reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Załamana, szukam happy endu

reklama
ja wszystko co tyczyło in vitro robilam prywatnie, ale moze wyjasnie tez skad ten czas - pierwsza wizyta (listopad 2020) , a ciaza, a raczej udany transfer (sierpień 2021)

na sama wizyte do mojej pani dr czekalam az pol roku bo takie sa do niej kolejki (i tu moja uwaga- to nie klinika, kraj (polska, czechy) lecza, tylko lekarz!!!!! wybiera sie najpierw lekarza, a potem cala reszte)

od listopada do maja musielismy zebrac komplet badań (cala bardzo obfita morfologia, genetyka z opisami), w tym czasie ja musialam uporać sie ze swoimi cukrami a maz pracowal nad poprawa nasienia (co finalnie sie nie udalo). Mimo pandemii mielismy sporo wizyt w tym czasie.
Od czerwca juz mielismy zielone swiatlo na ivf, wiec zaczely sie kolejne badania typu biocenoza pochwy, zaczela sie stymulacja, punkcja, az w lipcu transfer. Gdyby on sie udal to wszystko trwalo jeszcze krocej.

ale to wszystko bylo w kierunku in vitro i nie wiem czy przypadkiem kierunek inseminacja nie opozni procedur w kierunku ivf🤔
 
ale to wszystko bylo w kierunku in vitro i nie wiem czy przypadkiem kierunek inseminacja nie opozni procedur w kierunku ivf🤔
U nas tak jest. Inseminacja odkłada in vitro w czasie, więc nie proponuje się jej kobietom w moim wieku.
Ale tak jak mówisz - leczy lekarz. I mój "codzienny" lekarz stwierdził, w przeciwieństwie do szpitala, że warto mi dać szansę z IUI w międzyczasie, bo on to robi w swoim gabinecie, bez czekania. No więc próbujemy...
ja wszystko co tyczyło in vitro robilam prywatnie, ale moze wyjasnie tez skad ten czas - pierwsza wizyta (listopad 2020) , a ciaza, a raczej udany transfer (sierpień 2021)
od listopada do maja musielismy zebrac komplet badań (cala bardzo obfita morfologia, genetyka z opisami), w tym czasie ja musialam uporać sie ze swoimi cukrami a maz pracowal nad poprawa nasienia (co finalnie sie nie udalo). Mimo pandemii mielismy sporo wizyt w tym czasie.
Od czerwca juz mielismy zielone swiatlo na ivf, wiec zaczely sie kolejne badania typu biocenoza pochwy, zaczela sie stymulacja, punkcja, az w lipcu transfer. Gdyby on sie udal to wszystko trwalo jeszcze krocej.
Drogę co do badań miałam podobną, i chociaż z badaniami poszło szybciej, to już do samego transferu trzeba czekać...
W lipcu 2021 byliśmy w klinice, w sierpniu zrobiłam wszystkie badania krwi, mój mąż też, we wrześniu HySyFy, które wykazało polipa. W listopadzie miałam operację. W grudniu zlecono nam jeszcze kariotypy, powtórkę badań serologicznych i biocenozę. W lutym mogliśmy więc złożyć komplet dokumentów na in vitro (łącznie z aktami urodzenia, ślubu, dowodami na wspólne życie - bo tak to tu działa!).
I normalnie pewnie już bym się przygotowywała do zabiegu, ale teraz trzeba czekać w kolejce. Liczę na to, że albo nam się po prostu uda w międzyczasie, albo uda się komuś innemu i zrezygnuje, przez co skróci nam czekanie... Kilka razy się już to zdarzyło, oni są dość reaktywni, kilkakrotnie udało mi się tak wskoczyć wcześniej na badanie, na konsultację przedoperacyjną, nawet na samą operację... ale czy teraz tak będzie...?
 
Troche bez sensu z brakiem opcji prywatnej, zwłaszcza, że przy refundowaniu przez państwo musisz też być chyba w związku małżeńskim? W kazdym razie wiem, że mojej znajomej odmówiono bo nie miała partnera.
 
Troche bez sensu z brakiem opcji prywatnej, zwłaszcza, że przy refundowaniu przez państwo musisz też być chyba w związku małżeńskim? W kazdym razie wiem, że mojej znajomej odmówiono bo nie miała partnera.
Nie trzeba być w związku małżeńskim, wystarczy razem mieszkać. Ale od kilku miesięcy procedura jest otwarta dla wszystkich kobiet, również samotnych, etc.
Istnieje opcja prywatna - ale nadal w ramach ubezpieczenia, więc płacisz z góry - ale państwo i tak zwraca. Czekanie jest trochę krótsze, ale na razie jest to tylko leczenie do etapu inseminacji.
I chyba w ogólnej mentalności mało kto poszukuje opcji płacisz-masz. Raczej jest to poczucie, że to się zwyczajnie należy. Zresztą panuje ogólne "ubezwłasnowolnienie" - tak jest, wszyscy to akceptują i chyba nie zadają sobie pytania, jak by mogło być inaczej. Tzn. owszem - po 43. roku życia, wtedy udają się do Czech, bo tutaj już opcji nie ma.
I gdyby liczyć realne koszty, to na pewno bym się na jakiekolwiek leczenie w ogóle nie zdecydowała. Byłam ostatnio na endoskopii w szpitalu - koszt to w sumie ok. 700 euro wg faktury. Gdybym więc miała zapłacić za in vitro, po prostu musiałabym z tego zrezygnować.
 
reklama
Do góry