reklama
Muszelka05
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Maj 2009
- Postów
- 333
I jeszcze jedno Wam powiem.
Wiele z Was napisalo, ze nigdy by nie wybaczylo. A czy jestescie pewne, ze nigdy nie zostalyscie zdradzone?! Facet nawet z pracy nie musi czasem wychodzic aby skoczyc w bok! Zdradzic mozna o kazdej porze dnia. Jak sie bardzo chce to mozna. Pytanie tylko czy jest sie na tyle sprytnym aby to sie nigdy nie wydalo.
Ja nie dam za zadnego faceta nawet koniuszka palca! A dlaczego?
Bo kiedy bylam mloda i naiwna to spotykalam sie z bardzo fajnym facetem przez pol roku. W tym 4 miesiace mieszkalismy razem. Mial prace wymagajaca czestych delegacji. Mowil, ze jest sierota, nie ma rodzenstwa, niedawno sie przeprowadzil do naszego miasta i nie ma jeszcze znajomych itd....Bylo super. Az przypadkiem dowiedzialam sie, ze ma zone i dziecko. Mieszkalo 5o km od nas! Szok jaki przezylam byl nie do opisania. Nie wiem ile godzin spedzilam przez wiele lat na analizowaniu jego zachowania i zastanawianiu sie jak to bylo mozliwe. Bylo! I nawet nie bylo powodow do podejrzen. Dziwie sie, ze przez tak dlugo nikt go nie nakryl. Mielismy wspolny dom, w ktorym mial caly ekwipunek, ktory normalny facet w domu ma (wyprowadzal sie 2 dni - tyle tego bylo). Z tego co sie dowiedzialam, jego zona tez o mnie nie wiedziala. Nie wiem czy sie dowiedziala, bo nie chcialam sie w to pakowac. Nie wiem czy slusznie. Osoba, ktora mnie uswiadomila nalezala do jego rodziny i jej pozostawilam podjecie decyzji.
Dzis wiem, ze jak facet chce to potrafi!
PS. Do niego do dzis mam obrzydzenie i jak sobie pomysle to rzygac mi sie chce....Na szczescie to bylo tak dawno temu, ze moglam sobie juz to wybaczyc.
Wiele z Was napisalo, ze nigdy by nie wybaczylo. A czy jestescie pewne, ze nigdy nie zostalyscie zdradzone?! Facet nawet z pracy nie musi czasem wychodzic aby skoczyc w bok! Zdradzic mozna o kazdej porze dnia. Jak sie bardzo chce to mozna. Pytanie tylko czy jest sie na tyle sprytnym aby to sie nigdy nie wydalo.
Ja nie dam za zadnego faceta nawet koniuszka palca! A dlaczego?
Bo kiedy bylam mloda i naiwna to spotykalam sie z bardzo fajnym facetem przez pol roku. W tym 4 miesiace mieszkalismy razem. Mial prace wymagajaca czestych delegacji. Mowil, ze jest sierota, nie ma rodzenstwa, niedawno sie przeprowadzil do naszego miasta i nie ma jeszcze znajomych itd....Bylo super. Az przypadkiem dowiedzialam sie, ze ma zone i dziecko. Mieszkalo 5o km od nas! Szok jaki przezylam byl nie do opisania. Nie wiem ile godzin spedzilam przez wiele lat na analizowaniu jego zachowania i zastanawianiu sie jak to bylo mozliwe. Bylo! I nawet nie bylo powodow do podejrzen. Dziwie sie, ze przez tak dlugo nikt go nie nakryl. Mielismy wspolny dom, w ktorym mial caly ekwipunek, ktory normalny facet w domu ma (wyprowadzal sie 2 dni - tyle tego bylo). Z tego co sie dowiedzialam, jego zona tez o mnie nie wiedziala. Nie wiem czy sie dowiedziala, bo nie chcialam sie w to pakowac. Nie wiem czy slusznie. Osoba, ktora mnie uswiadomila nalezala do jego rodziny i jej pozostawilam podjecie decyzji.
Dzis wiem, ze jak facet chce to potrafi!
