reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wychowanie - czyli jak sobie radzimy z... ?

Z kupą to sobie nawet radzimy, gorzej z myciem głowy, bo synuś nie da się położyć, żeby mu zmoczyć albo spłukać wodę, a na siedząco boimy się to robić, bo on od razu trze oczy. Chyba musimy zaopatrzyć się w daszek superniani, tylko nie wiem gdzie się coś takiego kupuje. Jak to wygląda u was?

"ronda" do mycia głowy na stoiskach dziecięcych dostaniesz :-) pytanie czy da sobie je ząłożyć :-) Michał lubi sie nim bawic ale na głowe nie da sobie go wcisnąć. nie lubi wody ściekającej po buzi dlatego nauczyłam go, ze jak mocno odchyli głowe to nic po buzi nie poleci, i spłukuje kubeczkiem żeby panować nad "strumieniem" wody.
 
reklama
Dzisiaj próbowaliśmy umyć i spłukać główkę na siedząco, jeszcze gorzej niż na leżąco, bo tata prysznicem zalał mu buzię, całe oczka miał mokre i je tarł.
 
Jakbym czytala o Jasiu... :dry:
Rondo widzialam w sklepie ale nie kupilam bo wiedzialam ze nie ma szans poki co na akceptacje tego urzadzenia. Jas glowy odchylac nie chce, klasc sie w swojej niemowlecej wanience tez nie za bardzo, no wiec jest skazany na strumienie wody na twarzy...Jak splukuje to mu staram sie przylozyc maly reczniczek do oczu, no ale wyrywa sie oczywiscie i tak czy inaczej ryczy :dry:
 
U nas zaczął się czas przekory na całego i nie za bardzo wiem co mam robić, jak reagować. Synuś ciągnie kwiatka za listek i cały czas patrzy sie na mnie śmiejąc się, choć wie, że ja mu nie pozwalam. Brałam go na ręce tłumacząc, że tak nie wolno, że kwiatuszka to boli itp, ale on traktuje to jako zabawę i robi na przekór. Ostatnio jak podszedł do kwiatka i zaczął go ciągnąć, to schowałam głowę w ręce i nie patrzyłam, przestał, tylko biedny mój kwiatek, no jak za mocno ten mój siłacz pociagnie to go przewróci alo złamie....
Nie pamietam jakie były rady na takie postępowanie, czasami nie da się ignorować, bo to jest niebezpieczne.
 
o rany - to jeszcze okres przekory przede mna.... :szok:
Poki co jak Jas robi cos czego nie wolno czyli zamachnie sie na mnie to go trzymam za reke i mowie mu surowo "nie wolno bić". No i on za chwile przeprasza... Przytula sie glowa do moich kolan lub innej czesci ciala ktora ma akurat najblizej
Pewnie w przyszlosci bedzie to taki typ, ktory da wpierdziel koledze a za 5 sekund go przeprosi... :dry:
 
Ewitka - jeśli robi coś czego nie chcesz żeby robił ewidentnie i moze coś uszkodzić to nie ignoruj w żadnym razie! Właśnie ZAWSZE reaguj i NIGDY nie pozwalaj na robienie tego - jeśli nie chce przestać to fizycznie zadziałaj - zabierz go z tego miejsca na przykład, odstaw w inne. Ryczy - proszę uprzejmie. Ale jeśli czegoś nie wolno to nie wolno.

Jeśli masz duzo takich rzeczy i miejsc w domu to zrób małą reorganizację - ja mam praiwe wszystko poza zasięgiem dzieci :-) To co mogą ruszać tylko jest w ich zasięgu, jest tylko parę rzeczy wiadomo - kontakty, kurki od kuchenki gazowej, moja osobista szuflada w biurku - których kategorycznie nie wolno ruszać. Kwiatki poprzestawiałam bo się bałam ze się potrują albo co.

Dobrze jeśli są takie rzecz których dziecko nie może pod żadnym pozorem ruszać bo się uczy w ten sposób, ale niedobrze jak jest ich za dużo - więc co się da lepiej pousuwać.

Dzieci w tym wieku nie zdają sobie za dobrze sprawy że mogą zrobić komuś przykrość albo zadać ból - więc nie bierz tych "złośliwości" osobiście. On nie chce Ci sprawić przykrości tylko eksperymentuje. To do Ciebie należy takie pokierowanie sytuacją, żeby Ci tej przykrości nie sprawiał - jesteś pewnie z jakieś 4-5 razy większa i dużo silniejsza więc nie powinno być problemu :-) Nie mówiąc o przewadze inteligencji i doświadczenia :-) Nie daj sobie wejść na głowę - nie trzeba nawet ostro reagować ani nic, wystarczy konsekwencja (niemal żelazna). Oczywiście niektóre rzeczy trzeba egzekwować po wiele razy, ale naprawdę w końcu to działa.

Ignaśko był bardzo ciekawy świata i nie miał zahamowań specjalnie żadnych.... Myślałam, że nigdy się nie nauczy że czegoś nie wolno, świra dostawałam od tego "odstawiania go" od kuchenki, ale się nauczył w końcu. Z kolei Hania jest taka że wystarczy jej poweidzieć albo wspomniec że nie wolno - popłacze sobie ale nie rusza już tego. Więc kazde dizecko jest inne. Na każde też są inne sposoby.

Warto wyrobić sobie nawyk "promowania" dobrej zabawy dziecka - jeśli bawi się ładnie, zabawkami albo w inny dozwolony sposób to chwalić. jak wpadnie w "zakazaną" fazę organizować zaraz jakąś inną fajną zabawę.
Także zapobiegać jeśli widzimy że się zbliża do zakazanej rzeczy to można starać się odwrócić uwagę żeby nie musieć potem interweniować. :-)

Nie reagować w sposób bardzo widowiskowy na te wybryki. Wystarczy stanowczy ton, ale może być monotonny, zawsze tak samo "nie wolno" i tak dalej żeby dziecko nie robiło tych rzeczy tylko po to żeby ceiszyć się naszą ciekawą reakcją :-)

Pozdrawiam

Aga
 
Co do kościoła to my niestety nie chodzimy. Kacprowi bardzo się podoba echo jakie idzie gdy coś krzyczy.... I już mi pomysłów brakuje co zrobić żeby tak się nie zachowywał. A poza tym jest naprawdę nieznośny czasem i mi cierpliwoości brakuje. Najgorzej to bicie, szczypanie i ciągnięcie za włosy. W kącie stać chce bardzo chętnie (nawet sam pójdzie), generalnie jedyne co mu się nie podoba to jak go zostawię samego w pokoju (wtedy wyje aż się zanosi - choć nigdy dłużej niż minutę nie siedział, a jak tylko wejdę to się uśmiecha i zaraz przeprasza, całuje i tuli się). Czasem sama mam ochotę zamknąć się w pokoju.
 
U nas ciezko z jedzeniem, nic mu nie pasuje wczoraj godzine go karmilam, wybrzydza i nie wiem co mam juz mu dawac zeby zjadl, z innymi zachowaniami podobnie jak u Was, czasem trzeba miec duzo cierpliwosci
 
reklama
Mojego jedzenie strasznie nudzi i szkoda mu na nie czasu. Nagada się "am" a jeść nie chce. Musi się czymś zająć, np wybieraniem na niby jedzenia ze słoiczka łyżeczką (samodzielnie jeść na razie mu nie daję), to je z apetytem.
 
Ostatnia edycja:
Do góry