Po ostatniej wizycie w szpitalu pakuję na nowo torbę i mogę napisać co w państwowym szpitalu się przydało:
- własna koszula (do porodu szpitalna, wszystkie panie brały, widziałam potem plamy na koszulach i zdecydowanie swojej nie polecam)
- szlafrok i niekoniecznie cienki (wieczorem i w nocy bywa zimno, w ciągu dnia bardzo ciepło)
- kosmetyki wszelkie do mycia wszystkiego
- klapki pod prysznic
- papier toaletowy (u nas był, ale przy nawale porodów, gości nikt nie panuje nad ilością i bywało, że chwilowo zabrakło)
- drobne o różnych nominałach (1, 2 i 5 zł)
- żarcie, dużo żarcia, kanapkowo-obiadowe, słodkie i słone, co kto może i lubi
- woda mineralna więcej niż jedna butelka
- laptop jeśli się ma, z internetem ;-)
- skarpetki, majtki i biustonosze na zmianę, żeby nie prać w szpitalu (widok suszonych na kaloryferach gaci - bezcenny)
Ubrań dla dziecka do szpitala nie biorę, nie ma potrzeby trzymać je w torbie pod łóżkiem, przywiezie pachnące i czyste tatuś jak będzie nas odbierał.