Ja stosuję Oliwce, trochę łatwiej się włosy rozczesują niż bez odżywki, ale do ideału daleko.dziewczyny a odżywki ułatwiające rozczesywanie???-może to jakieś rozwiązanie?
reklama
karola-04
Mamy lutowe'07 Wdrożona(y)
- Dołączył(a)
- 9 Sierpień 2006
- Postów
- 4 626
ja mam też włosny trudne do rozczesywania i jeszcze bardzo mi pomada taka odżywka na końcówki z avonu ja rozcieram ją po całch włosach wytartych ręcznikiem i idzie super ( oczywiście odżywki ale do spłukiwania też używam).
Joasiek
Mamy lutowe'07 Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 2 Wrzesień 2006
- Postów
- 5 063
W końcu i na nas przyszedł czas :-( Milenka od kilku dni nie do zniesienia Wszystko na NIE, co chwilę zmienia zdanie, nie nadążąm za spełnianiem jej zachcianek. Wystarczy że coś (jakiś drobiazg) nie jest po jej myśli i histeria na całego. Przykład:
Wczorajsza kąpiel - długa, bo taką chciała. Po długim czasie mówię jej: Myszko za 3 minutki będziemy kończyć kąpiel. Odpowiada, że dobrze. Po chwili mówię.... Myszko za 2 minutki.... za 1 minutkę..... Gdy nadszedł czas mówię jej: Odłożymy teraz zabawki na półeczkę a ona na to: NIE! Ona chce się jeszcze kąpać. Tłumaczę, że już koniec nie może dłużej bowoda już jest zimna. BUNT! No to wychodzę z łazienki i gaszę światło... zgadza się wyjść z wanny. Wyciagam ją, trzymam na kolanach, chcę powycierać, a tu w wannie został gumowy młotek..... ONA CHCE GO SAMA ODŁOZYĆ NA MIEJSCE!!!! Musiałabym ją z powrotem do wanny włożyć żeby to zrobiła, odłozyłam go sama i tłumaczę, że miała przecież czas na sprzątnięcie zabawek.... no i zaczęła się jazda dobre pół godziny histerii, ryk jakby w nią szatan wstąpił, położyła mi się goła i mokra na zimnej podłodze... zaczęłą wierzgać, pluć, nie dała się powycierać ani ubrać w piżamkę...... Masakra
I takie akcje zdarzają się jej niestety codziennie, nawet kilka razy na dzień :---(
Nie wiem czy ona nie naśladuje zachowania jakiegoś dziecka z przedszkola.... skąd u niej takie reakcje, do tej pory nigdy się tak nie zachowywała :-(
Wczorajsza kąpiel - długa, bo taką chciała. Po długim czasie mówię jej: Myszko za 3 minutki będziemy kończyć kąpiel. Odpowiada, że dobrze. Po chwili mówię.... Myszko za 2 minutki.... za 1 minutkę..... Gdy nadszedł czas mówię jej: Odłożymy teraz zabawki na półeczkę a ona na to: NIE! Ona chce się jeszcze kąpać. Tłumaczę, że już koniec nie może dłużej bowoda już jest zimna. BUNT! No to wychodzę z łazienki i gaszę światło... zgadza się wyjść z wanny. Wyciagam ją, trzymam na kolanach, chcę powycierać, a tu w wannie został gumowy młotek..... ONA CHCE GO SAMA ODŁOZYĆ NA MIEJSCE!!!! Musiałabym ją z powrotem do wanny włożyć żeby to zrobiła, odłozyłam go sama i tłumaczę, że miała przecież czas na sprzątnięcie zabawek.... no i zaczęła się jazda dobre pół godziny histerii, ryk jakby w nią szatan wstąpił, położyła mi się goła i mokra na zimnej podłodze... zaczęłą wierzgać, pluć, nie dała się powycierać ani ubrać w piżamkę...... Masakra
I takie akcje zdarzają się jej niestety codziennie, nawet kilka razy na dzień :---(
Nie wiem czy ona nie naśladuje zachowania jakiegoś dziecka z przedszkola.... skąd u niej takie reakcje, do tej pory nigdy się tak nie zachowywała :-(
Patri
Mamy lutowe'07 Zadomowiona(y)
Jejku, Joasiek!! Dziewczyny, jak dobrze Was mieć!!!!
Nie wchodziłam, bo nie mam czasu, zmęczona jestem straszliwie, tyle do zrobienia, a ja mam wrażenie, że nie ruszam z miejsca, chociaż to nie prawda!!!!
I jeszcze Julcia, w którą diabeł wstąpił ostatnio.
Ona:Mama psitul! Wyciągam do niej ręce. Ona:Ja nie chcę psitulić! No to się kładę na poduszce. Ona:No mama psitul!! Mówię: chodź cię przytulę. Ona:Ale ja nie chce psitulić!! Szlag mnie trafia. Mówię: albo się przytulasz, albo idę spać, wybieraj. Ona: o już się roi dzień! Ja: no to ide spać, sama tak wybrałaś. Ona: No psitul mnie mama!!
I tak w koło macieju!
Przedwczorajsza noc nie do opisania. Darła się w niebogłosy, jakby ktoś ja zes króy obdzierał, biła mnie kopała, w B. rzuciła książką i misiem i kocykiem i młotkiem też by rzuciła jakby miała pod ręką.
A NIE, to Julki drugie imię. Nie wiem czy kojarzycie bajkę: Świnka Peppa. Tam jest jej mały brat, on tak ciągle mówi NIE. Teraz mówię do Julki gdy mówi NIE: [dżordżu!!]
W restauracji. Chciała frytki, dostała frytki, nie chciała jesc frytek, to na koniec kelner zebral talerze , jej frytki tez, to ona w krzyk, ze jej pan zabral frytki. a tłumacze, był czas na jedzenie frytek, to ty co robiłas zamiast jesc? Wrzeszczala, machała widelcem (na widelcu sos), zabrałam widelec, to wrzask, ze ona chce widelec, no szał ciał po prostu. Zaraz poczytam jak to z Waszymi pociechami i jak sobie radzicie.
Nie wchodziłam, bo nie mam czasu, zmęczona jestem straszliwie, tyle do zrobienia, a ja mam wrażenie, że nie ruszam z miejsca, chociaż to nie prawda!!!!
I jeszcze Julcia, w którą diabeł wstąpił ostatnio.
Ona:Mama psitul! Wyciągam do niej ręce. Ona:Ja nie chcę psitulić! No to się kładę na poduszce. Ona:No mama psitul!! Mówię: chodź cię przytulę. Ona:Ale ja nie chce psitulić!! Szlag mnie trafia. Mówię: albo się przytulasz, albo idę spać, wybieraj. Ona: o już się roi dzień! Ja: no to ide spać, sama tak wybrałaś. Ona: No psitul mnie mama!!
I tak w koło macieju!
Przedwczorajsza noc nie do opisania. Darła się w niebogłosy, jakby ktoś ja zes króy obdzierał, biła mnie kopała, w B. rzuciła książką i misiem i kocykiem i młotkiem też by rzuciła jakby miała pod ręką.
A NIE, to Julki drugie imię. Nie wiem czy kojarzycie bajkę: Świnka Peppa. Tam jest jej mały brat, on tak ciągle mówi NIE. Teraz mówię do Julki gdy mówi NIE: [dżordżu!!]
W restauracji. Chciała frytki, dostała frytki, nie chciała jesc frytek, to na koniec kelner zebral talerze , jej frytki tez, to ona w krzyk, ze jej pan zabral frytki. a tłumacze, był czas na jedzenie frytek, to ty co robiłas zamiast jesc? Wrzeszczala, machała widelcem (na widelcu sos), zabrałam widelec, to wrzask, ze ona chce widelec, no szał ciał po prostu. Zaraz poczytam jak to z Waszymi pociechami i jak sobie radzicie.
Ostatnia edycja:
rozalka
Lutówkowo-sierpniowa mama
- Dołączył(a)
- 19 Kwiecień 2007
- Postów
- 10 598
Nie napiszę nic nowego,ale spokojnie to minie i ewdentnie to takie etapy u dzieci.
Jakichś czas temu pisałam ,że u nas bunt na całego,ale byłam konsekwentna,ograniczyłam wyjścia i odwiedziny(coby sie nie denerwować,bo te wyjścia go nakręcały dodatkowo)i sie uspokoiło na razie
Jakichś czas temu pisałam ,że u nas bunt na całego,ale byłam konsekwentna,ograniczyłam wyjścia i odwiedziny(coby sie nie denerwować,bo te wyjścia go nakręcały dodatkowo)i sie uspokoiło na razie
Joasiek
Mamy lutowe'07 Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 2 Wrzesień 2006
- Postów
- 5 063
Jejku, Joasiek!! Dziewczyny, jak dobrze Was mieć!!!!
Nie wchodziłam, bo nie mam czasu, zmęczona jestem straszliwie, tyle do zrobienia, a ja mam wrażenie, że nie ruszam z miejsca, chociaż to nie prawda!!!!
I jeszcze Julcia, w którą diabeł wstąpił ostatnio.
