Angelus3376
Mama Natana&Jordana&Wiki
Witam wieczornie Kochane!
Widzę ,że nie tylko ja nie mam na nic czasu, bo tutaj puściutko i cichutko dzisiaj...
Obiecałam sobie jednak, że choc na momencik codziennie, ale postaram się zajrzeć. I tak robię:-). Może nie zawsze piszę ,ale przynajmniej jestem na bieżąco.
Muszę się Wam czymś pochwalić: Moja Krolewna dzisiaj wstała sama na nóżki na kanapie trzymając się ławy
Normalnie czuję co to będzie za dwa tygodnie - oczy dookoła głowy, bo już śmiga po kanapie prawie na czworakach, buja się do przodu i do tyłu i w sekundę przemieszcza się z jednego końca w drugi
Gaju, współczuję stresu spacerowego, bo taka piękna pogoda i wydawałoby się,że sama przyjemność wyjść z dzieciaczkami na powietrze, a tu taki klops. Moja Wiki złości się straszliwie przy ubieraniu bluzy, kurtki, czapki i drze się w niebogłosy jak wychodzę z domu ( cały blok chyba wie,że wychodzimy), ale najwyżej po 10 minutach albo usypia albo ma wielkie oczy i wszystko ogląda. Więc da się przeżyć... nie mam pojęcia co Ci doradzić, ale może faktycznie ma to związek z jakimś przykrym dla niego wydarzeniem. To może być coś niepozornego i dla nas całkiem zwykłego, a jemu może nie odpowiadać.
Powiem tak, przelewanie czegokolwiek nad dzieckiem to zabobony, ale .... czasem nic innego nie pomaga. Moja mama nade mną też przelewała, ale roztopiony wosk ze świecy, na wodę w misce nad głową i podobno pomogło. W kształcie takiego przelanego wosku ma podobno uwidocznić się to, czego dziecko się przestraszyło. Powiem szczerze,że kiedy moja Wiki przez pierwsze miesiące tak płakała i bała się dosłownie wszystkiego, moja mamusia też przelała nad nią wosk.Wyszło coś w rodzaju kwiatka anturium ( na ironie losu dostałam ogromne anturium od P. krótko po urodzeniu Wiki i stało chyba ze 3 tygodnie w wazonie). Czy pomogło - nie wiem, ale na pewno nie zaszkodziło. A wierzycie, że czasem ktoś może na przykład kogoś zauroczyć? Po to w końcu przy wózkach przypina się te czerwone wstążeczki, kokardki czy coś tam, żeby nikt dziecka nie zauroczył. Więc czasem i w zabobonach jest trochę prawdy czy czegośtam, czego do końca nie rozumiemy, a jednak robimy pewne rzeczy mimowolnie, nie chcąc sprawdzać na sobie czy to prawda. Więc może jednak spróbuj. Nie jest to może naukowa porada, ale zawsze jakaś rada...
Teraz już zmykam , bo rano znów pierwsza zmiana.
Dobranoc, slodkich snów...
Widzę ,że nie tylko ja nie mam na nic czasu, bo tutaj puściutko i cichutko dzisiaj...
Obiecałam sobie jednak, że choc na momencik codziennie, ale postaram się zajrzeć. I tak robię:-). Może nie zawsze piszę ,ale przynajmniej jestem na bieżąco.
Muszę się Wam czymś pochwalić: Moja Krolewna dzisiaj wstała sama na nóżki na kanapie trzymając się ławy
Normalnie czuję co to będzie za dwa tygodnie - oczy dookoła głowy, bo już śmiga po kanapie prawie na czworakach, buja się do przodu i do tyłu i w sekundę przemieszcza się z jednego końca w drugi
Gaju, współczuję stresu spacerowego, bo taka piękna pogoda i wydawałoby się,że sama przyjemność wyjść z dzieciaczkami na powietrze, a tu taki klops. Moja Wiki złości się straszliwie przy ubieraniu bluzy, kurtki, czapki i drze się w niebogłosy jak wychodzę z domu ( cały blok chyba wie,że wychodzimy), ale najwyżej po 10 minutach albo usypia albo ma wielkie oczy i wszystko ogląda. Więc da się przeżyć... nie mam pojęcia co Ci doradzić, ale może faktycznie ma to związek z jakimś przykrym dla niego wydarzeniem. To może być coś niepozornego i dla nas całkiem zwykłego, a jemu może nie odpowiadać.
Powiem tak, przelewanie czegokolwiek nad dzieckiem to zabobony, ale .... czasem nic innego nie pomaga. Moja mama nade mną też przelewała, ale roztopiony wosk ze świecy, na wodę w misce nad głową i podobno pomogło. W kształcie takiego przelanego wosku ma podobno uwidocznić się to, czego dziecko się przestraszyło. Powiem szczerze,że kiedy moja Wiki przez pierwsze miesiące tak płakała i bała się dosłownie wszystkiego, moja mamusia też przelała nad nią wosk.Wyszło coś w rodzaju kwiatka anturium ( na ironie losu dostałam ogromne anturium od P. krótko po urodzeniu Wiki i stało chyba ze 3 tygodnie w wazonie). Czy pomogło - nie wiem, ale na pewno nie zaszkodziło. A wierzycie, że czasem ktoś może na przykład kogoś zauroczyć? Po to w końcu przy wózkach przypina się te czerwone wstążeczki, kokardki czy coś tam, żeby nikt dziecka nie zauroczył. Więc czasem i w zabobonach jest trochę prawdy czy czegośtam, czego do końca nie rozumiemy, a jednak robimy pewne rzeczy mimowolnie, nie chcąc sprawdzać na sobie czy to prawda. Więc może jednak spróbuj. Nie jest to może naukowa porada, ale zawsze jakaś rada...
Teraz już zmykam , bo rano znów pierwsza zmiana.
Dobranoc, slodkich snów...
Ostatnia edycja: