reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Zbuntowani mlodociani:))))

reklama
Czarodziejka- tulaski. Oby byl to taki pojednynczy epizod.
Moaja Maurunia , mimo, ze do spokojnych nie nalezy, to musze powiedziec, bazrdzo sie slucha, jak juz uslyszy mooje nie, to nawet jak sobie pomarudzi, to jednak sluchac bedzie.
Co mnie natomiast zmartwilo, to dostrzeglam u niej pierwsze objawy agresji. Bylysmy z kuzynka i jej coreczka miesiac mlodsza od naszych na kilkudniowym wyjezdzie. No i niestety malej nie raz dostalo sie od Maury, byly pchniecia, zabieranie zabawek i wieczne zawodzenie"Gaba NIEEE"(mala ma na imie Gabrysia). A ze ta druga spokojna jest, to dawala soba zadzic. Bylo mi bardzo przykro, ale w zasadzie nic nie dzialalo, ani tlumaczenie, proszdnie, ani kary. Maura potrafila najpierw sie ladnie bawic i przytulac a za 5 minut walnac Gabe w glowe:baffled: Na placu zabaw nie potrafila sie bawic spokojnie, bo bardziej zainteresowana byla, co robi ta druga i zeby robic to samo,.
Po przyjezdzie znow jest moim aniolkiem, Na razie temat zostawiam do obserwacji, zganiajac to na zwykla zazdrosc i obawe przed utrata pozzycji pempka swiata. A le boje sie jak w zlobku bedzie..
 
Czarodziejka - współczuję Ci bardzo tego przeżycia, tym bardziej że jak piszesz on był wcześniej dość pokojowy i nie jesteś przyzwyczajona do takich akcji. Oj nie dziwię się, że się sama popłakalaś. Też kiedyś mi taką akcję Przemek urząził, że go wierzgającego i wrzeszczącego przez jakieś 1,5km tachałam, do tego jeszcze pchając wózek z Alą. Myślałam, że ducha wyzionę i miałam się ochotę pod ziemię zapaść od tych jak to napisałaś spojrzeń z politowaniem... Od tamtej pory chodzę zawsze z wózkiem dla niego (no chyba, że idę przed blok blisko), nawet jak on sam idzie to mam tę spacerówkę i w razie jakiegoś buntu go siłą tam wsadzam, pasami zapinam i może się drzeć ;-) Na ogół tak też szybciej się uspokaja, bo jak ten wózek jedzie to po pierwsze nie ma ze mną kontaktu i nie ma na kim się wyżywać, a po drugie zmienia się krajobraz i wreszcie jakiś motor albo tramwaj przykuwa jego uwagę.

No i MAKUC podziwiam Ciebie, że Ty masz odwagę pójść z Alicją luzem do sklepu. Ja chodzę albo z wózkiem, albo jak do marketu większego to go wsadzam w to siedzonko w wózkach zakupowych. Nie wyobrażam sobie zakupów z nim luzem!

Dziewczyny co do radzenia sobie ze sobą, to na takich warsztatach Pani psycholog mówiła, że pomaga wypicie dyszkiem szklanki zimnej wody na ochłonięcie. Najlepiej mieć taką szklankę przygotowaną w lodówce i w razie potrzeby wyjąc i wypić i to jest naukowo udowodnione, że pomaga, bo zimna woda w przełyku i brzuchu działa na jakieś tam nerwy i coś tam w mózgu się dzieje że pomaga ochłonąć. Tłumaczyła to Pani, ale nie pamiętam dokładnie ;-)

MORIAM - zachowanie Maury jest w pełni normalne i ona to niekoniecznie specjalnie robi. Im więcej będzie miała kontaktu z dziećmi tym będzie lepiej z takimi zachowaniami, ale najpierw musi się tego nauczyć. Musisz jej pokazywać jak powinna głaskać inne dziecko, bo ona może chcieć pogłaskać, ale nieświadomie robi to za mocno i uderza. No bo skąd ma niby wiedzieć jaki nacisk jest dobry. Taka zazdrość albo niechęc do dzielenia się zabawkami to też normalne. Na Przemka trochę zadziałało tłumaczenie, że to JEST PRZEMKA zabawka a Alicja się tylko nią chwile pobawi i mu odda, że ona mu nie odbierze i też jak ona chce jego zabawkę, a Przemek akurat tej nie chce dać to proszę Przemka, żeby przyniósł inny samochód, którym Ala mogłaby się pobawić i on wtedy sam wybiera i jej daje. No i tak małymi kroczkami uczy się że inne dzieci też się mogą bawić jego zabawkami i że to nie oznacza katastrofy i utraty zabawki na zawsze. A z takim popychaniem itp to dzieci podobno tak eksperymentują, bo są ciekawe, co się stanie jak inne dziecko się przewróci, jak się je uszczypnie itp - jedyne wyjście to tłumaczyć i fizycznie uniemożliwiać dziecku takie zachowania (czyli łapać na czas za rączkę).
 
Dziewczyny nie mam nic złego na myśli,ale wiecie co?Ulżyło mi,że to nie tylko u nas takie akcje z histerią.:baffled::sorry:Ja nie przyzwyczajona do takiego zachowania u mojego dziecka i jakos nie byłam na to przygotowana.Jeszcze wczoraj chodziłam struta i jakoś tak wątpiłam w swoje zdolności rodzicielskie i wychowawcze.Ale dziś wstałam z nowym nastawieniem,po prostu musze trochę zmienić swoje postępowanie względem młodego,być twardsza i bardziej stanowcza,a przede wszystkim olać ludzi na ulicy w razie gdyby ta sytuacja się powtórzyła.Bo tak naprawdę to nie powinno mnie to obchodzić co inni myślą,niech się patrzą,krzywdy dziecku przecież nie robię.