Ona:Mama psitul! Wyciągam do niej ręce. Ona:Ja nie chcę psitulić! No to się kładę na poduszce. Ona:No mama psitul!! Mówię: chodź cię przytulę. Ona:Ale ja nie chce psitulić!! Szlag mnie trafia. Mówię: albo się przytulasz, albo idę spać, wybieraj. Ona: o już się roi dzień! Ja: no to ide spać, sama tak wybrałaś. Ona: No psitul mnie mama!!
I tak w koło macieju!
Przedwczorajsza noc nie do opisania. Darła się w niebogłosy, jakby ktoś ja zes króy obdzierał, biła mnie kopała, w B. rzuciła książką i misiem i kocykiem i młotkiem też by rzuciła jakby miała pod ręką.
A NIE, to Julki drugie imię. Nie wiem czy kojarzycie bajkę: Świnka Peppa. Tam jest jej mały brat, on tak ciągle mówi NIE. Teraz mówię do Julki gdy mówi NIE: [dżordżu!!]
W restauracji. Chciała frytki, dostała frytki, nie chciała jesc frytek, to na koniec kelner zebral talerze , jej frytki tez, to ona w krzyk, ze jej pan zabral frytki. a tłumacze, był czas na jedzenie frytek, to ty co robiłas zamiast jesc? Wrzeszczala, machała widelcem (na widelcu sos), zabrałam widelec, to wrzask, ze ona chce widelec, no szał ciał po prostu. Zaraz poczytam jak to z Waszymi pociechami i jak sobie radzicie.
Patri no to u mnie od kilku dni jest niemal IDENTYCZNIE... takie same reakcje, nie dość że z pracy już wracam poddenerwowana, bo młyn mam jak mało kiedy, to do końca dnia jeszcze muszę zęby zaciskać, bo Milenka strasznie daje w kość
Patri
Mamy lutowe'07 Zadomowiona(y)
Zawiesił mi się komp gdy pisałam i nie dokonczyłam.
Osobiście zmieniłam taktykę, bo uznałam że głaskanie jej po główce i tłumaczenie ze sie rozzłościła, gdy ona z furią mnie kopie nie jest adekwatne...
Teraz zastosuje metode mojego ojca, oj ten to miał posłuch. matka mogła gadac, a on powiedział słowo i wystarczyło, maksymalnie dwa słowa, przy czym drugie jeszcze bardziej stanowczo niz pierwsze.
Nawet pies chodzi pod jego hasło jak nalezy. Julka tez!!!!! Jak doniosła mi moja babcia, on powie, ona słucha i robi o co on prosi. Powiedziała babcia, ze ja ja przychodze to sie zaczynaja popisy i wrzaski, kładzenie sie na dywanie i grymasy, przy moim ojcu był święty spokój.
Ojciec nie bije, Julki na pewno nie, mnie bił, owszem, ale zawsze wczesniej wytłumaczył za co, nie mam zalu za to. matka tłukła z zaskoczenia, i czasem niesłusznie i o to mam wielki zal. Taka różnica.
Ja staram sie Julki nie bic, ale juz jej przyłożyłam klapaka parę razy, bo jak przebierze sie miarka, to nie ma rady.
I najgorzej ze mnie sobie upatrzyła jako cel swoich wybryków, rzy innych jest spokojna, grzeczna, przy mnie zamienia sie w demona, jkby chciałą sprawdzic ile wytrzymam. No duzo wytrzymam, az w koncu padnę trupem i tyle bedzie sprawdzania. Psycha mi siada przy takich jazdach. Jestesmy juz z B. najeżeni jak tylko odbieramy ja ze złobka, naszykowani na najgorsze.
Podchodzi do mnie ze swoim kocykiem i sru mnie jak szmatą!!!!!!
Jak obiecałam ze zabiore kocyk i zabrała gdy zrobiła to drugi raz, to darła mi się pół nocy zeby oddac jej kocyk, a ja jej oddałam i powiedziałam, ze nastepnym razem juz go nie odzywska. Chyba zle zrobiłam, ze oddałam, trzeba było schowac albo najlepiej spalic, wtedy nie byłoby odwrotu. Konserwencja zakichana.
Ja jestem zmeczona moim dzieckiem i wiem ze nie bedzie miało rodzenstwa. Chwila przyjemnosci,. a pote całe zycie przechlapane....
Osobiście zmieniłam taktykę, bo uznałam że głaskanie jej po główce i tłumaczenie ze sie rozzłościła, gdy ona z furią mnie kopie nie jest adekwatne...
Teraz zastosuje metode mojego ojca, oj ten to miał posłuch. matka mogła gadac, a on powiedział słowo i wystarczyło, maksymalnie dwa słowa, przy czym drugie jeszcze bardziej stanowczo niz pierwsze.
