U mnie tylko ja to czułam.
A wszyscy w rodzinie i wśród znajomych robili zakłady, ile wytrzymam.
Nie miałam żadnego wsparcia, ale po prostu nie mogłam inaczej. Nie umiałabym żyć, wiedząc, co robię, bo byłoby to wbrew moim przekonaniom.
Mąż chyba przez pół roku non stop narzekał na te pieluchy.
Potem się przyzwyczaił.
A w wieku 12,5 mies odpieluchował się synus. Teraz tylko czasem są wpadki i na nocki, gdy idą zęby.
Mąż się trochę przekonał, gdy w upalny dzień, zobaczył, jak bardzo synowi się rozciąga i niemalże "klei" do pieluchy (też suchej) moszna. Od razu sobie wyobraził siebie z czymś takim na tyłku przy temp 35 stopni..
Wtedy sam proponował, że może by mu tylko wełniane zakładać (wełniane są najbardziej przewiewne i w nich jądra syna wyglądały ok).
Ale każdy robi, jak chce.
Ja do niczego nie namawiam.
Wiem, jak to jest, gdy się stawia na inne priorytety.
Ja bym bardzo chciała być weganką. W głębi duszy czuję, że powinnam.
Ale nie potrafię.. Kocham smak mięsa i mimo wyrzutów sumienia, cały czas je jem.
Może kiedyś. Może za rok.. Idea piękna, ale nie mam siły. [emoji17]
Napisane na iPhone w aplikacji
Forum BabyBoom