Majandra - mnie się na razie udaje łączyć karmienie piersią z butelką (mam dwa rodzaje z różnego typu smoczkami - Avent i Nuk First Choice), pierś ssie ok. 20 min. a potem dojada sobie jeszcze różne ilości z butelki. Jak długo tak pociągnę to nie wiem, mam nadzieję, że chociaż miesiąc albo dwa. A teraz Tymek ma chyba jakiś skok rozwojowy, bo ciągnął by non toper. Raz zje z butli 50 ml a dwie godziny później 130 ml i jest mu mało



. Jak już przesadza, to daję mu herbatki koperkowej. Boję się, żeby nie wpędzić go w nadwagę, bo Kubie za radą pewnych mądrych osób dawałam jeść ile chciał i zrobiłam z niego niezłą kluskę.
Co do noszenia dziecka, to ja również należę do tych mam, które nie mogą z zimną krwią słuchać kwilenia swoich dzieci dobiegającego z łóżeczka. Często noszę Tymka, często piszę na forum z synkiem na kolanach:-):-):-) (ot, tajemnica moich częstych wizyt na forum), bo są takie dni, że inaczej się nie uspokoi i nie zaśnie. Jak już mocno zaśnie, to odkładam go łóżeczka, ale z tym różnie bywa. Raz będzie spał dalej, a innym razem funduje mamie i sąsiedztwu koncert i trzeba go nosić od nowa. Moja mama też narzeka, że jak nauczę dziecko na rękach spać, to się potem nie odzwyczai. A sama bierze go na ręce, jak tylko przyjdzie. Nie dajmy się, kobitki, zwariować. Mój Kuba też był noszony na rękach i jakoś specjalnie go nie rozpieściłam. A w wieku kilku tygodni maluszek najbardziej na świecie potrzebuje właśnie nas, naszej bliskości, ciepła, zapachu. To wszystko daje mu poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Czasy zimnego chowu na szczęście odeszły do lamusa, chociaż nasze matki i teściowe chciałyby w nas zaszczepić tamte "sprawdzone" metody. To co, że raz na jakiś czas obiadu nie ugotuję albo nie posprzątam jak należy w mieszkaniu? Nasz świat się od tego nie zawali. A jak pomyślę, że za kilkanaście tygodni mam zostawić to maleństwo i iść do pracy, to wolę korzystać z tej bliskości ile wlezie. Czy się to mamusiom podoba, czy nie.
Tygrysku - do ADHD to ci jeszcze brakuje, bo ruchliwość i niesforność wcale nie świadczy o tym schorzeniu. Problem jest dużo głębszy i bardziej złożony. Ale tak a propos, położna środowiskowa, jak zobaczyła mojego Kubę to też zapytała, czy to dziecko ma ADHD. Wyśmiałam ją. Jednym z objawów ADHD jest brak umiejętności wykonywania złożonych poleceń, typu: "Weź te kredki i narysuj słoneczko". Ale symptomów jest wiele więcej. Ruchliwość, agresja są tylko pochodną frustracji, jaką przeżywają te dzieci. Zresztą twój Szymek, czy tym bardziej mój Kuba, są jeszcze za mali, by zdiagnozować u nich to schorzenie. ADHD "wyłazi" najczęściej u dzieci w pierwszych klasach podstawówki, kiedy dzieci po raz pierwszy stykają się z tyloma obowiązkami, ograniczeniami i dyscypliną. Ty na pewno też nie miałaś ADHD, ponieważ kiedy byłyśmy małe, pojęcie tej choroby nie było jeszcze znane. Pozostawiona bez pomocy psychologicznej i pedagogicznej (tudzież farmakologicznej) byłabyś najlepszą kandydatką do kryminału, marginesu społecznego, alkoholizmu i innych patologii, a przecież tak nie jest w twoim przypadku. Nawet teraz ogromna większość dzieci z ADHD kończy w podobny sposób.
Blimka - u nas też robi się zabieg na krótkie wędzidełko. Po takim zabiegu dziecko nie powinno seplenić, można robić z nim różne ćwiczenia jak będzie starszy.
Polecam serwis:
logopedia.net.pl - jąkanie, seplenienie, wady wymowy, dysleksja, terapia logopedyczna, logopedia