Patri
Mamy lutowe'07 Zadomowiona(y)
Raczej nie mam problemu z Julcią na placu zabaw. Jedynie moment ruszania do domu, ale gdy jest przygotowana na to że za 10 minut, 5 minut, 2 minuty idziemy do domu, to jest super.
Ona jest taka, że jak jakieś obce dziecko jest w odlegości 5 metrów to ona już wrzeszczy NIE!!
Dziwne to, ale cóż. Nie chce to nie. Kiedyś podszedł chłopiec i zabrał jej łopatkę. Biegała do niego i do mnie na przemian, z szokiem, miną gotową do płaczu i z totalną dezorientacją. W końcu przybiegla do mnie i rozpłakała się, pakazując na chłopca i mówiąc "oddaj łopatkę". Była taka rozżalona. Powiedziałam jej, że spokojnie, żeby posza do chłopca i powiedziała "poproszę moją łopatkę". Poszła, a że chłopiec by starszy, to oddał jej. Jestem za tym, zeby uczyła się sama bronić siebie i swoich rzeczy, ale jestem całkowicie po jej stronie. Nigdy nie karcę, nie jęcze, ze że głupoty, że jest sierotą, nie umie sobie poradzić, czy cokolwiek w tym stylu. Wiem, że dla niej łopatka jest ważna. I tak to traktuje.
Co do jej zachowania, grzecznie oddje zabawki, jak jej powiem, żeby oddała dziewczynce.
Kasiad: gdyby tak było u mnie: wzięłabym Julke za rękę, odciągnęła na bok, gdzie mogłabym zwrócić jej uwagę sam na sam. Powiedzialabym ostrym tonem, że jeśli jeszcze raz zobaczę, że... tu konkret: zabierasz zabawkę innemu dziecku albo sypiesz piaskiem na dzieci, to bez dyskusji idziemy do domu.
Zrozumiełaś?
Co zrobimy jak będziesz zabierać dzieciom zabawki?
-pójdziemy do domu - powinno ppowiedziec dziecko
Co zrobimy jak beedziesz sypać piachem?
-pójdziemy do domu.
Ja oduczyłam tak Julkę rzucania zabawkami gdy była zła. Najpierw ostrzegłam, za drugim razem zrobiłam jak ostrzegałam, więc wylądowały w koszu na śmieci. Kolejno trzy zabawki, rzuciła swoją owieczkę w druga strone ode mnie. Pytam, wiesz co się stanie z owieczką jak rzucisz ja jeszcze raz? Przytuliła ją w geście obronnym. Na razie nie mam kłopotu z rzucaniem zabawkami. Teraz wystarczy tylo ostrzeżenie.
Nie umiem jej jeszcze oduczyć okładania mnie jak jest zła. Nie robi tego mocno, ale takie klepnięcia z premedytacją są irytujące...
I jeszcze mam kłopot z tym jej asekuracyjnym wrzeszczeniem NIE!! gdy nawet potencjalny amator jej zabawek jest pół kilometra od niej....
Dzieci czasem po prostu przechodzą, a ona wrzeczy do nich NIE!!!
Tłumaczę: przecież chłopiec tylko przechodzi, nie chce Twoich zabawek.
Kiedyś patrzę, a ona bawi się w najlepsze z kolegą. Uśmiecha sie do niego, daje mu zabawki. Potem się okazało, że znają się ze żłobka. Raczej bawi się sama niż z innymi dziecmi... Czasem mnie to zastnawia, a czasem myślę, że może jeszcze jest za mała.
Pozdrawiam. Daj znać Kasiad jak sytuacja sie rozwija.
Ona jest taka, że jak jakieś obce dziecko jest w odlegości 5 metrów to ona już wrzeszczy NIE!!
Dziwne to, ale cóż. Nie chce to nie. Kiedyś podszedł chłopiec i zabrał jej łopatkę. Biegała do niego i do mnie na przemian, z szokiem, miną gotową do płaczu i z totalną dezorientacją. W końcu przybiegla do mnie i rozpłakała się, pakazując na chłopca i mówiąc "oddaj łopatkę". Była taka rozżalona. Powiedziałam jej, że spokojnie, żeby posza do chłopca i powiedziała "poproszę moją łopatkę". Poszła, a że chłopiec by starszy, to oddał jej. Jestem za tym, zeby uczyła się sama bronić siebie i swoich rzeczy, ale jestem całkowicie po jej stronie. Nigdy nie karcę, nie jęcze, ze że głupoty, że jest sierotą, nie umie sobie poradzić, czy cokolwiek w tym stylu. Wiem, że dla niej łopatka jest ważna. I tak to traktuje.
Co do jej zachowania, grzecznie oddje zabawki, jak jej powiem, żeby oddała dziewczynce.
Kasiad: gdyby tak było u mnie: wzięłabym Julke za rękę, odciągnęła na bok, gdzie mogłabym zwrócić jej uwagę sam na sam. Powiedzialabym ostrym tonem, że jeśli jeszcze raz zobaczę, że... tu konkret: zabierasz zabawkę innemu dziecku albo sypiesz piaskiem na dzieci, to bez dyskusji idziemy do domu.
Zrozumiełaś?
Co zrobimy jak będziesz zabierać dzieciom zabawki?
-pójdziemy do domu - powinno ppowiedziec dziecko
Co zrobimy jak beedziesz sypać piachem?
-pójdziemy do domu.
Ja oduczyłam tak Julkę rzucania zabawkami gdy była zła. Najpierw ostrzegłam, za drugim razem zrobiłam jak ostrzegałam, więc wylądowały w koszu na śmieci. Kolejno trzy zabawki, rzuciła swoją owieczkę w druga strone ode mnie. Pytam, wiesz co się stanie z owieczką jak rzucisz ja jeszcze raz? Przytuliła ją w geście obronnym. Na razie nie mam kłopotu z rzucaniem zabawkami. Teraz wystarczy tylo ostrzeżenie.
Nie umiem jej jeszcze oduczyć okładania mnie jak jest zła. Nie robi tego mocno, ale takie klepnięcia z premedytacją są irytujące...
I jeszcze mam kłopot z tym jej asekuracyjnym wrzeszczeniem NIE!! gdy nawet potencjalny amator jej zabawek jest pół kilometra od niej....
Dzieci czasem po prostu przechodzą, a ona wrzeczy do nich NIE!!!
Tłumaczę: przecież chłopiec tylko przechodzi, nie chce Twoich zabawek.
Kiedyś patrzę, a ona bawi się w najlepsze z kolegą. Uśmiecha sie do niego, daje mu zabawki. Potem się okazało, że znają się ze żłobka. Raczej bawi się sama niż z innymi dziecmi... Czasem mnie to zastnawia, a czasem myślę, że może jeszcze jest za mała.
Pozdrawiam. Daj znać Kasiad jak sytuacja sie rozwija.
Ostatnia edycja: