Co do szczepionek, my się zdecydowaliśmy tylko na te niezbędne, które są obowiązkowe. Adasiek póki co chorował w ciągu swoich 15 miesięcy, po wyjściu ze szpitala po urodzeniu raz - na zapalenie ucha środkowego. Chowany jest chłodno, nie przegrzewam go, 13 miesięcy na piersi no i nie da się ukryć - póki jest jedynakiem, nie ma się za bardzo od kogo zarazić. Nie wiem więc jak postąpię z drugim dzieckiem. Choć mam nadzieję, że Adasia poślę do przedszkola tak późno jak się da, pewnie jak 3 albo 4 lata skończy i nie będzie tego problemu...
A jeśli chodzi o wózek - my mamy Teutonię i jest super. Lekka, zwrotna (co nie znaczy, że aż tak lekka, ze sama wniosę po schodach czy do autobusu, ale życzliwych nie brakuje), 3 w 1 (choć u nas bez fotelika do wózka, bo samochodu nie mamy).
Dla pierwszego malca wszystkie rzeczy miałam kupione jeszcze przed urodzinami. Zakupy zaczęliśmy robić tak 2-3 miesiące przed terminem. Teściowa krzywo na to patrzyła na początku, bo jest przesądna, ale mi do myślenia magicznego bardzo daleko, więc nie zważałam na to. I dobrze, bo byłam przygotowana. Natomiast jak najbardziej rozumiem inną rzecz - jeśli ktoś boi się nakupić wszystkiego jakoś wcześnie, a potem coś się stanie i... No same wiecie. To coś takiego jak najbardziej rozumiem. Ale nie sądzę, żeby myśleniem pozytywnym (bo kupowanie ciuszków np to wyraz optymizmu, ze wszystko będzie dobrze) można było na siebie sprowadzić nieszczęście.
Ja na razie chyba nic nie kupię, bo mam furę rzeczy po synku. Nawet jeśli by to miała być dziewczynka - dużo ciuszków mamy takie unisex. Więc pewnie jakiś czas po urodzinach ruszę na zakupy No chyba, że jak się dowiem, ze jednak dziewczynka i nie wytrzymam i polecę po coś kwiecistego
Edit: Nieprecyzyjnie się wyraziłam teraz to widzę = a'propos magicznego myślenia - ja przesądna nigdy nie byłam i nie jestem, ale rozumiem, że ktoś boi się nakupować nie dlatego, że tym coś na siebie sprowadzi, tylko na przykład ma ciążę zagrożoną, za sobą kilka poronień itp. No i kupuje, pokoik urządza, a potem ten pokoik stoi pusty, bo znów się coś nie udało... To w takim przypadku rozumiem podejście, ale to nie to samo co przesądy, bo optymizm nie może szkodzić
A jeśli chodzi o wózek - my mamy Teutonię i jest super. Lekka, zwrotna (co nie znaczy, że aż tak lekka, ze sama wniosę po schodach czy do autobusu, ale życzliwych nie brakuje), 3 w 1 (choć u nas bez fotelika do wózka, bo samochodu nie mamy).
Dla pierwszego malca wszystkie rzeczy miałam kupione jeszcze przed urodzinami. Zakupy zaczęliśmy robić tak 2-3 miesiące przed terminem. Teściowa krzywo na to patrzyła na początku, bo jest przesądna, ale mi do myślenia magicznego bardzo daleko, więc nie zważałam na to. I dobrze, bo byłam przygotowana. Natomiast jak najbardziej rozumiem inną rzecz - jeśli ktoś boi się nakupić wszystkiego jakoś wcześnie, a potem coś się stanie i... No same wiecie. To coś takiego jak najbardziej rozumiem. Ale nie sądzę, żeby myśleniem pozytywnym (bo kupowanie ciuszków np to wyraz optymizmu, ze wszystko będzie dobrze) można było na siebie sprowadzić nieszczęście.
Ja na razie chyba nic nie kupię, bo mam furę rzeczy po synku. Nawet jeśli by to miała być dziewczynka - dużo ciuszków mamy takie unisex. Więc pewnie jakiś czas po urodzinach ruszę na zakupy No chyba, że jak się dowiem, ze jednak dziewczynka i nie wytrzymam i polecę po coś kwiecistego
Edit: Nieprecyzyjnie się wyraziłam teraz to widzę = a'propos magicznego myślenia - ja przesądna nigdy nie byłam i nie jestem, ale rozumiem, że ktoś boi się nakupować nie dlatego, że tym coś na siebie sprowadzi, tylko na przykład ma ciążę zagrożoną, za sobą kilka poronień itp. No i kupuje, pokoik urządza, a potem ten pokoik stoi pusty, bo znów się coś nie udało... To w takim przypadku rozumiem podejście, ale to nie to samo co przesądy, bo optymizm nie może szkodzić
Ostatnia edycja: