Dziewczyny, proszę o podzielenie się Waszymi doświadczeniami/sposobami na dbanie o siebie.
Czy matka, to rozczochrana kobieta w brudnym dresie? Jak znaleźć czas (i ochotę) na makijaż, fryzurę, maseczkę, manicure i inne zabiegi pielęgnacyjne?
Z własnego doświadczenia powiem Wam, że jestem totalnie zagubiona. Przed ciążą byłam zadbaną kobitką. Wysportowaną, ładnie ubraną (miałam czas na szwędanie się po sklepach), zawsze fajnie pomalowane paznokcie, delikatny makijaż...
Teraz wszystko się zmieniło. Jako, że moje dziecko jest dość "absorbujące" nie mam czasu na NIC. Bywają dni, że twarz myję dopiero jak dziecko ma południowa drzemkę. O makijażu mogę zapomnieć. Nie mówię, że maluję się codziennie, bo przecież po domu nie będę chodzić z tuszem na rzęsach, ale na spacerek z małą, czy na zakupy chciałabym się delikatnie podmalować. Niestety nie mam jak. Z wrzeszczącym dzieckiem na ręce jest to raczej niemożliwe.
Jeśli chodzi o ubranie, to z reguły łapię pierwszą rzecz z szafy i zakładam w biegu. Szpilki zamieniłam na adidasy. Eleganckie torebki na torbę przypinaną do wózka. Promienny uśmiech na podkrążone oczy i zmęczony wyraz twarzy. A ładną figurę na 30-kilogramową nadwagę.
Jak znów poczuć się kobietą?! :-(
Czy matka, to rozczochrana kobieta w brudnym dresie? Jak znaleźć czas (i ochotę) na makijaż, fryzurę, maseczkę, manicure i inne zabiegi pielęgnacyjne?
Z własnego doświadczenia powiem Wam, że jestem totalnie zagubiona. Przed ciążą byłam zadbaną kobitką. Wysportowaną, ładnie ubraną (miałam czas na szwędanie się po sklepach), zawsze fajnie pomalowane paznokcie, delikatny makijaż...
Teraz wszystko się zmieniło. Jako, że moje dziecko jest dość "absorbujące" nie mam czasu na NIC. Bywają dni, że twarz myję dopiero jak dziecko ma południowa drzemkę. O makijażu mogę zapomnieć. Nie mówię, że maluję się codziennie, bo przecież po domu nie będę chodzić z tuszem na rzęsach, ale na spacerek z małą, czy na zakupy chciałabym się delikatnie podmalować. Niestety nie mam jak. Z wrzeszczącym dzieckiem na ręce jest to raczej niemożliwe.
Jeśli chodzi o ubranie, to z reguły łapię pierwszą rzecz z szafy i zakładam w biegu. Szpilki zamieniłam na adidasy. Eleganckie torebki na torbę przypinaną do wózka. Promienny uśmiech na podkrążone oczy i zmęczony wyraz twarzy. A ładną figurę na 30-kilogramową nadwagę.
Jak znów poczuć się kobietą?! :-(