reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wychowujemy nasze rozrabiaki

jesli chodzi o poznawanie swiata, to mysle podobnie jak Katka. Poniewaz Nina juz sama sie przemieszcza, to wszelkie niebezpieczne przedmioty i te, które sa zakazane w miarę mozliwości usunelismy na wyzsze poziomy. Np. telefon komorkowy nigdy nie lezy tam, gdzie ona moze siegnac. pozwalam jej brac prawie wszystko, co jest w zasiegu jej lapek - dla mnie akurat nie jest problemem, ze wyciaga opakowania od plyt czy bierze pilota. Jesli jest cos, czego nie powinna brac do lapek (np. buty czy kolka od wozka), mowie wtedy do niej: "Nie wolno tego ruszac" i tlumacze dlaczego. Na razie raczej wyglada, jakby niezbyt rozumiala, ale i tak jestem konsekwentna :tak:
 
reklama
Katka bardzo fajnie to opisałaś.
Kurcze, a ja się złoszcze jak mam cos do zrobienia, a Olek marudzi.... faktycznie lepiej dziecko wziąć ze sobą i pokazać co się robi ( np wieszać pranie). Gorzej jest z obiadem.... :baffled: ale wprawa (i wyobraźnia) czyni mistrza.

wczoraj mi Olo miałczał wieczorem, więc zwinęłam wszystkie zabawki, poszliśmy do łazienki i myliśmy je w misce z wodą i mydłem. Ale miał ubaw! Cały mokry i przeszczęśliwy.
 
Wiecie co pewnie sobie pomyslicie,ze jestem jakas okropna matka,ale dzisiaj poprostu wyszlam z siebie i stanelam obok a nie powinnam.OLiwka nie chciala mi usnac od rana wstala jak zwykle o 7 i powinna zasnac o 10 a tu nie chce i placze i marudzi widze,ze jest zmeczona a nie chce spac a od razu zlapalam nerwa bo po 11 zostawialam ja u babci bo szlam do fryzjera i sobie mysle jak mi zsnie to bedzie luzik i ja od razu wyszyjkuje...a tu gucio ani nie zjadlam sniadania ani sie wykapac ani posprzatac TRAGEDIA najpierw ja zostawilam w lozeczku z misiem to tak rozpaczliwie plakala,ze myslalm ze sama umre ale mowie sobie,ze jej nie wezme to po paru minutach wzielam ja i wsadzialam do kojca to tez plakala bo chciala na rece,ale po chwili sie uspokoila i zaczela sie bawic zabawkami ale tak strasznie sie przy tym zanosila placzem:(((Tak mi jej sie szkoda zrobilo:-(ale poskutkowaalo jak sie uspokoila to wzielam ja na rece i pitulalam caly czas.Ona teraz taka sie zrobila przylepa ze nic nie moge zrobic bo jak tylko mnie zobaczy to od razu chce yc na rekach a jak mnie nie widzi to umie sie ladnie pobawic,co o tym myslicie???
 
Może już o tym pisałyście, ale gdy ten wątek powstał mnie nie było, więc jeśli będę się powtarzac z pytaniami to wybaczcie...

Od jakiegoś czasu gdy chcę przewinąć Kubę albo ubrać jak wychodzimy na spacer ten się drze w niebogłosy jakbym go ze skóry obdzierała... na początku próbuję do niego mówić stanowczym głosem "tak nie wolno", potem chwile czekam czy sie uspokoi (najczęściej tego nie robi) aż na koniec nie reaguje na jego marudzenie i robię co mam robić (czyli zmieniam pieluchę lub ubieram) ale niestey muszę do tego używac siły żeby go przytrzymać bo tak sie wyrywa... nie pomaga śpiewanie zagadywanie i inne uspokajacze... czasami myśle że najlepiej nie reagować ale nie wiem???

I druga sytuacja... chciałam odkurzyć mieszkanie... musze to robić jak Kuba nie śpi, bo jak śpi to by się obudził... wsadziałm go do kojca, dałam zabawki... chwilkę się pobawił, ale potem marudził jak szalony... wiem ,że nic mu sie złego nie działo marudził bo był sam... ale miałm dylemat... odkurzać dalej czy bawic się z małym? odkurzyłam w końcu kiedys trzeba to robić, nawet dla jego dobra, żeby miał czystą podłogę, jak sie po niej czołga... głupie są takie sytuacje... jeśli możecie to skomentować, to byłoby fajnie....
 
