Faktycznie dawno mnie nie bylo, ale niestety walczymy z malym przyborem wagi, refluksem i ... zyciem. W samochod mojego meza na autostradzie wjechala ciezarowka... Samochod do kasacji, wozek byl w bagazniku wiec tez juz go nie ma, ale najwazniejsze, ze moj maz w jednym kawalku.
Co do refluksu (faktycznie potwierdzonego usg) to juz sie poddaje. Bylo ciut lepiej po lekach, ale od szczepienia (po ktorym 3 dni 40 stopni goraczni, opuchlizna taka, ze pampersa zapiac nie moglam, wymioty, biegunka i placz taki, ze za chiny nie moglismy uspokoic dziecka ) wymioty wrocily w dwojnasob. Leki juz nic nie pomagaja, a najgorsze ze Kianka przestala przybierac (150 gram w 3 tygodnie od szczepienia). Jesli do soboty nie bedzie poprawy (mamy wizyte lekarska i bedziemy znow wazyc mala) bede dokarmiac mlekiem w proszku, lecz tu nie ma takich specjalnych na ulewanie... Kianka prawie w ogole nie chce jesc, bo co zje to wraca, wiec panika jak tylko widzi piers. Nikomu nie zycze takiego refluksu... Mam nadzieje Natalunia, ze to jakas lagodna postac, badz bledna diagnoza. Niestety moja Kianka tez "charczy"...
Wspolczuje. Najwazniejsze ze twoj maz jest caly i zdrowy. I zycze zdrowka dla dzidziusia.