Bezsenność…
z boku na bok przez x godzin, bezsilność, wkurzenie, bo nawet zdenerwowaniem tego nazwać nie idzie, duszek podpowiadający wstań, zrób coś, szybciej się zmęczysz, szybciej zaśniesz, tyle, że mi nie chce zwalić się nogi z łóżka. Żalący się sms do A. i na dodatek brak odpowiedzi, bo on spał już. Milion kłębiących się myśli, a to praca, a to finanse, a to uczelnia, a nie chciałam myśleć, chciałam spać. W końcu zasnęłam. Rano otworzyłam oczy i pierwsza myśl … KAWA!!! To był winowajca moich nocnych męczarni i to drugi raz z rzędu. Wypita późnym popołudniem. Szkoda, że mnie nie olśniło w nocy, szybciej bym się pogodziła z faktem, że to nie we mnie problem, tylko sama się tak załatwiłam i moze wtedy bym się z łóżka zwaliła i porobiła coś kreatywnego.
A’propo kawy…
moja siostra zakupiła sobie to urządzenie do zaparzania na ogniu. Kupiła sobie akcesoria do kawy i w domu czaruje różne specjały, od trzywarstwowych, po mieszane z czekoladą itd. No pychota i stąd moje kuszenie i próbowanie. Podane w wysokich szklankach na nóżce, albo w stożkowatych. No szkoda pić. Cud, miód i orzeszki.

Nie zarejestrowałam tylko, że jest kawa jest sypana, a tylko taka działa na mnie antysennie.
Pociecha…
19 miesięcy szczęścia i radości, z każdym dniem coraz bardziej bystra, z każdym dniem coraz bardziej wyszczekana, jeszcze trochę po swojemu, ale widać, że próbuje mówić. Nawet za dużo nie chwalę, bo za każdym razem jak pochwalę, że zaczyna mówić, to następuje wielkie cofnięcie do „mama” i tyle. Więc cicho sza. ;-) Ale i tak zdradzę, że najwięcej radości sprawia Jej nauka słowa „Ada”. Pokazuje na siebie, pokazuje na monitor, gdzie jest na zdjęciu, pokazuje na ramkę elektroniczną, gdzie migają zdjęcia od Jej urodzenia do teraz i próbuje „Aba” albo „Ada” zależy jak Jej wyjdzie, ale jest to troszkę jeszcze takie niewyraźne, że aż nadziwić się nie mogę, że tak to może brzmieć. Ale uśmiech i błyski w oku pokazują mi jak wielką radość sprawia Jej, to że coś tam zaczyna się kleić.

Jeszcze brawa i gratulacje ze strony mamusi utwierdzają Ją w przekonaniu, że warto próbować, że mamusia jest dumna. Bo jest, jak diabli.
Wiosna…
jeszcze noce mroźne, ale słońce za oknem każdego dnia napawa mnie coraz większym optymizmem, szukam jeszcze natchnienia w tym słońcu i w końcu jestem w II trymetrze, więc powinna pojawić się chęć do działania, a działań jest wiele:
- trzeba ziarna, w sensie nasiona kwiatów zasadzić, by wyrosły i potem przesadzić na ogrodu, by było ładnie
- trzeba uporządkować magazynownię piętro wyżej, a jest tam co robić
- trzeba zaplanować i wprowadzić w życie rozłożenie/ułożenie/wygląd tarasu – materiały przecież zostały w poprzednim roku nabyte, od koszy wiklinowych stojących po wiszące, donice gliniane, wszystko to musi mieć swoje miejsce
- no i kilka materiałów/rzeczy, z którymi coś trzeba zrobić
Marzę już o L4
Miłego dnia życzę :-)