Moriam mój właśnie dzisiaj podczas zabawy z młodszym kolegą(aczkolwiek większym hehe;-) ) tak podchodził do niego i głaskał po głowie,a za chwilę bęc w głowę,na szczęście leciutko i wystarczyło raz powiedzieć,że tak się nie robi.Próbował też go popychać,ale to akurat wiem,że w formie zabawy bo tak się bawi ze swoim chrzestnym,że wujek klęczy na podłodze,a Krzyś go pcha i przewraca i wtedy jest pisk i śmiech na cały blok:-)Dzieci wszystkiego próbują,sprawdzają reakcję z ciekawości co się stanie,musimy tłumaczyć co wolno a czego nie i tak jak Nice pisze w razie coś złapać za rękę i już.
Makuc ja piechotą do sklepu tylko z mężem,bo sama też bym nie poszła na wieksze zakupy,albo do większego sklepu.No chyba że mały sklep i na chwilę,a jak do marketu mam iśc z nim sama to wózkiem.
NIce widzę,że mnie rozumiesz i wlaśnie pamiętam jak kiedyś pisałaś o tej akcji co tak musiałaś Przemka nieść i pamiętam też jak wtedy pomyślałam- O jaaa dobrze,że u nas tak się nie dzieje!:baffled:NO to masz...sama myślałam podobnie jak Ty,że ducha wyzionę,a z jednym dzieckiem byłam.


No nic miejmy nadzieję,że takich akcji nie będzie zbyt dużo i jakos damy radę.Dziewczyny i piszcie koniecznie jak u Was się zdarzy jakaś sytuacja z buntem,histerią i jak sobie radziłyście.Ehh dobrze że Was mam:zawstydzona/y:
 
Ja tam raczej zawsze biorę wózek, czasem rower ale to już tylko dla samego spaceru. Teraz będzie lepiej bo 100 od klatki będe miała wielki wypasiony plac zabaw z miekką podłogą i tam spokojnie bede chodziła bez wózka bo i ją do tacham do domu.
 
Ja bez wozka sie nigdzie nie ruszam wszedzie otaczaja mnie ulice jedynie co to czasem chodze za domy bo jest boisko do kosza i wielka laka zeby sue wybiegali dla mnie to i tak szczyt bo kuba nie potrafi chodzic wszedzue biegnie:crazy:
 
A ja to ogólnie nie chcę zapeszać, ale mam wrażenie że ostatnio Przemek ciut się uspokoił, tzn nie stał się aniołkiem, ale ten bunt chyba odrobinę opadł i fascynacja 'ja siam' też. No albo po prostu lepiej sobie zaczęliśmy z tym radzić. A propos 'ja siam' to u nas jak było apogeum to dochodziło do tego, że jak zniosłam go po schodach, bo się spieszyłam, to on wpadał w histerię i musiał na nie z powrotem wejść siam i potem musiał jeszcze raz z nich siam zejść:szok: Wieczność to trwało bo sporo tych schodów jest...
 
nice - no niezle. Ma charakterek, nie ma co.

U nas od jakis 2 tygodni trwa nieokreslona histeria przed kapiela, w kapieli, a do mycia glowy musza byc 2 osoby. Jedna trzyma dracego sie Pawla, druga myje i splukuje. Nie rozumiem tego, bo nigdy w zyciu nie mial problemu z kapaniem, ani myciem glowy. Dzis to sie darl, jakby go ze skory obdzierali.
 
Ones my bunt,a nawet strach przy myciu głowy już też przerabialiśmy.dodam,że zanim się to zaczęło nigdy nie było problemów z myciem głowy i nie miał powodu żeby się wystraszyć czy zaniepokoić bo nic w tej czynności nie zmieniliśmy.Samo mycie ok,ale spłukiwanie nagle stało się dla niego strasznie stresujące i płakał.Aż do momentu jak wsadziłam do wanny takie małe wiaderko do piasku(wtedy jeszcze było nowe) i on się bawił nim w przelewanie wody i zaczął sam sobie polewać głowę i tacie.W szoku byliśmy,bo zawsze uważaliśmy żeby oczu mu nie zmoczyć,a ten sam sobie lal jak popadnie,oczy otwarte,buzia też,a tak się przy tym brechtał że się opił trochę tej wody.Od tamtej pory siada tyłem i sam kazał się polewać i tak już zostało,że na siedząco mu spłukuję tylko wiaderko zmieniliśmy na jakis mały pojemnik plastikowy.
 
reklama
nice - no niezle. Ma charakterek, nie ma co.

U nas od jakis 2 tygodni trwa nieokreslona histeria przed kapiela, w kapieli, a do mycia glowy musza byc 2 osoby. Jedna trzyma dracego sie Pawla, druga myje i splukuje. Nie rozumiem tego, bo nigdy w zyciu nie mial problemu z kapaniem, ani myciem glowy. Dzis to sie darl, jakby go ze skory obdzierali.
ha to sie zgadal z patrykiem w tej kwestii
 
Do góry