reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Zakupy :-)

karolla moj tato tez wacha jablka zanim kupi...a wiesz ze dobre jablko powinno pachniec jablkiem? nie ma co sie smiac z meza zzna sie na rzeczy ;-) podobnie z butami jak pachna skora to skorzane...chociazteraz sa i takie preparaty ktore nadaja zapach i polysk jak skorzanym...
O! O! O! Podpisuję się obyma ręcyma i nogyma też byś się podpisała ale nie umiem;-)
Ale o tym że można smrodek skóry podrobić to nie wiedziałam :confused: To po czym teraz poznam czy to skórka czy nie?:-(
A jabłkami, nieraz jak stoją w kuchni na oknie to przy wejściu do mieszkania pachnie, a od wejścia do okna w kuchni to najdłuższy dystans w naszym mieszkaniu poprzez trzy zakręty biegnący. Nie dziwię się mężowi Karolli (nie wymienię jego imienia chyba już nigdy:zawstydzona/y:)
 
reklama
dziewczyny nie kupujcie danonkow , bo w koncernie danone mojej siostrze powiedzieli , ze one sa dla dzieci od trzeciego roku zycia , bo cos tam jest zfermentowane i to nie jest dla maluchow ona tam dzwonila i pytala
 
Misiu rybaczki bardzo ładne
Ciuszki Hubercika super,trudno uwierzyc ze takie tanie
Paulinka ma swietne spodenki i elegancka bluzeczke:tak:
 
O ludzie Blond, znów jakaś sensacja :no:

Mnie to chyba nie przekona, dalej będę podawała Iguni Danonki i inne produkty mleczne.
Przecież u nas się powtarza, że przetory mleczne trzeba dzieciom podawać, nie winkałam od jakiegio wieku, to fakt, ale na pewno wcześniej niż samo krowie mleko. Jest w nich przecie wszelkie dobro prebiotyki czy probiotyki zapomniałam.
Cała Polska zajada się kiszoną czytaj sfermentowaną kapustą i ogórkami i bardzo to sobie chwali. Być może tylko za granicą pojęcie fermentu jest straszne i ze złem tylko się kojarzy, ale te bakterie są pożyteczne i pożądane. Tutaj tylko wiek, w którym wprowadzić te produkty może być dyskusyjny.
Jeszcze nie tak dawno od pierwszego roku życia zalecano przejście na mleko krowie, teraz dopiero po trzecim roku życia.
Ja mam w planie wcześniej przestawić swoje dziecko na tańsze mleko tak jak jeszcze kilka lat temu robiły to rzesze matek, całkiem zdrowych dzieci :)

Mimo wszystko BLOND dzięki za informację!!!!!;-)
 
A jednak Dynia dla mnie jest różnica między naturalną kiszoną kapustą i ogórkami a dosładzanymi danonkami. To dla mnie nic innego jak słodycze i w takich warunkach wapń się nie przyswaja. Jogurt owszem ale naturalny i bez ulepszaczy. Nie podam Danonka mojemu dziecku jeszcze długo...

Wzajemne korzyści

Niemieckie laboratoria na prośbę „Świata Konsumenta” przebadały także inne rekomendowane produkty, w tym Danonki i Morlinki polecane przez Instytut Matki i Dziecka. Okazało się, że zarówno serki Danonki, po których, jak głosi reklama, dzieci mają „mocne kości”, jak i parówki Morlinki, po których „rosną w siłę”, powinny być podawane maluchom sporadycznie.
– Parówki z założenia są dla dzieci za tłuste – uważa, podobnie jak eksperci „Świata Konsumenta”, Bogusława Karłowska z Państwowego Zakładu Higieny. Za tłuste są również dla warszawskiego sanepidu, który zakazał podawania parówek dzieciom w przedszkolach.
– Danonki z kolei są zdecydowanie zbyt słodkie, by stosować je w codziennej diecie dziecka – twierdzi doktor Jolanta Mikołajewicz, znany warszawski lekarz pediatra. – Nadmiar cukru, zwłaszcza w połączeniu z mlekiem i jego przetworami, może zrujnować zdrowie malucha. Cukier to jedna z najbardziej szkodliwych substancji dla człowieka, a szczególnie dla małego człowieka.
Danone wprowadził serki Danonki na polski rynek, gdy dowiedział się od ekspertów z Instytutu Żywności i Żywienia oraz Instytutu Matki i Dziecka, że w diecie polskich dzieci brakuje wapnia. Co więcej, koncern w zeszłym roku opłacił badania dotyczące zawartości wapnia w diecie najmłodszych Polaków. Badania prowadziły właśnie oba instytuty podległe Ministerstwu Zdrowia. – W zamian za wkład finansowy w badania Danone zwrócił się z prośbą o udostępnienie danych związanych ze spożyciem wapnia i witaminy D, aby upewnić się, czy aktualny poziom wzbogacenia Danonków w wapń i witaminę D jest zgodny z potrzebami żywieniowymi dzieci w wieku przedszkolnym w Polsce – tłumaczy Przemysław Pohrybieniuk, dyrektor do spraw relacji zewnętrznych firmy Danone.
Dyrektor Janus z Instytutu Matki i Dziecka nie widzi nic złego w takiej kooperacji: „Współpraca instytucji naukowych z partnerem przemysłowym jest częstą praktyką w różnych krajach świata, gdzie przemysł wspiera prowadzenie badań naukowych” – napisał. Zresztą – dodał – dla Instytutu samodzielne przeprowadzenie tych badań byłoby zbyt kosztowne.
Ale Piotr Koluch ze „Świata Konsumenta” nie podziela jego zdania: – Owszem, zdarza się także na Zachodzie, że prywatne firmy sponsorują badania naukowe, ale jest to zazwyczaj kilka konkurujących ze sobą koncernów. Finansowanie publicznego badania przez jedną firmę, która wykorzystuje wyniki naukowców dla własnych korzyści, to ewenement na skalę Europy.
Od dyrektora Janusa dowiedzieliśmy się jeszcze, że znak Instytutu Matki i Dziecka jest rozpoznawalny przez rodziców i cieszy się ich zaufaniem.

Pseudonaukowa ściema

Kilka lat temu powiązany z francuskim mlecznym koncernem Instytut Danone zaczął wydawać publikacje naukowców z Instytutu Żywności i Żywienia. Wysokość honorariów dla żywieniowców objęta została tajemnicą. Piotr Koluch ze „Świata Konsumenta” wspólną akcję IŻŻ i Danone uznaje za kompromitację naukowców. – To wielka, pseudonaukowa ściema. To tak jakby komisję do spraw Orlenu sponsorował Orlen – oburza się.
– Ten rodzaj współpracy zakończyliśmy. Od pewnego czasu już nic w Instytucie Danone nie publikujemy – twierdzi doktor Lucjan Szponar, zastępca dyrektora do spraw bezpieczeństwa żywności w IŻŻ.
Ale logo Instytutu nadal widnieje na sztandarowym produkcie Danone – Actimelu. Dziś reklamowanym przez Tomasza Zubilewicza, gwiazdę programów pogodowych TVN. Zubilewicz zapewnia, że odkąd pije Actimel, zrobił się „pogodoodporny”. Wcześniej jogurt z dodatkiem bakterii Lactobacillus casei defensis reklamował w telewizji niby-lekarz. Podkreślając, że Actimel przetestowali specjaliści z Instytutu Żywności i Żywienia, zapewniał, że wystarczy pić cudowny jogurt przez dwa tygodnie, a poczuje się różnicę.
– To było bardzo śmieszne i... tylko śmieszne – mówi profesor Piotr Heczko, kierownik Katedry Mikrobiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Wiele wskazuje na to, że bakterie kwasu mlekowego, które znajdują się w jogurtach, sprzyjają zdrowiu, ale na poważne wnioski trzeba jeszcze z powodu braku odpowiednich badań poczekać. Wiemy jedynie na podstawie pełnych analiz klinicznych, że probiotyki, jak ten w Actimelu, łagodzą przebieg biegunek u dzieci.
Sporo na temat Actimelu można dowiedzieć się ze strony internetowej polskiej Federacji Konsumentów. Na przykład, że trzy lata temu Francuska Agencja do spraw Bezpieczeństwa Sanitarnego Żywności oceniła dowody naukowe, które miały potwierdzać zapewnienia o wspaniałym działaniu jogurtu umieszczane na jego etykiecie. Agencja uznała, że dziewięć na dziesięć twierdzeń Danone na temat Actimelu jest nieprecyzyjnych lub nieuzasadnionych naukowo.
– To dotyczyło Francji, a nie Polski – wyjaśnia Bogumiła Radwańska z firmy Danone.
Jednak według farmakologa Wojciecha Matusewicza na opakowaniach rekomendowanych w Polsce produktów można znaleźć sporo naukowo nieuzasadnionych twierdzeń. Jego niepokój budzi na przykład dodatek witaminy D w Danonkach. – Jej nadmiar może powodować poważne uszkodzenie nerek i serca, zwłaszcza u niemowląt i dzieci – grzmi. A witamina D dodawana jest z założenia do mleka dla najmłodszych, jest też często przepisywana przez pediatrów jako suplement diety. – Jeśli podamy dzieciom jeszcze serki wzbogacone w tę witaminę, zdecydowanie zwiększamy ryzyko przedawkowania.
Lucjan Szponar z Instytutu Żywności i Żywienia w piśmie do „Przekroju” zapewnia jednak, że IŻŻ udzielił firmie Danone pozytywnej opinii na temat danonków, uznając wzbogacenie serków w witaminę D w określonej ilości za potrzebną i bezpieczną.

Nie prać kota w pralce

– Czy przedawkowałam ochratoksynę A, pijąc trzy razy dziennie najzdrowszą ze wszystkich kaw? – zastanawia się Beata Wasilewska. – A jeśli tak, kogo powinnam za to winić? Jej producenta czy Instytut Żywności i Żywienia, który tak gorąco ją polecał? I komu właściwie powinnam dać w pysk, że tak bezczelnie mnie oszukał?
– Gdyby to zdarzyło się w Stanach Zjednoczonych, gdzie prawo oparte jest na precedensach, pani Beata miałaby zapewne spore szanse na odszkodowanie. Tam karze się nawet producenta pralki, jeśli nie ostrzegł klienta, że nie wolno w niej prać kota – mówi Aleksandra Frączek, prawnik z Federacji Konsumentów. – Ale przed polskim sądem nabywca musiałby wykazać, że poniósł z powodu picia skażonej kawy materialną szkodę, a nawet tę szkodę przeliczyć na pieniądze. Uzyskanie rekompensaty byłoby tu bardzo trudne.
Polskie prawo nie zabrania publicznym jednostkom naukowo-badawczym zawierania umów biznesowych z prywatnymi firmami. Dlatego rekomendacjami instytutów nie interesuje się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który zainterweniował tylko raz, gdy firma Morliny, producent morlinek, użyła logo IMiD na etykietach innych produkowanych przez siebie parówek. Nie interesuje się nimi także Naczelna Izba Lekarska.
– Lekarze nie mogą reklamować swoim nazwiskiem żadnych produktów – mówi doktor Jerzy Umiastowski z Izby. – Na wodzie Żywiec Zdrój czy Danonkach nazwisk lekarzy nie znajdziemy.
Podejrzanymi rekomendacjami nie zajmuje się również sprawujący formalną pieczę nad instytutami minister zdrowia. – Skoro jest to zgodne z prawem, to jest dozwolone – twierdzi rzecznik ministerstwa Paweł Trzciński. Ale obiecuje, że minister się zorientuje, czy podległe mu jednostki rzetelnie badają produkty, które polecają.
– To się dzieje poza jakąkolwiek kontrolą, bo przecież nikt dotąd nie sprawdzał, czy rekomendowane produkty rzeczywiście są przez instytuty badane – denerwuje się Piotr Koluch ze „Świata Konsumenta”. Jego zdaniem nie są.
– Posługujemy się często dokumentacją przekazaną nam przez producenta – przyznaje Lucjan Szponar z Instytutu Żywności i Żywienia. – Jeśli badania wykonały akredytowane europejskie laboratoria, nie widzimy podstaw, by kwestionować wyniki.
Tyle tylko, że przeciętny konsument, widząc logo szanowanego instytutu na wodzie lub parówkach, jest przekonany, że ten instytut rzetelnie je przebadał. – Jest pewny, że to towar najwyższej jakości, że jest zdrowy i bezpieczny – dodaje Zbigniew Hałat.
Okazuje się jednak, że żywność z rekomendacją szanowanego instytutu bywa równie zdrowa jak rekin z Grenlandii.
 
Racja! Święta racja! Jest różnica, widzę teraz, że danonki mogą tylko pojawiać się od czasu do czasu, ale nie z powodu bakterii tylko cukru, a to już inna inszość ;)
W takim układzie lepiej zacząć dawać sam twarożek? Albo jogurt naturalny? Czy one też coś strasznego w sobie mają?
Samo mleko to skąpa dieta i chcę coś więcej dawać tylko co?!?!?!
 
Moja pediatra polecała serek naturalny Bieluch, Kupiłam dzisiaj i rzeczywiście według etykiety zero cukru czy ulepszaczy. Ale jak na razie dzisiaj podaliśmy Idze po rraz pierwszy koktajl Gerbera z jogurtem (zobaczymy co z tego wyniknie)
 
Alusia już piła ten koktajl, winogronowo-bananowy z jogurtem własnie. Reakcja była troszkę luźniejsza kupka,ale nic poza tym, żadnych krostek ani wysypek. Smakował jej, bo wypiła pół buteleczki na raz :-) chociaz chciałam dawkować po 2 łyżeczki,żeby ocenic jak reaguje. Ale było OK.
 
reklama
No i masz Ci babo placek, u nas ten koktajl jest be, bo się go nie da zjeść. Łyżeczką mu sę wylewa, z butelki nie umie, z niekapka nie umie, a ze zwykłego kubka to cały mokry jest.
Janek już dostaje dużo rzeczy, ale w granicach rozsądku. To znaczy, jeżeli nie jest to ostre, bardzo przyprawione, słone, ani z wegetą czy innym świństwem (które ja uwielbiam :) )
 
Do góry