jest taki odcinek Modern Family, gdzie wszyscy nie chcą powiedzieć Camowi, o tym ze widzieli jakaś jego ulubiona piosenkarkę w restauracji bo wiedza ze by mega przeżywał to, ze go ominęło. Cam robi tam całą dramę, która finalnie kończy się tym, ze rodzina przyznaje się ze uważa go za trochę drama queen.
I go za to kochają. Bo może tak, bierze wszystko do siebie i przeżywa, ale dzięki temu jest pierwsza osoba do podzielenia się radosna nowina bo wiedza ze będzie cieszyć się jak nikt inny
ze to jemu zawsze chcą pokaz osiągnięcia bo będzie piszczeć z radości
bo to on najczesciej mówi ze ich kocha.
To co jedni chcieli by w nas poprawić, drugi będzie miał za najcenniejsze.
Jestem pewna, ze nie jesteś ani w gorącej wodzie kąpana, ani nie idziesz na sile bez sensu choć powinnaś odpuścić.
To znaczy totalnie jesteś.
ale jestem pewna ze to totalnie piekne