Woda i wacik w tej chwili przy zmienianiu Adriannie pieluchy w ogóle nie wchodzi w grę, generalnie biorę pieluchę w rękę, Ada na mnie patrzy i zaczyna się ... wielka gonitwa

Masakra, jak już Ją złapię, oczywiście drocząc się, że jest szybka jak perszing, to Ona na prawo, na lewo, ucieka, chichra się, macha nogami

W chwili obecnej nie cierpię zmiany pieluchy, a szczególnie tej z kupą
Nie oszczędziłam koleżanki, śpi się w nocy

Z minuty na minutę byłam pewniejsza swojego i ... miałam rację


Nosz ku*wa mać, jestem mega wściekła, bo jak byłam w ciąży i potem macierzyński i potem urlop to jak tylko z nią gadałam przez telefon to za każdym razem gadała "teraz będziesz mieć/masz dziecko to co chwilę Cię w pracy nie będzie, bo dziecko", a ja zawsze wkur*&ona na maksa odpowiadałam, że problemem jest ona a nie Adrianna

No i proszę. Rozumiem, że mąż po operacji, ale on naprawdę dobrze funkcjonuje, a ona sytuację wykorzystuje i liczy na litość ludzkości. Pracuje z nami jej syn i jego też mamuśka wkurza.
Sumą sumarów idę w sobotę do pracy, poniedziałek wolny, jest po mojemu. I jakby się ktoś pytał dlatego nie cierpię znaku bliźniąt, bo w swoim życiu kontaktowym twarzą w twarz mam do czynienia właśnie tylko z takimi dwulicowymi.

Jeszcze nie spotkałam osobiście dobrego bliźniaka, tylko wirtualnie :-)
She - to nie Twoja wina, że ten matoł się tak zachowuje, możesz sobie tylko zarzucać, że miałaś przed ślubem wątpliwości i niestety one się sprawdziły. Tylko to nic nie zmieni. Ja też miałam wątpliwości, łudziłam się, po ślubie A. mnie okłamał i zrobił to co przed ślubem. Ostatnio zapytał czy jestem szczęśliwa z nim - nie odpowiedziałam, bo kłamać nie będę. Chyba zrozumiał. Jest poprawnie i tyle. Ciesz się, że masz mieszkanie, a jak dojdzie do sytuacji ostatecznej to nie Ty musisz pakować walizki. Ja nie mam tego komfortu, bo mieszkam u niego, ładuję pieniądze w tamten dom i ogród i nie mam pewności. I jakby u nas doszło do sytuacji ostatecznej to ja muszę się pakować i dziecko/dzieciaki pod pachy brać :-( Nie wiem czy na Twoim miejscu nie poprosiłabym go o wyprowadzkę do siebie na jakiś czas, zobaczyłabyś w jakim kierunku by to poszło. Tylko, że to Ty musisz wiedzieć czy tego chcesz.