Hej dziewczyny!!
Jestem w końcu!!
Już napisałam na rozdwojonych, że 5 września o 12.50 przyszedł na świat mój syneczek. 3200 gr, 55 cm, 10 pkt. Lekarz termin wyznaczył na 5 września, więc synuś był wyjątkowo punktualny i posłuszny ... :-)
4 września o 22.25 odeszły mi wody. Były przezroczyste, więc spokojnie na ile się dało pojechaliśmy do szpitala. Tam okazało się, że nie ma żadnego rozwarcia. Kazali czekać na akcję skurczową, a gdyby ta nie nastąpiła do 5.00 rano, to mieli mi podać oksytocynę. Skurcze zaczęły się pojawiać już po godzinie, na początku tylko delikatnie ćmiło, ale bardzo szybko zaczęły być mocno odczuwalne… No i były od razu bardzo częste, nawet co 5 min… O 5.00 odeszły mi zielone wody a rozwarcie zaledwie na palec! Nie wiem na co oni dalej czekali… Skurcze były coraz mocniejsze, non stop chodziłam… o 10.00 rozwarcie na 1,5 cm… Dopiero wtedy (prawie 12 h po odejściu wód) podali mi oksy… Skurcze zaczęły być nie do zniesienia… Ale rozwarcie nadal nie postępowało.. Mąż nie mógł patrzeć na moje męki… Ale był kochany, ciągle latał do położnej i pytał kiedy w końcu coś zrobią… W końcu ordynator postanowił, że jeśli do 13.00 nic się nie ruszy to robią cięcie… O 12.30 położna znów mnie zbadała a tam 2 cm, wprawdzie główka nisko, no ale ja już nie mogłam z bólu… Wyłam na tym stole jak mi robili ktg, skurcze trwały niemal bez przerwy i były piekielnie mocne… Może inaczej bym to znosiła, gdybym wiedziała, że to rozwarcie jakoś postępuje, a tak nie widziałam sensu tej męki… I w końcu zapadła decyzja o cc… W ciągu 10 min znalazłam się na stole i po kilku minutach o 12.50 usłyszałam płacz mojego Karolka!! To była najpiękniejsza chwila mojego życia!!!
To tak pokrótce wyglądał mój poród... Trochę wbrew moim oczekiwaniom, no ale najważniejsze że mam przy sobie zdrowego i śliczniusiego synka!!!
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny, gratulujję tym rozdwojonym a tym co nadal czekają życzę powodzenia i ściskam kciuki!!!
Jak znajdę więcej czasu, to będę zaglądać, bo mój maly jest dość absorbujący (szczególnie nocą, co mnie wykańcza fizycznie...)...No ale nie będę narzekać, bo mam co chciałam ;-)