Tam ogólnie ludzie są wyluzowani. Jeśli chodzi o ciążę czy dalsze wychowanie dzieci. Czy to dobre, zależy od podejścia.
Dla mnie była mega stresująca. Może ze względu na to co widziałam wokół, po pobycie w szpitalu i długo wyczekanego dziecka. Dlatego dla mnie podejście,że do 12 tyg to nie dziecko i później 2usg jakoś nie wchodziło w grę. Nie chciałam nigdy gdyby się coś stało miec sobie coś do zarzucenia. Płaciłam za wizytę co 3/4tygodnie i wymagałam całego pakietu. Może to zależy od świadomości ? Może od nakręcania się wzajemnie czarnymi historiami ? Nie wiem. Jeśli wszystko kończy się dobrze, wtedy można mówić, że te USG nie są konieczne. Bo luz, to nie choroba. Ale jeśli nagle skraca się szyjka, albo w 32tyg dziecko ratuje ktg to wtedy też pogląd się zmienia. To właśnie widziałam na właśnie oczy i wolałam dbać lepiej o to co mam robic niż liczyć na kogoś kiedy jestem tylko kolejnym pacjentem w kolejce. Coś jak Ty z CC. Więc pewnie Ty byś się nie odnalazła w sytuacji kiedy musiałabyś rodzic sn, bo są takie zasady i brak własnego wyboru.
A z tymi położnymi serio pytam, myslalam że lekarz przychodzi jak już dziecko jest urodzone jeśli poród przebiega ok.
Można by dyskutować długo na temat wpływu kortyzolu na rozwój plodu a później dziecka ale nie o tym mowa.
Szkoda, ze w Polsce trzeba płacić jeśli się chce opiekę na satysfakcjonującym poziomie. Nie powinno tak być. Z drugiej strony, płacisz wymagasz. Kto bogatemu zabroni?
Ja się jednak cieszę, ze za nic płacić nie musiałam. Składkę zdrowotna opłacam, nie widzę powodu placic po raz drugi za coś, co się każdej ciężarnej powinno należeć jak psu jego cztery łapy.
Pediatra przychodzi później. Po porodzie mama i dziecko maja spokój. Jeśli wszystko przebiega bez komplikacji to nie ma tłumu specjalistów przewijających się przez pokój. Pediatra przychodzi, w obecności mamy, bada,osłuchuje, robi test słuchu, u chłopców sprawdzają jąderka. Pytają o to, czy dziecko je i czy mame coś niepokoi.
Podobal mi się fakt, ze zapewnia się mamie i dziecku ta intymność pierwszych chwil...to się pamięta na zawsze.
@DarkAsterR i Ty w tym swoim cud-miód-kraju nie chciałaś sn? Przecież tam tacy wszyscy pro i wow!
Ciąża w PL to temat rzeka: pracowałaś czy byłaś na zwolnieniu? w PL to drugie to norma. W PL usg nie robi technik - ha! taka różnica! - tylko lekarz. Nie można porównywać opieki w PL i UK - bo to inne podejście - w PL położna nie ma takich uprawnień, w UK - ma. W PL masz powszechne badanie na GBS, w UK nie. Czemu? Bo wyszło... taniej. Lepiej poświęcić te kilka noworodków rocznie niż wydać kasę na badanie każdej kobiety.
Miałam wizytę co 4 tygodnie - badanie krwi, moczu, usg.
Pisalam powyzej, dlaczego nie chciałam SN. Przeczytaj, może zrozumiesz.
W pierwszej ciazy czułam się dobrze to pracowałam. Do 36 tygodnia.
W drugiej w 15 tygodniu przestałam bo nie mogłam. Poszłam na chorobowe a potem na macierzyńskie. Bo druga ciąża nie była już taka kolorowa. Stwierdziłam, ze nie warto ryzykować.
Nic dziwnego, ze polscy lekarze narzekają ze są przepracowani. Skoro większość usg musza wykonywać sami.
Uprawnienia położnych to rozwiązanie systemowe. Można by je zmienić.
Powtorze po raz kolejny...jak są komplikacje to jest się od początku pod opieka specjalisty i ma się wszystkie niezbędne badania. Ale jak ciąża rozwija się prawidłowo to po co usg co cztery tygodnie? Jeśli ma się taka osobista zachciankę to rzeczywiście, nikt nie zabrania iść prywatnie.
W pierwszej ciazy miałam wizytę co dwa tygodnie. Bo tak chciałam. Traktowane było to jako mój czas pracy.
W drugiej już nie czułam potrzeby chodzić co dwa tygodnie wiec chodziłam co cztery. Ale miałam 5 usg i więcej badan bo co jakiś czas było podejrzenie czegoś tam. Jeśli nie ma żadnych powikłań to po co ciagle się badać?