drzwi. Niestety Pan Sowa zatrzasnął je tak mocno, że Kubuś nie miał siły ich otworzyć. Odwrócił się na pięcie i krzyknął: - Tygrysek, Kłapouchy, Prosiaczek ! Trzymać skurwiela ! - cała gromadka rzuciła się na przerażonego Królika. Po chwili Królik siedział związany w kącie. - Panowie ! Ten złoczyńca musi odpokutować za zniszczenie tak cudownego napoju jakim jest HERACLES Classic Płońsk Aperitif. Mam pewien plan. Tygrysku masz przy sobie kartoniki z LSD ? - rozpoczął dyskusję Puchatek. - Mam... Jeszcze trzy - odparł Tygrysek. - Dawaj. Zafundujemy Królikowi darmową przejażdżkę - powiedział z szyderczym uśmiechem Puchatek. - Pojebało cię ??? Nie dość, że rozjebał wino, to jeszcze mam mu fundować darmowego tripa ??? - Tygrysek nie mógł uwierzyć w słowa Puchatka. - Nie o to chodzi... Mam pewien plan. Dasz mu wszystkie trzy a Kłapouchy wprowadzi go w złego tripa ! - Hehehe ! Zajebiście... Powiemy mu, że za chwilę jest koniec świata, albo że zaraz będzie w jego domu impreza disco polo albo techno - rzekł zadowolony Tygrysek. - Hihihi ! Albo że zamiast fiuta ma marchewkę... - zaśmiał się Prosiaczek. - Też mi dowcip ? I co to da ? - zapytał Kłapouchy. - Nie kapujesz ? Króliki uwielbiają marchewkę... Po paru godzinach nie wytrzyma i będzie ją chciał zjeść. I albo złamie sobie kręgosłup albo odgryzie sobie fujarę... Hihihi ! - Prosiaczek śmiał się coraz głośniej. - Hehehe, dobre, ale mam cos lepszejszego - rzekł Kłapouchy. - Dobra dawać go - rzekł Puchatek i wcisnął przerażonemu Królikowi trzy porcje LSD do mordy. Po chwili Królik zaczął niezrozumiale bełkotać co wskazywało na stan przed podróżą. - Dobra Kłapouchy, możesz zaczynać - rzekł Tygrysek. - Drogi Króliku... mam złą wiadomość - rzekł Kłapouchy najposępniej jak tylko potrafił. - Cierpisz na dziwną chorobę... Objawia się ona tym, że odpadają ci wszystkie kończyny... - Bylyfyzytsyf ??? - wybełkotał zdziwiony Królik. - Noo... a potem masz wielką ochotę ciągnąć wszystkim druta... hehe - dołożył Puchatek. - A jedyną kuracją jest nasranie ci na łeb - warknął przez zęby wciąż wściekły Tygrysek. - Ale najpierw masz wielką ochotę biegać w kółko i wydawać dźwięk "PI PI PI PI" - zakończył Prosiaczek. Już po chwili ku uciesze wszystkich Królik biegał wokół stołu i darł mordę. Po paru minutach nagle przestał i upadł bezwładnie na ziemię... - Te Królik, co ci jest ? - zapytał Kłapouchy. - Moje nogi... Popatrzcie na moje nogi... zgubiłem... odpadły... nie ma... łaaaaa !!!!! - darł się przerażony Królik. - Noo... poważna sprawa... - zachichotał Prosiaczek. - Kłapouchy zrób mu zdjęcie ! - krzyknął Puchatek. - A teraz ręce... ratujcie moje ręce... łojezu AAAAA ! - Królik popadał w coraz głębszą paranoję... - tymczasem Kłapouchy pstrykał kolejne zdjęcie. - Wyślę je do całej jego zasranej rodziny, hehe - cieszył się. - Zasranej...? TAK ! Niech ktoś mi nasra na głowę... Błagam, osrajcie mnie! Proszę - Królik był bliski płaczu. Nie dokończył jednak gdyż wielkie ***** wylądowało mu na twarzy... Po chwili drugie... i trzecie... Gdy wszyscyjuż się wypróżnili Królik zaczął dochodzić powoli do siebie... - Och... już mi lepiej... popatrzcie nogi mi odrosły... - Uwaga ! - przerwał mu Tygrysek. - Inwazja żółtych kuleczek ! Chować się ! - Królik wstał, rozejrzał się i z krzykiem wybiegł z domku. - Nic mu nie będzie ? - zaniepokoił się Prosiaczek. - Nie tam... Jego trip będzie trwał około 48 godzin... Niebezpieczeństwo jest małe bo samochodów u nas nie ma... co najwyżej może spierdolić się z drzewa jak będzie myślał, że umie latać. Albo dostanie od kogoś w mordę... - stwierdził doświadczony Tygrysek. - No to posprzątajmy tu trochę... - rzekł Kłapouchy. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Krzyś. Był ubrany w białą koszulę, na niej miał czarną skórzaną marynarkę i spodnie "piramidy". Wszedł do sali podśpiewując: "Kolorowe sny kiedy ja - dotykam siebie". - A ten gej czego tu chciał ? - zapytał Puchatek. - Czołem załoga ! - wykrzyknął Krzyś. - Wal się na ryj - zamruczał Tygrysek po czym wszyscy oprócz Krzysia wybuchnęli śmiechem. - Co się stało z Królikiem ? Spotkałem go po drodze. Biegł jakby go coś goniło i darł się jak opętany - zapytał Krzyś. - Królik się trochę źle poczuł. Ale za dwa dni mu przejdzie - odparł Kłapouchy. - A czemu tu tak brudno...? I dlaczego tu tak dziwnie pachnie tym... no... CHEJ ! to przecież jest ALKOHOL ! - krzyknął Krzyś. - Braaawooo... - jęknął Tygrysek. - Jak mogliście... Mama mi mówiła, że alkohol zabija.... od niego się umiera... nie wolno go pić... zawiodłem się na was... Idę do domu... i powiem mamie ! - rzekł Krzyś i trzasnął drzwiami. - Idź i ją tu przyprowadź... nasram na jej grób - rzekł na odchodnym Tygrysek. - Taa. Zarżniemy ją koncertowo... - dorzucił swoje Kłapouchy. - Wiecie co... nie chce mi się tu siedzieć... chodźmy przejść się po lesie... - zaproponował Prosiaczek. I cała czwórka wybiegła na dwór w poszukiwaniu kolejnej przygody...
 
reklama
Troje dzieci przechwala się w piaskownicy.
- Mój tatuś kupił mi braciszka - mówi jedno.
- A mój kupił mi siostrzyczke - odpowiada drugie.
Na co trzecie mówi zmartwione:
- A my jesteśmy biedni i mój tatuś musiał robić wszystko sam ;D
 
Do góry