PS. Do niego do dzis mam obrzydzenie i jak sobie pomysle to rzygac mi sie chce....Na szczescie to bylo tak dawno temu, ze moglam sobie juz to wybaczyc.
Muszelka05
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Maj 2009
- Postów
- 333
Xandii - Dzieki! Niestety, zycie dalo mi nie raz w kosc i staram sie ze wszystkiego wyciagac jakies wnioski. Ale wiesz jak to sie mowi: czlowiek cale zycie sie uczy a i tak glupim umiera! Moze umre glupia, ale napewno szczesliwa! I tego wszystkim zycze ....
Jeszcze raz chciałam bardzo podziękować Tobie muszelko! Twoje słowa naprawdę dodały mi otuchy.
Również wyznaję zasadę NIGDY NIE MÓW NIGDY sama wiem po sobie,że teoria jedno a życie to druga sprawa.
W sob.nie pojechałam z nim do pracy ale w ndz.już tak .Rozmawialiśmy.Wracając do domu miałam myśli ,żeby mu wybaczyć,spróbować,łamałam się ale pamiętałam o tym co pisały dziewczyny jednym chórem byłam zła na siebie ,że jestem głupia i naiwna jak mogę dać mu szansę skoro właściwie on nie dał mi wyboru.
Aż wieczorem przeczytałam te wszystkie mądrości Muszelki i aż się popłakałam.
Jeśli chodzi o smsy to skończyły się one w dniu kiedy się przyznał.
Musiałam wyciągnąć od niego wszystko,skatowałam się okrutnie przy tym.Czy mi lepiej jak wiem ( no powiedzmy,ze była to prawda co mówił)chyba tak bo to jakby uspokoiło moją fantazję.
Sama kiedyś wdałam się w grę słów przez smsy z kolegą z pracy nie zdradziłam go fizycznie ale w myślach tak.Właściwie to nic takiego się nie stałN nie wie o tym to było z głupoty i tak samo mi tłumaczy swoje smsy.
Po za tym uświadomiłaś mi MUSZELKO że to prawda odkąd mały pojawił się na świecie to tak naprawdę nie śpimy w jednym łóżku , sypialnia jest moja i dziecka jego salon.
Jak pisałam do niego smsy to tylko na tematy dziecka a to ,ze zjadł jabłuszka a zupki nie chciał a to kupki nie robił a to że płakał,śmiał się itp itd.
Uświadomiłam sobie również,że i ja o sobie tez nie myślałam i że on mnie również zaniedbał.Powiedziałam mu to.Powiedziałam też że ja z tego powodu nie szukałam pocieszenia w przeciwieństwie do niego bo uważam to za okres przejściowy.
Powiedział mi,że nie pamięta nawet jej twarzy bo był tak pijany,że dostał wizytówkę tylko dlatego,że nic z tego nie wyszło a ta szmata tak sobie nagabuje klientów.I on zaczął pisać te popaprane głupoty.
Kocham go i pasuje mi pod każdym względem,nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy,że ktoś inny mógłby go zastąpić.Nie raz koleżanki mówiły mi,że zazdroszczą mi takiego opiekuńczego męża.Dziś działa na mnie tak samo jak 18 lat temu kiedy się poznaliśmy .Czy powinnam zapomnieć o tych dobrych chwilach?Widzę jak mi pomaga przy małym jak się stara.Chce dać mu to czego nie dał starszemu bo był za młody i nie świadomy pewnych spraw.Widzę jak kocha nasze dzieci.
Czy on kocha mnie skoro zrobił mi takie świństwo???
Udowodnił wiele razy,że bardzo mu na nas zależy.Nie miałam wątpliwości do tego cholernego czwartku!Wydaje mi się ,że oboje bez siebie nie potrafimy żyć.Kłócimy się to prawda ale ciężko nam bez siebie.
Wczoraj kiedy rozmawialiśmy powiedziałam mu,ze go zdradzę tak jak radził!!( oczywiście,że bym tego nie zrobiła ale chciałam się upewnić czy mówił serio)
Powiedziałam,ze nawiązałam kontakt przez naszą-klasę ze swoja pierwszą wielką miłością i umówiłam się( oczywiście z mojej strony kłamstwo).
