Wczoraj naskrobalam tu posta - marzenie, i go skasowalo przy wysylaniu... A ze humor mialam okropny tak rozplakalam sie na amen, i pobieglam do lozka odchorowywac ta tragedie
Tak wiec :
u nas 7 kg na plusie
Kurcze przerazilam sie 3 dni temu jak to zobaczylam, bo przeciez najwieksze tycie teraz przed nami
I z moich planow, by zmiescic sie w 10 kg nic, ale to nic nie wyszlo....
Celullit - jak juz pisalam kiedys - pojawil sie jakis czas temu na pupie i udach... Matko, naprawde mam nadzieje, ze ta woda zejdzie ze mnie po porodzie i po tym koszmarze nie zostanie nic....
Najbardziej za to martwi mnie to, co zobaczylam w piatek w lustrze... Na lewej piersi od dolu pojawil sie pierwszy rozstep. Taki malutki, na pol cm moze, i jeden tylko, ale to wlasnie bylo powodem moich pierwszych lez, i depresji w sobote... Ł stanal na wysokosci zadania, przytulal, glaskal i wmawial, ze przeciez to nie koniec swiata, i ze pieknie wygladam tak czy inaczej... Ale malo pomoglo.... Wkurza mnie najbardziej to , ze sumiennie smarowalam sie od poczatku oliwka, potem wprowadzilam Perfekta mama, i Dermike, a mimo wszytsko te znienawidzone rozstepy wychodza. Wrrrrrrrrrr!!!
Jesli chodzi o kosmetyki - nie rezygnowalam z niczego. Zero problemow zapachowych czy uczuleniowych. Jedynie co, to nakladam wiecej kremow na cialo, bo bardziej przesuszona jestem. No i perfumy tez te co zawsze Hugo Boss niesmiertelnie chyba , choc ostatnio szaleje za zapachami YSL....