B
BBP
Gość
Trochę nie na temat, ale jestem tak wściekła, że muszę to gdzieś napisać. Jednym z argumentów tak zwanego ruchu pro life jest syndrom poaborcyjny. Ja do teraz myślałam, że coś takiego nie istnieje, ale jednak stwierdzam, że Polka po dokonaniu aborcji jest poddana takiej narracji, że naprawdę może się nabawić traumy. Normalnie aborcja to taki temat zupełnie bezpieczny. Każdy ma jakiś stosunek do tego i OK. Tym, że miałaś aborcję możesz się podzielić z przyjaciółką przy drinku i opowiedzieć o tym doświadczeniu albo o nie. U nas jest to temat do kłótni przy rodzinnym grillu a jeśli to zrobiłaś to shame, bo „zabiłaś dziecko”.