reklama
Babydust, i znów łezka mi się zakręciła ;o)
Fajnie, że bez większego stresu, długotrwałego bólu i komplikacji się obeszło ;o))))
A co do znieczulenia to masz rację - zawsze jak się prosi to anestezjolog zarobiony na maksa
Jakoś oszczędności wprowadzić trzeba z niewinną miną....
Przy pierwszym porodzie też miałam TENS, ale ja jakaś odporna na niego byłam ;o( Mąż tylko śmiał się, że cieszył się z niego bo to on go obsługiwał i mówił, że dzięki niemu miał zajęcie na odstresowanie się ;o)))
Wracaj szybko do wymarzonej formy!!!!
Fajnie, że bez większego stresu, długotrwałego bólu i komplikacji się obeszło ;o))))
A co do znieczulenia to masz rację - zawsze jak się prosi to anestezjolog zarobiony na maksa
Jakoś oszczędności wprowadzić trzeba z niewinną miną....
Przy pierwszym porodzie też miałam TENS, ale ja jakaś odporna na niego byłam ;o( Mąż tylko śmiał się, że cieszył się z niego bo to on go obsługiwał i mówił, że dzięki niemu miał zajęcie na odstresowanie się ;o)))
Wracaj szybko do wymarzonej formy!!!!
Renatka1982
Fanka BB :)
Babydust, nie było tak źle
To anestezjolog w końcu nie dotarł ???
To anestezjolog w końcu nie dotarł ???
Margomari
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Lipiec 2014
- Postów
- 986
Dzień dobry,
Mała najedzona, śpi więc mam chwilkę żeby w końcu opisać jak to u mnie było.
Czwartek w ubiegłym tyg był bardzo stresujący. Całą noc nie spaliśmy - byliśmy u teściowej. Wróciliśmy do domu dopiero koło 5 rano. Wtedy w toalecie zauważyłam ten słynny Dolinowy czop podbarwiony krwią. Poszłam spać bo żadnych skurczy nie miałam. Co prawda cały czwartek mnie mdliło jakbym zatrucie jakieś miała. Cały czwartek po śmierci teściowej chodziliśmy jak w transie Ogólnie mówiąc duży stres...
Wieczorem wymęczeni całym dniem poszliśmy spać ok 22.00. Jak zwykle kilka razy wybudziłam się do toalety. A około 4.00 poczułam pierwszy delikatny skurcz. Zauważyłam też że zaczęłam krwawić. Założyłam wkładkę i poszłam spać. Skurcze bardzo delikatne pojawiały się tak co 20 min. Około 6.00 były trochę silniejsze ale nie bolesne co 15 min a 6.30 już co 10 min też bez bólu. Jako ze położna powiedziała mi że poród się zacznie jak skurcze będą regularne i bolesne - to się nimi nie przejęłam. Ale o 7.00 skurcze były już odczuwalne i co 5 min więc obudziłam M i poszłam pod prysznic. On zadzwonił do szpitala i usłyszał że mamy natychmiast przyjeżdżać a jak po drodze zacznę mieć uczucie parcia to mamy zatrzymać się na poboczu , zadzwonić i czekać na ambulans... No to włączyła mi się panika... :O
Do szpitala dojechaliśmy w 15 min. Skurcze były co 3 min i zaczęły być co raz bardziej bolesne. Na porodówce okazało się że mam 6 cm rozwarcia. Podłączyli mnie pod ktg i kazali leżeć. O 9.00 miałam już 8 cm i wtedy się zaczęło... jak normalnie przy porodzie asystuje jedna położna, która jest w pokoju cały czas - tak w moim pokoju pojawiło się 2 ginekologów i dodatkowe 3 położne.. Usłyszałam tylko że mamy około 20 min żeby wydostać dziecko naturalnie bo "ono nie lubi moich skurczy" Do tego podłączyli do główki dziecka elektrodę żeby monitorować jego stan bo tętno przy każdym skurczu co raz bardziej spadało.
Kazali mi przeć ale po jakiś 10 min usłyszałam że "nie da rady, naciskamy czerwony guzik" No i zawieźli mnie na salę operacyjną. Że wszystko musiało być szybko - dali mi narkozę. Usnęłam dość szybko. Obudziłam się około 13.00 i usłyszałam, że mam zdrową córeczkę. Przez to że ja nie mogłam jej trzymać po porodzie - te 2 godziny "skóra do skory" przypadły M.
Po kolejnej godz odłączyli mnie od aparatury i przewieźli już do właściwej sali gdzie czekał M z malutką. \Dopiero następnego dnia powiedziano mi że mała miała 2 razy pępowinę owiniętą wokół szyi i ona zaciskała się co raz mocniej przy każdym skurczu.
Powiedzieli też że po sprawdzeniu krwi małej i tej z pępowiny wiedzieli że mieliśmy jeszcze jakąś godz żeby wydostać małą naturalnie ale przez historię z moją pierwszą ciążą lekarz bał się ryzykować.
Koniec końców wszystko skończyło się dobrze. Mnie postawili do pionu jakieś 6 godz po cesarce i kazali iść pod prysznic.
Od wczoraj jesteśmy w domu i uczymy się siebie nawzajem.
Żałuję strasznie że nie udało mi się urodzić naturalnie no ale zdrowie maluszka najważniejsze.
W szpitalu mieliśmy naprawdę dobrą opiekę, do tego kurs przewijania, kąpieli i ogólnie wszystkiego co się tyczy opieki nad noworodkiem. Jedzenie super, opieka super, nic tylko rodzić.
Mała najedzona, śpi więc mam chwilkę żeby w końcu opisać jak to u mnie było.
Czwartek w ubiegłym tyg był bardzo stresujący. Całą noc nie spaliśmy - byliśmy u teściowej. Wróciliśmy do domu dopiero koło 5 rano. Wtedy w toalecie zauważyłam ten słynny Dolinowy czop podbarwiony krwią. Poszłam spać bo żadnych skurczy nie miałam. Co prawda cały czwartek mnie mdliło jakbym zatrucie jakieś miała. Cały czwartek po śmierci teściowej chodziliśmy jak w transie Ogólnie mówiąc duży stres...
Wieczorem wymęczeni całym dniem poszliśmy spać ok 22.00. Jak zwykle kilka razy wybudziłam się do toalety. A około 4.00 poczułam pierwszy delikatny skurcz. Zauważyłam też że zaczęłam krwawić. Założyłam wkładkę i poszłam spać. Skurcze bardzo delikatne pojawiały się tak co 20 min. Około 6.00 były trochę silniejsze ale nie bolesne co 15 min a 6.30 już co 10 min też bez bólu. Jako ze położna powiedziała mi że poród się zacznie jak skurcze będą regularne i bolesne - to się nimi nie przejęłam. Ale o 7.00 skurcze były już odczuwalne i co 5 min więc obudziłam M i poszłam pod prysznic. On zadzwonił do szpitala i usłyszał że mamy natychmiast przyjeżdżać a jak po drodze zacznę mieć uczucie parcia to mamy zatrzymać się na poboczu , zadzwonić i czekać na ambulans... No to włączyła mi się panika... :O
Do szpitala dojechaliśmy w 15 min. Skurcze były co 3 min i zaczęły być co raz bardziej bolesne. Na porodówce okazało się że mam 6 cm rozwarcia. Podłączyli mnie pod ktg i kazali leżeć. O 9.00 miałam już 8 cm i wtedy się zaczęło... jak normalnie przy porodzie asystuje jedna położna, która jest w pokoju cały czas - tak w moim pokoju pojawiło się 2 ginekologów i dodatkowe 3 położne.. Usłyszałam tylko że mamy około 20 min żeby wydostać dziecko naturalnie bo "ono nie lubi moich skurczy" Do tego podłączyli do główki dziecka elektrodę żeby monitorować jego stan bo tętno przy każdym skurczu co raz bardziej spadało.
Kazali mi przeć ale po jakiś 10 min usłyszałam że "nie da rady, naciskamy czerwony guzik" No i zawieźli mnie na salę operacyjną. Że wszystko musiało być szybko - dali mi narkozę. Usnęłam dość szybko. Obudziłam się około 13.00 i usłyszałam, że mam zdrową córeczkę. Przez to że ja nie mogłam jej trzymać po porodzie - te 2 godziny "skóra do skory" przypadły M.
Po kolejnej godz odłączyli mnie od aparatury i przewieźli już do właściwej sali gdzie czekał M z malutką. \Dopiero następnego dnia powiedziano mi że mała miała 2 razy pępowinę owiniętą wokół szyi i ona zaciskała się co raz mocniej przy każdym skurczu.
Powiedzieli też że po sprawdzeniu krwi małej i tej z pępowiny wiedzieli że mieliśmy jeszcze jakąś godz żeby wydostać małą naturalnie ale przez historię z moją pierwszą ciążą lekarz bał się ryzykować.
Koniec końców wszystko skończyło się dobrze. Mnie postawili do pionu jakieś 6 godz po cesarce i kazali iść pod prysznic.
Od wczoraj jesteśmy w domu i uczymy się siebie nawzajem.
Żałuję strasznie że nie udało mi się urodzić naturalnie no ale zdrowie maluszka najważniejsze.
W szpitalu mieliśmy naprawdę dobrą opiekę, do tego kurs przewijania, kąpieli i ogólnie wszystkiego co się tyczy opieki nad noworodkiem. Jedzenie super, opieka super, nic tylko rodzić.
Vesunna kup sobie i zrób albo weź do szpitala że sobą 7 zł kosztuje ba komfort jest
Margo jesteś!! :***
Twarda jesteś, ja to bym z tym plamieniem już jechała
Dobrze, że tak szybko zareagowali!!!! Tu by jeszcze meczyli i zaserwowali proznociag zapewne grrr,
Dobrze że jesteście już w domu
Margo jesteś!! :***
Twarda jesteś, ja to bym z tym plamieniem już jechała
Dobrze, że tak szybko zareagowali!!!! Tu by jeszcze meczyli i zaserwowali proznociag zapewne grrr,
Dobrze że jesteście już w domu
Myla Novak
Fanka BB :)
Margo to jest dla mnie tzw. Podwójny poród. Urodzilas CC ale praktycznie przeszlas cały poród SN bo mialas parte! Jesteś bohaterka! Urodzilas 2 razy jedno dziecko!
Babydust no to trochę ci zeszło, podziwiam ze miałas siły zaraz po porodzie sama iść z dzieckiem no i super ze obyło się bez nacięcia
Margo faktycznie ty prawie jak podwójny poród, ale najważniejsze ze się dobrze skończyło wszystko
Margo faktycznie ty prawie jak podwójny poród, ale najważniejsze ze się dobrze skończyło wszystko
reklama
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 79
- Wyświetleń
- 12 tys
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 880
- Odpowiedzi
- 73
- Wyświetleń
- 6 tys
M
Podziel się: