Byłam z Asią u lekarza z tymi ropiejącymi oczkami.
To co Asia odstawiła to wrrrr, narzekałam że nie należy do dzieci którym się buzia nie zamyka? Owszem, należy!!!! Cały czas paplała, nie tylko ja ją miałam dość ale chyba wszyscy w poczekalni
Na szczęście gadała w miarę z sensem;-) chociaż w pewnym momencie wskazała na panią na przeciwko i powiedziała donośnym głosem "Zobać mamusia! To Baba Jaga tutaj siedzi! Ja się boję Baby", a ja o mało ze wstydu nie spłonęłam
Do tego byłyśmy umówione do innej doktor, która ma gabinet obok naszej. No i jak młoda zajarzyła że idziemy do innego gabinetu momentalnie zaczęła histeryzować, że nie tu, tylko tam itd.
jakoś nogami wepchnęłam ją do środka, pacjenci zamknęli za mną drzwi, uspokoiła się dopiero jak ją doktorka pierścionkiem przekupiła;-) pewnie myślała że będzie miała pobieraną krew....
W każdym razie - wyniki w miarę ok, ale krew troszkę zagęszczona jakby młoda była lekko odwodniona
niemożliwe hehe. I tak pokażę je swojej lekarce.
Zajrzała w gardło i usłyszałam - "Aha! Lekko zaczerwienione! Niestety będzie antybiotyk"
I dała Summamed...A na oczy zapisała krople.
Więc tylko krople wykupię.
Nakleiła mi jeszcze formułkę "Refundacja leku do decyzji NFZ". To czyli refundacja czy nie?
Kto z Was kupował w tym roku leki?