Błagał mnie ,żebym tego nie robiła,widziałam jakie miał wtedy oczy zaszklone,jaki po tym był roztargniony i wszystko z rąk mu leciało.Wiedział,że nie ma prawa ode mnie niczego żądać ale na samą myśl ,że mogę to zrobić skręcało go w środku.Był rozdygotany i drżało mu całe ciało.Stałam obok i słyszałam jak wali mu serce.Prosił mnie,żebym nigdy mu nie powiedziała tego jeśli to już zrobię.
Czy gdyby mnie nie kochał tak by zareagował???Przez te dni codziennie zmieniał pościel bo tak się w nocy pocił ( tak reaguje na stres) czy w takim razie skoro by nie żałował szczerze i nie przeżywałby tego tak by się denerwował???
Znam go jak własną kieszeń i już po powrocie z tego wyjazdu wiedziałam,że coś kombinuje nie pasowało mi wiele zachowań dlatego zaczęłam się mu uważniej przyglądać.Sprawdziłam komórkę i te połączenia czego NIGDY wcześniej nie robiłam.Intuicja!
Po drugie tak jak muszelka napisała nie mam gwarancji,że w nowym związku nie powtórzyłaby się podobna sytuacja.
Nie dałam mu jeszcze żadnej odpowiedzi czy dam nam jeszcze szansę i jak będzie wyglądało nasze życie.Serce mi mówi,żebym spróbowała a rozum żeby go ukarać. Jeśli mu dam szansę to nie wiem czy będę umiała się powstrzymać przed wypominaniem i wytykaniem.A jeśli dam mu szansę to kiedy i jak to powiedzieć,żeby nie pomyślał ,że mu tak szybko i łatwo poszło ze mną.
Również wyznaję zasadę NIGDY NIE MÓW NIGDY sama wiem po sobie,że teoria jedno a życie to druga sprawa.
W sob.nie pojechałam z nim do pracy ale w ndz.już tak .Rozmawialiśmy.Wracając do domu miałam myśli ,żeby mu wybaczyć,spróbować,łamałam się ale pamiętałam o tym co pisały dziewczyny jednym chórem byłam zła na siebie ,że jestem głupia i naiwna jak mogę dać mu szansę skoro właściwie on nie dał mi wyboru.
Aż wieczorem przeczytałam te wszystkie mądrości Muszelki i aż się popłakałam.
Jeśli chodzi o smsy to skończyły się one w dniu kiedy się przyznał.
Musiałam wyciągnąć od niego wszystko,skatowałam się okrutnie przy tym.Czy mi lepiej jak wiem ( no powiedzmy,ze była to prawda co mówił)chyba tak bo to jakby uspokoiło moją fantazję.
Sama kiedyś wdałam się w grę słów przez smsy z kolegą z pracy nie zdradziłam go fizycznie ale w myślach tak.Właściwie to nic takiego się nie stałN nie wie o tym to było z głupoty i tak samo mi tłumaczy swoje smsy.
Po za tym uświadomiłaś mi MUSZELKO że to prawda odkąd mały pojawił się na świecie to tak naprawdę nie śpimy w jednym łóżku , sypialnia jest moja i dziecka jego salon.
Jak pisałam do niego smsy to tylko na tematy dziecka a to ,ze zjadł jabłuszka a zupki nie chciał a to kupki nie robił a to że płakał,śmiał się itp itd.
Uświadomiłam sobie również,że i ja o sobie tez nie myślałam i że on mnie również zaniedbał.Powiedziałam mu to.Powiedziałam też że ja z tego powodu nie szukałam pocieszenia w przeciwieństwie do niego bo uważam to za okres przejściowy.
Powiedział mi,że nie pamięta nawet jej twarzy bo był tak pijany,że dostał wizytówkę tylko dlatego,że nic z tego nie wyszło a ta szmata tak sobie nagabuje klientów.I on zaczął pisać te popaprane głupoty.