Elizabeth ja owszem moge skomentować:;-) u mnie przewijanie wygląda tak samo i już poprostu przestałam reagować a przewijam najszybciej jak się do i tłumacze jej że trzeba i koniec.
co do odkurzania to ja odkurzam z Emiśką na biodrze albo jak mam chodzik (bo przez tydzień jest u mamy a u mnie w weekendy- chodzik nie Emi) to Emiśke do chodzika i wtedy lata za odkurzaczem z zaciekawieniem.

a ja mam inny dylemat: moja córka to straszny łobuz i jak się coś robi nie po jej myśli to leje po pysku osobę która jest najbliżej najczęściej mnie albo moją mamę, ja jej łapke staram sie zablokować żeby nie dotarła do celu czyli mojej twarzy i stanowczo mówię, że tak nie wolno i wtedy się cała pręży ale i uspokaja po chwili, może macie jakieś sposoby no to lanie
 
to samo zaczeło się dziać u mnie przy przewijaniu....

natomiast bardziej denerwuje mnie marudzenie... czasem już nie potrafie wytrzymać. Olek nie potrafi sam posiedzieć 5 min. Jest bardzo aktywny, sięgając po zabawke już kątem oka patrzy na inną, łapie tamtą i tak cały czas. Ja idę do kuchni- on za mną, ja do łazienki - on za mną. Łapie mnie za łydki i marudzi.... Czasem się skupi nad zabawką i kręci tam paluszkiem ale to trzeba siedzieć przy nim... oj babcia padnie jak będzie z nim całymi dniami...:sorry:

co do odkurzania to rzadko odkurzam bo Olek płacze.... ale jak ktoś jest to go bierze na ręce i wtedy zasuwam z odkurzaczem.
 
Milshake babcie to takie stworzenia z niewyczerpana energią dla swoich wnuków ja na miejscu mojej mamy już dawno bym padła a to z Emilka zasówa po podłodze wydurnia zastanawiam się jak ona to robi
 
Z przewijaniem u nas ta sama bajka z ubieraniem podobnie...a zakladanie czapeczki to makabra...dlatego to robimy na koncu....czytam dziewczyny Wasze posty i nagle widze ze jest ktos kto ma podobnie....boze jak mi lzej na sercu.... he he he myslalam ze tylko ja mam tak przekichane.
Macius odkąd ząbkuje stal sie taki marudny,,,,niekiedy jak mały wyjec.....czasem mam wrazenie ze jęczy cały dzien....pod wieczor mam tak dość.....i tez czasem nerwy mi puszczają....wtedy biore kilka glebszych oddechów i sie uspokajam......najgorzej jak taka zdenerwowana ide na jazdy...boze malo wypadku nie spowodowalam.....bardzo sie to na mnie odbija,

tlumacze jednak sobie ze to jest przejsciowe..ze w koncu nasze dzieci zmienią się, dorosną....boze tylko kiedy to bedzie:confused:


Byc matką to jak być Swiętą....he he he
cierpliwosc, cierpliwosc i jeszcze raz cierpliwosc....chyba musze sie jej nauczyc;-)
 
Nasze dzieci zaczynają już chodzic i chca wszystkiego dotknac pomacac.... W związku z tym chciałabym znac wasze zdanie na temat na ile można takiego malca pozostawic bez opieki i pozwolic mu byc samodzielnym.
Podaje przykład: ciagle pilnuje mojego Kubusia, zeby sie nie uderzyl nie przewrócił kiedy staje na nózki. Mój M bardzo sie tym irytuje i mowi, że powinnam pozwolic, żeby mały sam się przekonał jak to jest. Posadzilam go wiec w łóżeczku, dalam zabawki, a sama wzięłam się za sprzatanie. Nie wiadomo kiedy maly chciał się podnieśc coś mu nie poszło i upadł uderzając główką w szczebelki. Na szczęście nie nabił guza i nic sobie nie zrobił, ale sie przestraszył i płakał a ja razem z nim ze go nie pilnowalam. Czy jestem nadwrażliwa, nadopiekuncza? Czy mam pozwolic dziecku,żeby nabijało sobie guzy, zeby sie przekonał że moze upaśc i to go bedzie bolało, zeby się tego nauczył??
Jestem ciekawa co o tym sądzicie.
Chciałabym, żebyśmy na tym wątku porozmawiały o tym jak to zrobić, żeby pozwolic dziecku byc samodzielnym ale też uchronic przed przykrymi wypadkami. Mam nadzieje ze ten wątek sie przyjmie:tak::tak::tak:
 
reklama
Do góry