justyna800717
Mama Mateuszka 6.09.07.
Jakoś nie mam natchnienia na czytanie, więc robię to bardzo pobierznie.
Mały rozpaskudzony na maxa. Jestem załamana. Ciekawe ile czasu zajmie nie doprowadzane go do porządku. Ale cóż jak mama chce mieć wakacje to mały też je ma.
Dzisiaj robię obiadek, lazanię. Wczoraj też robiłam rosołek,a na jutro został na popidorówkę. Chociaż jakoś mogę się odwdzięczyć. Bo mi tak głupio leżyć bykiem. W niedzielę było sporo gości,bo wiadaomo, przed mszą było obiad rodzinny. I ja z małym zostaliśmy na ydzień o czym wszyscy wiedzieli. W poniedziełek do Wiolety( mojej ciotki,ale ja mówię jej po imieniu) zadzwoniła druga ciotka(pani dyrektorowa) z pytaniem na jak długo ja przyjechałąm. Wioleta jej na to,że na tydzień,ale jak będę chciała to mogę zostać na dłużej. A na to cioka dyrektorow "oj, to Ci się narobiło,bo tak długo siedzisz wpracy(najwcześniej wdomu jest ok.18),a tu jeszcze gości masz". Wioleta wkurzyła się, bo ***** ją to obchodzi i powiedziała,że ja nie jestem żadnym gościem,że jaestem jak domownik,bo i ugotuję i posprzątam więc dla niej nie jesem żadnym obciążeniem tylko pomocą. Ale miło mi się zrobiło. Już ak mam,że nawet jak przyjedziemy w niedzielę na obiad to gary myję po obiedzie i jest kłótnia z Wioletą,która ma siedzieć
A i jeszcze jedno. Klavell i wsumie tak wszystkim dziewczynom, nigdy nie jest się przygotownym na odejście najbliższych. To zawsze boli, nawet jeśli chorowała ta osobo i wiemy,że śmierć przyniosła jej ukojenie.
Uciekam na basenik,bo właśnie kuzyn wody nalał Matusiowi,a że młody łaskawie zasnął...
Mały rozpaskudzony na maxa. Jestem załamana. Ciekawe ile czasu zajmie nie doprowadzane go do porządku. Ale cóż jak mama chce mieć wakacje to mały też je ma.
Dzisiaj robię obiadek, lazanię. Wczoraj też robiłam rosołek,a na jutro został na popidorówkę. Chociaż jakoś mogę się odwdzięczyć. Bo mi tak głupio leżyć bykiem. W niedzielę było sporo gości,bo wiadaomo, przed mszą było obiad rodzinny. I ja z małym zostaliśmy na ydzień o czym wszyscy wiedzieli. W poniedziełek do Wiolety( mojej ciotki,ale ja mówię jej po imieniu) zadzwoniła druga ciotka(pani dyrektorowa) z pytaniem na jak długo ja przyjechałąm. Wioleta jej na to,że na tydzień,ale jak będę chciała to mogę zostać na dłużej. A na to cioka dyrektorow "oj, to Ci się narobiło,bo tak długo siedzisz wpracy(najwcześniej wdomu jest ok.18),a tu jeszcze gości masz". Wioleta wkurzyła się, bo ***** ją to obchodzi i powiedziała,że ja nie jestem żadnym gościem,że jaestem jak domownik,bo i ugotuję i posprzątam więc dla niej nie jesem żadnym obciążeniem tylko pomocą. Ale miło mi się zrobiło. Już ak mam,że nawet jak przyjedziemy w niedzielę na obiad to gary myję po obiedzie i jest kłótnia z Wioletą,która ma siedzieć
A i jeszcze jedno. Klavell i wsumie tak wszystkim dziewczynom, nigdy nie jest się przygotownym na odejście najbliższych. To zawsze boli, nawet jeśli chorowała ta osobo i wiemy,że śmierć przyniosła jej ukojenie.
Uciekam na basenik,bo właśnie kuzyn wody nalał Matusiowi,a że młody łaskawie zasnął...