reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wrocławianki - jaki szpital????

Oj, przede wszystkim się nie stresuj... Gdzie pojedziesz, tam urodzisz, a wszędzie jest tak samo. Najlepiej tam, gdzie Ci najbliżej, żebyś się nie musiała denerwować, że nie zdążysz, że korki itd. Doradzę tylko, że przetrzepywanie internetu w poszukiwaniu opinii o każdym szpitalu z osobna, to rzecz w ogóle nie potrzebna, bo tylko dodatkowo stresująca. Swoją drogą niektóre mamy snują opowieści mrożące krew w żyłach, co nie zawsze musi być do końca prawdą... A nawet jeśli, to i tak to nic nie zmieni, bo każdy szpital ma i będzie miał swoje na sumieniu. Dobrze jest też wybrać szpital, który się zna, w którym się było. Zawsze to mniejsze zaskoczenie; no chyba, że się z niego wyniosło złe wspomnienia. Postaw na odstresowanie, jedź gdzie Ci najbliżej i życzę powodzenia ;)
 
reklama
VILOX3 mam termin na 23 maja hhihi to juz jutro :-) bede rodzic w klinice na chałubińskiego. Jest to rowniez moj pierwszy porod :blink: a ty na kiedy masz termin?
 
dragonfly mam tak samo - co wyjdę na spacer to zaraz się obudzi i płacze, dziś miałam trzy podejścia, pierwsze 20min, drugie 10min, trzecie prawie godzina, dobrze, że na parterze mieszkam ale myślałąm, że go uduszę normalnie
My też robimy podchody bez przerwy. Dzisiaj udało się wyjść na dwór na 2 godziny, ale nie bez przygód. 45 spał jak aniołek, a jak tylko doszłam pod blok siostry, to się zaczęło. Musiałam siedzieć z cyckiem na klatce, a potem szukałyśmy pierwszej ławki w cieniu, żeby go przystawić. Oczywiście zaraz znalazł się ciekawski dziadzio, który zaczął krążyć obok, wlepiając oczy, zainteresowany bardzo :eek: Musiałam się pieluchą tetrową okładać, żeby się zasłonić. Później połowę drogi do domu musiałam się zatrzymywać co pół minuty i ruszać energicznie wózek w tył i przód, bo mały się wtedy ucisza, ale niestety nie da się tak dalego zajechać. Zasnął pzy ruchliwej drodze, odgłosy mu się chyba podobały. Potem moja mama go wzięła na 1,5 h Połowa spaceru, to był jeden wielki krzyk :D
A tak mi się marzyły spacerki cudowne po parkach,a tu trzeba zasuwać czasem sprintem do domu, bo się wszyscy patrzą, że się chyba dziecku krzywda dzieje.

Spotykam coraz więcej mam z "płaczącymi wózkami", wszystkie drałują pędem do domu :D Więc nie jesteśmy same :)

napisał: p.powietrzem
Też tak miałam na początku. Najpierw usypiałam przy cycu, żeby móc wyjść na spacer ;] i marzyłam kiedy będę mogła "normalnie" wyjść. W pierwszych miesiącach jak zasnął, to przynajmniej spał długo, więc do Południowego można się było wybrać (chociaż przynajmniej 1/4 ławek obsiadłam z cycem ;]). Gorzej jak koło 3-4 miesiąca zaczął sobie ucinać najwyżej 20minutowe drzemki (a i to w porywach)... na szczęście była wtedy zima i nie było czego żałować. Za to odkąd skończył 6 miesięcy śmigamy wszędzie ku radości i uciesze wszystkich :) Trzeba trochę przetrzymać. Południowy nie ucieknie na szczęście ;)
Jesuuuuu, a się pocieszałam, że za miesiąc będzie lepiej, jak mały będzie lepiej widział wszystko wokoło i sie zainteresuje.

Felidae, popieram pomysł wątku. Może po prostu zatytułować go Wszystko o naszych maluszkach albo cóś w tym guście.

Pozdrawiam, dziewczyny! Jak będziecie kiedyś na Muchoborze Wilkim vis a vi Factory i usłyszycie krzyk niemowlaka, to pewnie mój mały krzyczy z czerwonego wózka (chyba mu się kolor nie podoba)
 
Ostatnia edycja:
Oj nie ma co się zniechęcać, może mu się odmieni choćby i za miesiąc :) A tak swoją drogą, to ja myślałam, że to zdecydowana mniejszość dzieci tak ma. Tak mi wstyd było, jak musiałam czym prędzej do domu biec :-D bo przecież co z takim dzieciątkiem na środku ulicy zrobić. A jeszcze ludzie niektórzy się gapią, jakby się jakaś krzywda dziecku działa; ja to się zawsze czułam, jakbym nie umiała się zająć dzieckiem. Zawsze miałam wrażenie, że inne dzieci grzecznie sobie w wózeczkach śpią, a tymczasem pewnie było tak, że z tymi bardziej rozdartymi mamy się na dłuższe eskapady nie wybierały ;p tylko ja zawsze gdzieś po parkach, a później cyc i biegiem do domu.
 
