dlatego ja nie wydawałam nie wiadomo ile kasy na fotelik, bo wiem, że wszystkie w razie wypadku, wypadku a nie stłuczki, nie uchronią mojego dziecka. Stanie się z nim dokładnie to samo co ze mną na miejscu fotelika. Kiedyś oglądałam jakiś program naukowy o fotelikach samochodowych i na rynku nie ma takiego co nie zrobi krzywdy dziecku. Małe szanse, że wypadki mamy przy prędkości 50km/h a foteliki właśnie przy takiej prędkości są w miarę ok. Jeśli chcę uchronić swoje dziecko to najważniejsze moje myślenie i dostosowanie się do przepisów ruchu drogowego. Zastanawiam się, które dziecko jeździ w Polsce w samochodzie z dozwoloną prędkością.
aga a po co w ogóle kupowałaś fotelik? przecież możesz małego wozić na kolanach, albo po prostu posadzić go z tyłu na fotelu
wydaje się, że tylko po to aby nie płacić mandatów. pewnie wywołam tu wojnę swoją wypowiedzią, ale przyznam że zmroziło mnie Twoje podejście. Gzdury piszesz o tym, że nic nie uchroni dziecka, po za tym na to co się stanie z czlowiekiem w trakcie wypadku wpływ ma wiele czynników, fizyka się kłania.
a teraz przykład: moja siostra miała wypadek, jakiś baran wyjechał jej z podporządkowanej wprost pod koła, samochód do kasacji, dziecku nic się nie stało, m. in. dlatego że miało dobry fotelik, a marketowy steropian co rozleciał by się w drobny mak,.... owszem ważne jest to aby jeździć przepisowo i Ty możesz się do tego stosować, ale czy jesteś pewna innych użytkowników drogi? chyba nie? nigdy nie przewidzisz co ktoś inny może wykombinować, chociaż zwalanie wszystkiego na same przepisy też jest bez sensu, ważne jest doświadczenie i myślenie nad tym co robisz, ale za innych nie będziesz myślała. Nie oceniam tego jak Ty jeździsz, ale jak ktoś wjedzie w Ciebie to co? czy będziesz w stanie sobie wybaczyć jak przez własną głupotę i podejście do bezpieczeństwa przyczynisz się do śmierci lub skażesz na kalectwo własne dziecko?
cofnijcie się w czasie do swojego dzieciństwa - czy 20 lat temu któraś z was miała fotelik? ba! - zapięte pasy?
a czy 20 lat temu było na drogach takie natężenie ruchu jak teraz?
A tak BTW mój nigdy nie zatarty przeze mnie samochód został mi przytarty na parkingu...sprawcy oczuwiście nie ma..sam się zderzak wziął i przytarł
yawla te na parkingu otarcia są okropne, wiem coś o tym, a najlepiej zaraz szybko uciec i po sprawie, nam kiedyś facet obtarł nadkole na parkingu pod sklepem, ale poszedł do ochrony żeby wezwali mojego męża i gość zaczekał na niego.