Beata - z wieloma rzeczami jest tak, że teraz dziecku może nic nie być, a za kilka, kilkanaście lat będą wychodzić różnorakie problemy - oczywiście nie życzę Ci tego, ale takie nastawienie jest troszkę błędne :-( Bardzo ważny jest okres żywienia do trzeciego roku życia, wtedy kształtują się pewne nawyki, organizm jest młody...
Co do glutenu to ja "bawiłam" się w ekspozycję, ale nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu, nie wiem cóż w tym takiego trudnego, kłopotliwego
Jak córcia skończyła 5,5 miesiąca zaczęłam podawać kaszkę mannę (pół łyżeczki) ugotowaną w małej ilości wody i dodawałam ją do mojego mleka, kaszkę taką zwykłą, spożywczą. Jak skończyła 6 miesięcy to wprowadzałam warzywka i tą kaszkę dodawałam pod koniec gotowania. Przez 2 miesiące podawałam pół łyżeczki kaszki pszennej - początkowo dawałam mannę do zupki, a potem do kaszki jakąś pszenną z serii zdrowy brzuszek (miałam dwie napoczęte, bezglutenową i glutenową i tej glutenowej dawałam ok łyżeczki). Po dwóch miesiącach zwiększyłam porcję glutenowej kaszki do dwóch łyżeczek i tak robiłam przez kolejne dwa miesiące. Pod koniec ekspozycji zaczęłam też podawać biszkopty raz na jakiś czas, potem już nie patrzyłam na ilość glutenu, stopniowo zwiększałam ilość kaszki glutenowej
A jeszcze w międzyczasie dawałam piętkę chleba do mamlania ;-)
Zachęcam do wprowadzania różnych kaszek - jaglanej, owsianej, kukurydzianej, orkiszowej, jęczmiennej, gryczanej - nie tylko ryżowa i manna, one mają najmniej wartości odżywczych, tylko zapychają dziecko... Wiem, że w naszych sklepach jest kiepski wybór, ale można na necie poszperać, w jakichś sklepach ze zdrowa żywnością - naprawdę polecam!
Ja na necie kupiłam kaszkę jaglaną na początek, taką zwykłą, bezmleczną, niesłodzoną - moja córcia bardzo się nią zajadała, do tej pory lubi, tyle, że teraz gotuję już sama ;-)