Nawet pies chodzi pod jego hasło jak nalezy. Julka tez!!!!! Jak doniosła mi moja babcia, on powie, ona słucha i robi o co on prosi. Powiedziała babcia, ze ja ja przychodze to sie zaczynaja popisy i wrzaski, kładzenie sie na dywanie i grymasy, przy moim ojcu był święty spokój.
Ojciec nie bije, Julki na pewno nie, mnie bił, owszem, ale zawsze wczesniej wytłumaczył za co, nie mam zalu za to. matka tłukła z zaskoczenia, i czasem niesłusznie i o to mam wielki zal. Taka różnica.
Ja staram sie Julki nie bic, ale juz jej przyłożyłam klapaka parę razy, bo jak przebierze sie miarka, to nie ma rady.
I najgorzej ze mnie sobie upatrzyła jako cel swoich wybryków, rzy innych jest spokojna, grzeczna, przy mnie zamienia sie w demona, jkby chciałą sprawdzic ile wytrzymam. No duzo wytrzymam, az w koncu padnę trupem i tyle bedzie sprawdzania. Psycha mi siada przy takich jazdach. Jestesmy juz z B. najeżeni jak tylko odbieramy ja ze złobka, naszykowani na najgorsze.
Podchodzi do mnie ze swoim kocykiem i sru mnie jak szmatą!!!!!!
Jak obiecałam ze zabiore kocyk i zabrała gdy zrobiła to drugi raz, to darła mi się pół nocy zeby oddac jej kocyk, a ja jej oddałam i powiedziałam, ze nastepnym razem juz go nie odzywska. Chyba zle zrobiłam, ze oddałam, trzeba było schowac albo najlepiej spalic, wtedy nie byłoby odwrotu. Konserwencja zakichana.
Ja jestem zmeczona moim dzieckiem i wiem ze nie bedzie miało rodzenstwa. Chwila przyjemnosci,. a pote całe zycie przechlapane....
Ostatnia edycja:
rozalka
Lutówkowo-sierpniowa mama
- Dołączył(a)
- 19 Kwiecień 2007
- Postów
- 10 598
Ja tam może sie nie znam,ale w domu nie wyznaje zasady żelaznej konsekwencji,to zależy od intensywności przewinienia.Czasem zabieram coś,ale po obietnicy poprawy zachowania oddaje,no i moje złote dziecko stosuje sie do zasady.Sporadycznie muszę interweniowac drugi raz,wtedy płacz,a ja odracam mu uwage na cos innego i "wsio" w porzadeczku.Mnie też tak wychowywano,a byłam baaaardzo upartym dzieckiem i małym buntownikiem.
Moje dziecko klapsów nie dostaje.
Wiem,że mam to szczęście,że moje dziecko ugodowe,ale wiele razy w napadzie szału (o coś) niechcący mnie uderzył,a wtedy wiecie jak nerwy skaczą,ale zazwyczaj wychodziłam z pokoju i działało.Z resztą Kuba od razu przylatywał i dmuchał na miejsce ,gdzie mnie uderzył i pytał,czy nie boli.
Moje dziecko klapsów nie dostaje.
Wiem,że mam to szczęście,że moje dziecko ugodowe,ale wiele razy w napadzie szału (o coś) niechcący mnie uderzył,a wtedy wiecie jak nerwy skaczą,ale zazwyczaj wychodziłam z pokoju i działało.Z resztą Kuba od razu przylatywał i dmuchał na miejsce ,gdzie mnie uderzył i pytał,czy nie boli.
reklama
Emilka jak się wkurzy też potrafi sie zamachnąć ale widzi już po mojej minie że zrobiła mi krzywdę i potem przeprasza tuli i daje buziaki ja jej tłumaczę że mi jest bardzo przykro i smutno i mówi że obiecuje że już nie będzie.... jak nie chce przeprosić to nie zwracam na nią uwagi i daje jej to do zrozumienia że się obraziłam a jak wpadnie w jakiś szał złości to karzę jej iść do siebie do pokoju nieraz szybko jej mija a nieraz potrafi płakać na cały głos u siebie w pokoju i wykrzykiwać że coś jej się stało i mam szybko przyjść i najczęściej idę kukam i się pytam czy już jej przeszło i często przechodzi i też przeprasza od razu sama od siebie a jak nie przechodzi zamykam drzwi i wracam za chwilkę
jakoś nie umiem się na nią długo gniewać
ostatnio faktycznie dużo cześciej coś jej nie pasuje i się tak wkurza
jakoś nie umiem się na nią długo gniewać
ostatnio faktycznie dużo cześciej coś jej nie pasuje i się tak wkurza
Podziel się: