Dobry wieczór.
U nas szital w sobotę zaliczony, grypa żołądkowa. Z piątku na sobotę w nocy Laura okropnie wymiotowała w sobotę w dzień biegunka. Zadzwoniłam na pogotowie, przyjechali i zawieźli nas do szpitala. Tam od razu kroplówka, matko jak ona biedna płakała przy zakładaniu wenflonu:-(. Bałam się żenie wysiedzi spokojnie pod tą kroplówką ale była bardzo kochana, tłumaczyłam jej że tą rączką nie wolno ruszać i o dziwo słuchała. Rano w niedzielę druga kroplówka i zasnęła na szczęcie w trakcie i obudziła się pod koniec. Wypuścili nas wczoraj ale dzisiaj kazali przyjść z rana do kontroli. Wenflon cały czs jeszcze nosi i chyba przyzwyczaiła się do niego, tylko jak bandaż się rozwiąże to przychodzi, wyciąga rączkę i mówi "bam".
Z mieszkaniami do wynajęcia nadal lipa, a ja już mam coraz bardziej dosyć mieszkania u teściów, bardzo nam pomagają ale czuję się jak pod ciągłą obserwacją, a niektóre pytania zwalają mnie z nóg.
Lilu ja bym poszła na chrzciny, jego była nie powinna wymagać żadnej "lojalności". Na złość takiej czarownicy bym jeszcze zdjęcia z chrzcin pokazała.
Gizela oby to nie była grypa żołądkowa, u nas w szpitalu chyba wszystkie dzieci na oddziale na to chorują, jakaś epidemia normalnie.
U nas szital w sobotę zaliczony, grypa żołądkowa. Z piątku na sobotę w nocy Laura okropnie wymiotowała w sobotę w dzień biegunka. Zadzwoniłam na pogotowie, przyjechali i zawieźli nas do szpitala. Tam od razu kroplówka, matko jak ona biedna płakała przy zakładaniu wenflonu:-(. Bałam się żenie wysiedzi spokojnie pod tą kroplówką ale była bardzo kochana, tłumaczyłam jej że tą rączką nie wolno ruszać i o dziwo słuchała. Rano w niedzielę druga kroplówka i zasnęła na szczęcie w trakcie i obudziła się pod koniec. Wypuścili nas wczoraj ale dzisiaj kazali przyjść z rana do kontroli. Wenflon cały czs jeszcze nosi i chyba przyzwyczaiła się do niego, tylko jak bandaż się rozwiąże to przychodzi, wyciąga rączkę i mówi "bam".
Z mieszkaniami do wynajęcia nadal lipa, a ja już mam coraz bardziej dosyć mieszkania u teściów, bardzo nam pomagają ale czuję się jak pod ciągłą obserwacją, a niektóre pytania zwalają mnie z nóg.
Lilu ja bym poszła na chrzciny, jego była nie powinna wymagać żadnej "lojalności". Na złość takiej czarownicy bym jeszcze zdjęcia z chrzcin pokazała.
Gizela oby to nie była grypa żołądkowa, u nas w szpitalu chyba wszystkie dzieci na oddziale na to chorują, jakaś epidemia normalnie.