Mam nadzieję, że mu się odmieni. Kupiliśmy trzeci smoczek do testowania, kauczukowy tym razem, zobaczymy, czy podziała. :) Też mi wstyd zawsze i byłam załamana na początku widząc wszystkie mamy z cichutkimi dzieciaczkami na spacerach, a na mojego nic nie działało. Teraz można go chociaż pobujać w wózku, żeby się na chwile uspokoił, ale to jest wyjście na dosłownie chwilunię. No nic, będziemy nad tym pracować, i nad zasypianiem w łóżeczku,a nie z cycem w buzi.

A tak już całkiem poza tematem, możecie polecić jakieś miejsce na przyjęcie 2w1 (wesele i chrzciny)? Planowaliśmy na Boże Narodzenie, ale F. pojechał do rodziny do Hiszpanii i nagle się okazało, że dla nich zimą będzie za zimno :eek: Odkrycie... to Polska, a nie Costa del Sol. :baffled:Skoro nie lato, to miałam nadzieję, że przynajmniej w zimowej, choinkowej i świątecznej atmosferze sobie zrekompensuję. Tu mi nagle wypalił F. przez tel. że 'wedding in October, maybe?'. Rewelacja, jednym słowem 4,5 miesiąca na załatwienie wszystkiego, znalezienie sali we Wrocławiu albo okolicach, to wszystko z cyrkiem na kółkach, bo F. nie może być na naukach, bo pracuje za granicą, trzeba księdza udobruchać i dodatkowo, że z chrzcinami i przysięgłym tłumaczem. Na wesele też by się tłumacz przydał, bo co to będzie z zabawa i oczepiny, jak jego rodzina nie będzie nic rozumiała. A dodatkowo ja mam egzaminy i magisterkę za rogiem i malutkiego mojego szkraba na cycu przez 18 h dziennie, więc nie wiem jak mam to sama wszystko załatwić :szok: A wszystko to tylko dlatego, że komuś będzie za zimno, jakbym co najmniej kazała gościom na dworze siedzieć przy stołach ulepionych ze śniegu. Myślałam, że dla nich to też jakaś atrakcja będzie, zima, bo oni tam śniegu za często nie mają, no ale jednak chyba nie.

Sorki, że się tak wywnętrzam i użalam, ale do dzisiaj myślałam, że krzyk na spacerze to mój największy teraz problem. Dziwnie mi się po prostu zrobiło jak usłyszałam, że będzie za zimno, żeby przylecieć. szok. Wiem, że to ma dużo wspólnego z Wrocławskimi szpitalami..... chociaż, może będę szukać jakiegoś - bo oszaleję...

Mój bobo
 
Pozwolę sobie powrócić do tematu szpitalnego ;) Mam takie pytanie do dziewczyn które rodziły na Kamieńskiego, czy jest gdzieś na necie lista rzeczy potrzebnych do szpitala? Wcześniej miała zamiar rodzić na Borowskiej ale mi przeszło, tam też chodziłam do szkoły rodzenia i torby pakowałam pod ich wskazówki. Teraz zastanawiam się czy zamaiast dwóch toreb nie zabrać jednej? No i czy na pewno spakowałam wszystko co trzeba? Wczoraj byliśmy na Kamieńskiego trochę odstrasza mnie wizja ciagłego tłoku i braku miejsc, nie chciałabym trafić po porodzie na ginekologię gdzie nie ma możliwosci bycia z maluszkiem :(
 
Setana ja rodziłam 6 tyg. temu na Kamińskiego, nie kojarzę żadnej listy. Na pewno na sam poród potrzebna jest jakaś koszulka, ręcznik, klapki (wysyłają pod prysznic), woda, podkłady na łóżko (ja potrzebowałam na piłkę i zaraz po porodzie). Reszta na potem: koszulki, przybory toaletowe, ciuszki dla maluszka, pampersy i chusteczki nawilżane. Nie potrzebujesz pieluch tetrowych, kosmetyków do kąpieli, butelek (w razie problemu z pokarmem) to wszystko zapewnia szpital. Ja miałam jeszcze Tantum Rose i ręczniki papierowe do osuszania krocza po kąpieli.


Aha, jeszcze wkładki i majty siateczkowe albo jednorazowe bawełniane. Nie czepiali się.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry