Mamo Wiki, faktycznie każde dziecko jest inne i nieraz pójście do żłobka/przedszkola/kontakt z rówieśnikami sprawia, że dziecko szybciej nabiera pewnych umiejętności i lepiej się rozwija, ale...
Ja na Twoim miejscu zastanowiłabym się nad tym, czy jest to dobre wyjście. Sama mam złe doświadczenia w tym względzie. Mój synek jest teraz mniej więcej w wieku Twojej Wiktorii. Do żłobka poszedł jak skończył rok - z konieczności, bo ja wracałam do pracy i nie bardzo miałam z kim go zostawić, a opiekunka nie wchodziła w grę. Też liczyliśmy, że kontakt z dziećmi jakoś go pchnie do przodu. Niestety mały był w żłobku raz 3 dni, potem chorował 1,5 miesiąca (może parę dni pochodził w tym czasie), skończyło się pobytem w szpitalu. Następnie znów poszedł na 3 dni i przyniósł rotawirusa, znów miesiąc chorowania, pobyt w szpitalu, spadek wagi itp. Nie mogę w ogóle mówić, żeby nawiązał jakiś kontakt z rówieśnikami, bo nie zdążył się nawet przyzwyczaić, przez cały czas pobytu w żłobku płakał.
Wiesz co - pytaliśmy naszej pediatry co sądzi o posłaniu małego do żłobka to twierdziła, że super, jak najbardziej. A w szpitalu usłyszeliśmy, że w przypadku naszego synka nie ma szans, nieraz 1,5 roczne dzieci urodzone o czasie nie dają rady - za dużo chorują, a co dopiero dziecko dużo mniejsze i słabsze od rówieśników. Bo rzecz w tym, że na chorowanie się nastawialiśmy, ale niestety nie na tak ciężki przebieg każdej infekcji.
No i druga strona medalu - kontakty z rówieśnikami. Musiałabyś najpierw sama z małą pobyć i zaobserwować jak się zachowuje przy innych dzieciach. Mój synek jak ostatnio byliśmy w szpitalu jak tylko widział inne dziecko na korytarzu wskakiwał mi na ręce, a ulubioną zabawą, może trochę ucieczką przed innymi dziećmi, było przynoszenie mi książeczek żeby mu czytała. Jednym słowem zero kontaktu.
Wychodzi na to że straszę, w sumie nie mam takiego zamiaru...
Dużo zdrówka dla Wiktorii i oby się wszystko ułożyło jak najlepiej.