Kocham go i pasuje mi pod każdym względem,nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy,że ktoś inny mógłby go zastąpić.Nie raz koleżanki mówiły mi,że zazdroszczą mi takiego opiekuńczego męża.Dziś działa na mnie tak samo jak 18 lat temu kiedy się poznaliśmy .Czy powinnam zapomnieć o tych dobrych chwilach?Widzę jak mi pomaga przy małym jak się stara.Chce dać mu to czego nie dał starszemu bo był za młody i nie świadomy pewnych spraw.Widzę jak kocha nasze dzieci.
Czy on kocha mnie skoro zrobił mi takie świństwo???
Udowodnił wiele razy,że bardzo mu na nas zależy.Nie miałam wątpliwości do tego cholernego czwartku!Wydaje mi się ,że oboje bez siebie nie potrafimy żyć.Kłócimy się to prawda ale ciężko nam bez siebie.
Wczoraj kiedy rozmawialiśmy powiedziałam mu,ze go zdradzę tak jak radził!!( oczywiście,że bym tego nie zrobiła ale chciałam się upewnić czy mówił serio)
Powiedziałam,ze nawiązałam kontakt przez naszą-klasę ze swoja pierwszą wielką miłością i umówiłam się( oczywiście z mojej strony kłamstwo).
Błagał mnie ,żebym tego nie robiła,widziałam jakie miał wtedy oczy zaszklone,jaki po tym był roztargniony i wszystko z rąk mu leciało.Wiedział,że nie ma prawa ode mnie niczego żądać ale na samą myśl ,że mogę to zrobić skręcało go w środku.Był rozdygotany i drżało mu całe ciało.Stałam obok i słyszałam jak wali mu serce.Prosił mnie,żebym nigdy mu nie powiedziała tego jeśli to już zrobię.
Czy gdyby mnie nie kochał tak by zareagował???Przez te dni codziennie zmieniał pościel bo tak się w nocy pocił ( tak reaguje na stres) czy w takim razie skoro by nie żałował szczerze i nie przeżywałby tego tak by się denerwował???
Znam go jak własną kieszeń i już po powrocie z tego wyjazdu wiedziałam,że coś kombinuje nie pasowało mi wiele zachowań dlatego zaczęłam się mu uważniej przyglądać.Sprawdziłam komórkę i te połączenia czego NIGDY wcześniej nie robiłam.Intuicja!
Po drugie tak jak muszelka napisała nie mam gwarancji,że w nowym związku nie powtórzyłaby się podobna sytuacja.
Nie dałam mu jeszcze żadnej odpowiedzi czy dam nam jeszcze szansę i jak będzie wyglądało nasze życie.Serce mi mówi,żebym spróbowała a rozum żeby go ukarać. Jeśli mu dam szansę to nie wiem czy będę umiała się powstrzymać przed wypominaniem i wytykaniem.A jeśli dam mu szansę to kiedy i jak to powiedzieć,żeby nie pomyślał ,że mu tak szybko i łatwo poszło ze mną.
lilulaj, cieszę się, że w twojej sprawie nastapił nareszcie jakiś przełom i zobaczyłaś "światełko w tunelu" bo chyba tak jest, prawda? z jedną może małą korektą: nie jesteś ani głupia, ani naiwnai chyba żadna z nas tak o tobie nigdy nie pomyślała. Jeśli już to można to powiedzić o twoim mężu, a raczej o tym jednostkowym zachowaniu, bo też jednorazowe zachowanie nie określa całości cech osoby, a głupio się zachować każdy może, a nawet to robi. Dobrze, że muszelka skreśliła tych parę słów w temacie, mnie samej naprawdę pozwoliło to spojrzeć na wiele spraw pod innym kątem, jestem mężatką od 13 lat a razem jesteśmy już 15, ale mimo to musiałam zweryfikować pojęcie o "konstukcji mojego cepa" (do mojego małża, bo może tu się gdzieś kręcić-kochanie, bez urazy- to taki żarcik;-)). A prawda jest taka, że rozwalić wszystko bardzo łatwo, ale co potem.....a w końcu od tego macie siebie, żeby przejść każdą burzę razem i przecież nie ma ideałów, myli się i błądzi każdy. Pisz kochana o wszystkim, wygaduj się i wypłakuj gdy tego potrzebujesz. Mimo wszystko jednak- spuść mu lanie na gołe dupsko, żeby sobie dobrze zapamiętał co i jak;-)
Ostatnia edycja:
Anna25
wrzesień2006/lipiec2012
po pierwsze współczuję Ci okropnieWitam!
Właśnie wczoraj odkryłam,że mój mąż skorzystał 3 tyg.temu z usług agencji towarzyskiej podczas spotkania z krewnym i po mocno zakrapianej imprezie.
Wpadł bo pisał z nią smsy ,nie wiem o czym pisał bo sprawdziłam to tylko na internecie w wych.połączeniach lecz nie trudno się domyśleć..Twierdzi że dała mu numer tel.na potem
!!!!
po drugie gdyby mnie coś takiego spotkało to ja bym się nie zastanawiała
dla mnie zdrada to definitywny koniec związku nie ważne w jakiej sytuacji miała miejsce ja bym nie potrafiła wybaczyć
ale to Twoje życie, Twój mąż,Twoja wola......
Anna25
wrzesień2006/lipiec2012
ja jestem pewnaI jeszcze jedno Wam powiem.
Wiele z Was napisalo, ze nigdy by nie wybaczylo. A czy jestescie pewne, ze nigdy nie zostalyscie zdradzone?! Facet nawet z pracy nie musi czasem wychodzic aby skoczyc w bok! Zdradzic mozna o kazdej porze dnia. Jak sie bardzo chce to mozna. Pytanie tylko czy jest sie na tyle sprytnym aby to sie nigdy nie wydalo.
Ja nie dam za zadnego faceta nawet koniuszka palca! A dlaczego?
chce....
jeżeli nie ufamy swojemu partnerowi,chłopakowi,mężowi to jaki sens ma związek małżeństwo?
atram
Mama Pawełka-styczeń 2007
Lulilaj czytam to co Ty piszesz,co pisały dziewczyny.Jedno jest pewne,bez względu na wszystko jeśli rzeczywiscie łączy Was tak mocne uczucie,postaraj się wybaczyć Mu (napewno nie będzie to proste)i dajcie sobie szansę.Ja tej szansy nie dostałam,chociaż nie ja zdradziłam.To mój mąż zdradził i odszedł,jestem teraz świeżą rozwódką.Dogłębnie porusza mnie myśl,że w swoim związku który trwał ponad 20 lat nie zrobiłam wszystkiego by umieć zatrzymać faceta przy sobie.Pogoń za pracą,wychowywanie dzieci,w końcu przyzwyczajenie i rutyna prawdopodobnie przyczyniły się do tego,że nasz związek stał się nudny.Teraz tego żałuję,ale jest za późno.Zostałam z trójką dzieci i ze swoimi wyrzutami sumienia.A pytanie które mnie nie odstępuje na krok to dlaczego tak się stało,że kiedyś tak bardzo kochana teraz zostałam zdradzona.Teraz już wiem,że o każdy związek trzeba dbać,nie pozwolić by wdarł się w niego jakikolwiek niepokój czy to ze strony kobiety czy mężczyzny.Wiem,że nie można generalizować,bo każdy związek jest inny.Ale napewno jak będziemy umieli pielęgnować to co nas połączyło to żadne przykre sprawy nas nie dosięgną.Może nie każda z Was ze mną się zgodzi.Ale uwierzcie mi,że teraz wiele bym dała by móc cofnąć czas i zmienić bieg wydarzeń,by nie stracić tego co wydawało mi się,że będzie trwać wiecznie.
Zakończyć można wszystko bardzo szybko,ale co dalej.......
Zakończyć można wszystko bardzo szybko,ale co dalej.......
Ostatnia edycja:
ATRAM
Właśnie ta sytuacja uświadomiła mi,że w tej pogoni i w tym pędzie gdzieś zapomnieliśmy o sobie.
Ja o nim ,on o mnie tylko ,że ja nie szukałam pocieszenia.
Akurat się tak złożyło.Dwóch pijanych chłopów jeden coś walną a drugi przyklasną i placek gotowy.
Wydaje mi się,że po coś to musiało się zdarzyć,może po to żeby nie doszło kiedyś do takiej sytuacji co u Ciebie,może po to,żeby następnym razem nie popełnił takiego błędu za moimi plecami a ja nigdy miałabym się o tym nie dowiedzieć.
Może ta sytuacja nauczy nas rozmawiać o problemach i dostrzegać własne potrzeby.
On bardzo często mówi mi ,że mnie kocha ale ja nie oczekuje od niego tego wystarczą mi gesty ,że mnie przytuli,pocałuje ot tak sobie po prostu.
Miło mi było jak wczoraj przyszli do nas klienci masażyści a mój mąż przy mnie zaczął wypytywać jak to wygląda i ,że chciałby mnie do nich wysłać bo mi potrzeba odmiany.
Pani zrobiła wielkie oczy i powiedziała mi,ze mam bardzo dobrego męża ( nie wiedząc o całej sytuacji) i takie gesty mi wystarczą by być pewna ,że mu na mnie zależy.
Wcześniej nie pomyślał wcale o tym,nie zapytałby nawet czy chciałabym a może teraz zacznie dostrzegać moje potrzeby a ja jego.
Wiem,że jest Ci ciężko i przykro ale wierzę ,że i u Ciebie po coś to się wydarzyło.Jeszcze nie wiesz po co ale myślę,że za jakiś czas to się okaże.
Właśnie ta sytuacja uświadomiła mi,że w tej pogoni i w tym pędzie gdzieś zapomnieliśmy o sobie.
Ja o nim ,on o mnie tylko ,że ja nie szukałam pocieszenia.
Akurat się tak złożyło.Dwóch pijanych chłopów jeden coś walną a drugi przyklasną i placek gotowy.
Wydaje mi się,że po coś to musiało się zdarzyć,może po to żeby nie doszło kiedyś do takiej sytuacji co u Ciebie,może po to,żeby następnym razem nie popełnił takiego błędu za moimi plecami a ja nigdy miałabym się o tym nie dowiedzieć.
Może ta sytuacja nauczy nas rozmawiać o problemach i dostrzegać własne potrzeby.
On bardzo często mówi mi ,że mnie kocha ale ja nie oczekuje od niego tego wystarczą mi gesty ,że mnie przytuli,pocałuje ot tak sobie po prostu.
Miło mi było jak wczoraj przyszli do nas klienci masażyści a mój mąż przy mnie zaczął wypytywać jak to wygląda i ,że chciałby mnie do nich wysłać bo mi potrzeba odmiany.
Pani zrobiła wielkie oczy i powiedziała mi,ze mam bardzo dobrego męża ( nie wiedząc o całej sytuacji) i takie gesty mi wystarczą by być pewna ,że mu na mnie zależy.
Wcześniej nie pomyślał wcale o tym,nie zapytałby nawet czy chciałabym a może teraz zacznie dostrzegać moje potrzeby a ja jego.
Wiem,że jest Ci ciężko i przykro ale wierzę ,że i u Ciebie po coś to się wydarzyło.Jeszcze nie wiesz po co ale myślę,że za jakiś czas to się okaże.
reklama
Anno25 ja również zawsze twardo wierzyłam w to,że mój mąż nie zrobiłby mi tego i co przez przypadek się dowiedziałam.gdyby nie to do dziś o niczym bym nie wiedziała tak samo jak nie wiedzą o zdradach swoich partnerów inne moje znajome.
One również są pewne ,że ich panowie są święci i wierni.
PAMIĘTAJ CZŁOWIEK NICZEGO NIE MOŻE BYĆ PEWIEN NA PEWNO.
Na pewno to wszyscy umrzemy.
One również są pewne ,że ich panowie są święci i wierni.
PAMIĘTAJ CZŁOWIEK NICZEGO NIE MOŻE BYĆ PEWIEN NA PEWNO.
Na pewno to wszyscy umrzemy.
Podziel się: