reklama
Karola widzisz,dobrze że poszłaś,po tym ostatnim zapaleniu pewnie jest bardziej podatny na przeziębienia może.Teraz za wczasu już się podleczycie i będzie dobrze :* zdrówka dla szkraba
Juchu u Was też czytam,że choróbska,też zdrówka życzę :*
Juchu u Was też czytam,że choróbska,też zdrówka życzę :*
Plenitude
Witaj nasz Cudzie :)
karola cholerne choróbska, szkoda, że Jaś nie może tego blf brać.. oby jak najszybciej się z tego wykaraskał. Super, ze Ala woła na nocnik, moje dziecko na nocniku posiedzi a sika po zejściu z niego, dziś 3 razy, eh..
co do amniopunkcji chodzi o to, że dostałam po niej immunoglobulinę anty d a tam tiomersal.. co ja sobie myślałam, że nie sprawdziłam tego.. w 16 tc immunoglobulina a w 20 tc już powiększone komory boczne mózgu( wróciło do normy ale teraz ma te przestrzenie podpajeczynówkowe powiększone a tam powinien być mózg a nie płyn... ) i niestety ja w tym widzę związek.. pozwoliłam wstrzyknąc mi ten syf plus dwa antybiotyki a tam kształtował się i rósł mózg mojego dziecka, owszem, był mega stres i strach czy jest chora a jak tak to na co konkretnie bo poza t21 były jeszcze inne zespoły podejrzane... bałam się, że nie wyrobię psychicznie do końca ciąży.. teraz wiem, że to nie miało znaczenia. Urodziłabym i kochałabym cokolwiek by jej było.. jednak to wiem teraz. Za późno. Gdybym miała więcej przytomności umysłu żeby sprawdzić co mi podadzą.. Jednak wówczas byłam na etapie, że szczepionki są bezpieczne. Zaczęłam poszerzać wiedzę po 21 tc..
prija zajrzyj jej w dziobek - może coś się dzieje - 4 powinny się w tej okolicy pojawiać, mojej właśnie wyrzyna się ostatnia 4 a widzę coś już na miejscu lewej dolnej 2 i 3, namiętnie pcha w dziób zimne metalowe przedmioty, najlepiej klucze od mieszkania, luźne kupy może i od kaszki ale zęby trzeba skontrolować żeby się nie martwić zanadto. Ja też muszę holle domówić bo się skończyły. Jeśli chodzi o Twoje pytanie - jak zachowuje się Julka jak jesteście np. u znajomych? Podchodzi do Was, patrzy na Was sprawdzając Waszą reakcję? Neurotypowe dzieci tak mają - rodzic oznacza dla nich bezpieczeństwo - dlatego kontrolują położeniei postawę rodzica, zwracają się do niego i mimo zabawy obserwują. Zojka na początku zwracała się do nas, nawet podchodziła, ale potem oswoiła się z paniamii nie zwracała już na nas uwagi - nie wołaliśmy jej tylko siedzieliśmy na krzesłach będąc w pomieszczeniu i obserwując. Powinna mieć z nami ciągły kontakt. Gdy weszła obca osoba nawet na nas nie spojrzała - Zojka nie ma i nie miała żadnego lęku separacyjnego, pójdzie na ręce do każdego, tylko chętniej do kobiet, mężczyźni są na początku traktowani miną bez uśmiechu ale z czasem akceptuje towarzystwo innych mężczyzn. Raczej nie podbiegała do mnie bo się kogoś wystraszyła czy poczuła niepewnie.. Czuliśmy to od dawna i widzieliśmy, to dla nas straszne jako rodziców, że jej obojętne - może nie do końca bo jednak minę ma taką niepewną - ale pójdzie do obcych na ręce. Jak miała 9 miesięcy i pojechaliśmy do rodziny to puściłam dziecko w obieg i nie zakwękała nawet, każdy ją brał na ręce, a ona zero sprzeciwu pt. że się kogoś boi czy coś. Nie uśmiechała się ewentualnie albo odpychała od tej osoby ale bez wyraźnego przywołania rodziców. Może tak ma, wiem, że nie wszystkie dzieci mają lęk separacyjny i w synapsis też to powiedzieli. W domu dzwoni z naszych telefonów i swoich zabawek, może nie karmi misia jeszcze ale nas usiłuje pustą łyżeczką karmić, dzisiaj pokazała jak się czesze bez mojego pokazywania - tylko powiedziałam " Zoju pokaż jak się czesze włoski szczotką " i to zrobiła - zbierałam szczękę z podłogi.. Usiłuje zakładać skarpetki na nogi, buta też kombinuje jak założyć, ja chce to próbuje postawić klocek na klocku choć w synapsis nie próbowała, próbuje powiedzieć "pępek" - pepe :-) i jeszcze parę innych elementów się pojawiło, pokazując w książeczce może nie za każdym razem ale często patrzy na nas podczas pokazywania palcem.. Często mamy są zmęczone tym, że dziecko jest uczepione nogawki, ale jak dziecko nie jest uczepione - moje bywa bo ma swoje powody typu cycek, albo chce na ręce - rodzic zaczyna czuć się nieswojo.. To straszne uczucie, że dziecko średnio Cię potrzebuje.. Nic konkretnego jeszcze nie wiemy ale mimo wszystko jest jakaś malutka nadzieja, że będzie dobrze.. moje podejście do niej się nie zmieniło, mąż jeszcze walczy ze sobą, dobiło go to totalnie.. Ja wiem jedno, żadnych więcej amniopunkcji, testów pappa i innych wymysłów - jakbym coś chciała wiedzieć jest już Harmony test - koszt 2500 pln w prywatnych placówkach na trisomię 21 - nie pamiętam czy coś więcej - nieinwazyjny. 99% skuteczności, jak już kłamie to że dziecko chore jak jest zdrowe a nie na odwrót. tyle z diagnostyki. Jakby się jeszcze udało ograniczyć leki do minimum - progesteron - to będzie super. Nie ma dla mnie znaczenia w jakim stanie będzie dziecko - urodzę tak czy siak, doświadczenia w tej ciąży uświadomiły mi to co istotne i ważne dla mnie. Ta świadomość sprawiła, że poczułam ogromną ulgę.
Edyta nasze dzieci są rehabilitowane i sporo dzieci teraz jest, czasem na wyrost a czasem nie, lepiej trochę pomóc niż zostawić nieprawidłowe wzorce. Moja rehabilitantka napomknęła, ze mała ma chyba lekko obniżone napięce z przodu ( odginała się dużo do tyłu, robiła mostki na stópkach i głowie ), dwóch neurologów tego nie potwierdziło a fizjoterapeutka z synapsis od razu to powiedziaała, że to nadal jest, mała często się przewraca - to dlatego. Zamierzam iść prywatnie jeszcze na wizytę do naszej rehabilitantki niech ją obejrzy i pokaże co z Zojką robić - ta z synapsis zaleciła dużo zabaw jak najniżej plus sadzanie na obrotowym krześle ze spuszczonymi nogami i lekkie obracanie go. Poza tym mała szybko ułożyła się główką w dół jednak u mnie przy prawym boku, miała mało miejsca bo brzuch miałam mały, biodra wąskie, asymetria od urodzenia do tego okresowy kręcz szyi. Miała problemy z unoszeniem główki i leżeniem na brzuszku. Ja w ciąży od około połowy ( po amniopunkcji ) brałam spore ilości nospy z powodu zbytniego kurczenia się macicy, to też mogło mieć wpływ, ale ryzyko się podejmuje. tiomersal przenika do mleka, nie szukałam badań, wpadały mi w oko opracowania ale prawda jest taka, ze tiomersal jest neurotoksyczny dla myszy i są a to badania chociaż są tacy co twierdzą, ze rtęć jest dla nas nawet korzystna,... co za bełkot za pieniądze gsk czy innych sanofi etc.. u nas jest to http://www.biomed.lublin.pl/index.p...nty-d-150&catid=40:leki-na-recepte&Itemid=121 - po amnio dostałam 150 μg a po cc 300 μg.. Mała nie dość, że dostała te cholerne szczepienia bcg + engerix to jeszcze z moim mlekiem piła sobie tiomersal.. nie wiem ile tego w tym jest, nie chcę już wiedzieć.. skontaktuj się z położną i niech poda Ci nazwę tego co tam podająpo porodzie. jeśli dziecko będzie miało rh po Tobie to nie dostaniesz immunoglobuliny, j dostałam bo mała jest dodatnia po tatusiu, ale to dobrze, nie będzie miała problemu w przyszłości. https://www.facebook.com/stowarzysz...0.1411688517./783257731701657/?type=3&theater https://www.facebook.com/stowarzysz...0.1411688371./882997808394315/?type=3&theater
agnieszkaala idź do psychologa, psychiatry - pogadać, posłuchać siebie, kogoś innego. Potrzebujesz tego. Depresja i wypalenie to okropne stany, reaguj póki możesz i wiesz co się dzieje, to ważne. Ja tak miałam do ok 8 miesiąca gdy ściągałam jeszcze dodatkowo mleko laktatorem, potem stwierdziłam,ze mam dość, kupiłam mm na kaszki i śpię. Jak pośpię to jestem konkretniejsza i więcej zrobię. Jednak w przyszłą środę wracam do pracy i koniec laby i spania z małą do 10.. immunoglobulinę dostałam po porodzie i po amniopunkcji - to w razie gdyby dziecko się ruszyło i mogło skaleczyć podczas amnio - dają tak czy siak profilaktycznie, do tego dają ten szajsowaty amikacin - syf okropny powodujący wady nerek u płodów... szok. Gluten mamy mocno ograniczony, ale zobaczymy czy synapsis każe go całkiem odstawić. badałam krew utajoną kilka razy i nic, jakie masz na myśli oczyszczanie z rtęci? helatacja raczej odpada. Wózek super, chcę kupić jeszcze malutką parasolkę do auta bo ta inglesina się nie mieści do micry.. jeździ na przednim siedzeniu..
magda chcemy być zwykłymi rodzicami zwykłych dzieci.. mieć na głowie katary, dąsy, sto pytań do.. żadnych udziwnień.. mamy niewielkie wymagania. jeśli mała ma autyzm mąż nie chce więcej dzieci, ja już szukam info na temat badań genetycznych ( jest jakieś na autyzm nawet ) bo ja chciałabym zaryzykować.
emka z tym kręceniem też tak powiedzieli, że zakręcenie się na chwilę i z kontaktem - taka zabawa - to nic niepokojącego, patologiczne kręcenie jest stymulacją wzrokową i tu o to chodzi, mała nie robiła kręciołków od zeszłego tygodnia. Dziwne to moje dziecko hyhy
co do amniopunkcji chodzi o to, że dostałam po niej immunoglobulinę anty d a tam tiomersal.. co ja sobie myślałam, że nie sprawdziłam tego.. w 16 tc immunoglobulina a w 20 tc już powiększone komory boczne mózgu( wróciło do normy ale teraz ma te przestrzenie podpajeczynówkowe powiększone a tam powinien być mózg a nie płyn... ) i niestety ja w tym widzę związek.. pozwoliłam wstrzyknąc mi ten syf plus dwa antybiotyki a tam kształtował się i rósł mózg mojego dziecka, owszem, był mega stres i strach czy jest chora a jak tak to na co konkretnie bo poza t21 były jeszcze inne zespoły podejrzane... bałam się, że nie wyrobię psychicznie do końca ciąży.. teraz wiem, że to nie miało znaczenia. Urodziłabym i kochałabym cokolwiek by jej było.. jednak to wiem teraz. Za późno. Gdybym miała więcej przytomności umysłu żeby sprawdzić co mi podadzą.. Jednak wówczas byłam na etapie, że szczepionki są bezpieczne. Zaczęłam poszerzać wiedzę po 21 tc..
prija zajrzyj jej w dziobek - może coś się dzieje - 4 powinny się w tej okolicy pojawiać, mojej właśnie wyrzyna się ostatnia 4 a widzę coś już na miejscu lewej dolnej 2 i 3, namiętnie pcha w dziób zimne metalowe przedmioty, najlepiej klucze od mieszkania, luźne kupy może i od kaszki ale zęby trzeba skontrolować żeby się nie martwić zanadto. Ja też muszę holle domówić bo się skończyły. Jeśli chodzi o Twoje pytanie - jak zachowuje się Julka jak jesteście np. u znajomych? Podchodzi do Was, patrzy na Was sprawdzając Waszą reakcję? Neurotypowe dzieci tak mają - rodzic oznacza dla nich bezpieczeństwo - dlatego kontrolują położeniei postawę rodzica, zwracają się do niego i mimo zabawy obserwują. Zojka na początku zwracała się do nas, nawet podchodziła, ale potem oswoiła się z paniamii nie zwracała już na nas uwagi - nie wołaliśmy jej tylko siedzieliśmy na krzesłach będąc w pomieszczeniu i obserwując. Powinna mieć z nami ciągły kontakt. Gdy weszła obca osoba nawet na nas nie spojrzała - Zojka nie ma i nie miała żadnego lęku separacyjnego, pójdzie na ręce do każdego, tylko chętniej do kobiet, mężczyźni są na początku traktowani miną bez uśmiechu ale z czasem akceptuje towarzystwo innych mężczyzn. Raczej nie podbiegała do mnie bo się kogoś wystraszyła czy poczuła niepewnie.. Czuliśmy to od dawna i widzieliśmy, to dla nas straszne jako rodziców, że jej obojętne - może nie do końca bo jednak minę ma taką niepewną - ale pójdzie do obcych na ręce. Jak miała 9 miesięcy i pojechaliśmy do rodziny to puściłam dziecko w obieg i nie zakwękała nawet, każdy ją brał na ręce, a ona zero sprzeciwu pt. że się kogoś boi czy coś. Nie uśmiechała się ewentualnie albo odpychała od tej osoby ale bez wyraźnego przywołania rodziców. Może tak ma, wiem, że nie wszystkie dzieci mają lęk separacyjny i w synapsis też to powiedzieli. W domu dzwoni z naszych telefonów i swoich zabawek, może nie karmi misia jeszcze ale nas usiłuje pustą łyżeczką karmić, dzisiaj pokazała jak się czesze bez mojego pokazywania - tylko powiedziałam " Zoju pokaż jak się czesze włoski szczotką " i to zrobiła - zbierałam szczękę z podłogi.. Usiłuje zakładać skarpetki na nogi, buta też kombinuje jak założyć, ja chce to próbuje postawić klocek na klocku choć w synapsis nie próbowała, próbuje powiedzieć "pępek" - pepe :-) i jeszcze parę innych elementów się pojawiło, pokazując w książeczce może nie za każdym razem ale często patrzy na nas podczas pokazywania palcem.. Często mamy są zmęczone tym, że dziecko jest uczepione nogawki, ale jak dziecko nie jest uczepione - moje bywa bo ma swoje powody typu cycek, albo chce na ręce - rodzic zaczyna czuć się nieswojo.. To straszne uczucie, że dziecko średnio Cię potrzebuje.. Nic konkretnego jeszcze nie wiemy ale mimo wszystko jest jakaś malutka nadzieja, że będzie dobrze.. moje podejście do niej się nie zmieniło, mąż jeszcze walczy ze sobą, dobiło go to totalnie.. Ja wiem jedno, żadnych więcej amniopunkcji, testów pappa i innych wymysłów - jakbym coś chciała wiedzieć jest już Harmony test - koszt 2500 pln w prywatnych placówkach na trisomię 21 - nie pamiętam czy coś więcej - nieinwazyjny. 99% skuteczności, jak już kłamie to że dziecko chore jak jest zdrowe a nie na odwrót. tyle z diagnostyki. Jakby się jeszcze udało ograniczyć leki do minimum - progesteron - to będzie super. Nie ma dla mnie znaczenia w jakim stanie będzie dziecko - urodzę tak czy siak, doświadczenia w tej ciąży uświadomiły mi to co istotne i ważne dla mnie. Ta świadomość sprawiła, że poczułam ogromną ulgę.
Edyta nasze dzieci są rehabilitowane i sporo dzieci teraz jest, czasem na wyrost a czasem nie, lepiej trochę pomóc niż zostawić nieprawidłowe wzorce. Moja rehabilitantka napomknęła, ze mała ma chyba lekko obniżone napięce z przodu ( odginała się dużo do tyłu, robiła mostki na stópkach i głowie ), dwóch neurologów tego nie potwierdziło a fizjoterapeutka z synapsis od razu to powiedziaała, że to nadal jest, mała często się przewraca - to dlatego. Zamierzam iść prywatnie jeszcze na wizytę do naszej rehabilitantki niech ją obejrzy i pokaże co z Zojką robić - ta z synapsis zaleciła dużo zabaw jak najniżej plus sadzanie na obrotowym krześle ze spuszczonymi nogami i lekkie obracanie go. Poza tym mała szybko ułożyła się główką w dół jednak u mnie przy prawym boku, miała mało miejsca bo brzuch miałam mały, biodra wąskie, asymetria od urodzenia do tego okresowy kręcz szyi. Miała problemy z unoszeniem główki i leżeniem na brzuszku. Ja w ciąży od około połowy ( po amniopunkcji ) brałam spore ilości nospy z powodu zbytniego kurczenia się macicy, to też mogło mieć wpływ, ale ryzyko się podejmuje. tiomersal przenika do mleka, nie szukałam badań, wpadały mi w oko opracowania ale prawda jest taka, ze tiomersal jest neurotoksyczny dla myszy i są a to badania chociaż są tacy co twierdzą, ze rtęć jest dla nas nawet korzystna,... co za bełkot za pieniądze gsk czy innych sanofi etc.. u nas jest to http://www.biomed.lublin.pl/index.p...nty-d-150&catid=40:leki-na-recepte&Itemid=121 - po amnio dostałam 150 μg a po cc 300 μg.. Mała nie dość, że dostała te cholerne szczepienia bcg + engerix to jeszcze z moim mlekiem piła sobie tiomersal.. nie wiem ile tego w tym jest, nie chcę już wiedzieć.. skontaktuj się z położną i niech poda Ci nazwę tego co tam podająpo porodzie. jeśli dziecko będzie miało rh po Tobie to nie dostaniesz immunoglobuliny, j dostałam bo mała jest dodatnia po tatusiu, ale to dobrze, nie będzie miała problemu w przyszłości. https://www.facebook.com/stowarzysz...0.1411688517./783257731701657/?type=3&theater https://www.facebook.com/stowarzysz...0.1411688371./882997808394315/?type=3&theater
agnieszkaala idź do psychologa, psychiatry - pogadać, posłuchać siebie, kogoś innego. Potrzebujesz tego. Depresja i wypalenie to okropne stany, reaguj póki możesz i wiesz co się dzieje, to ważne. Ja tak miałam do ok 8 miesiąca gdy ściągałam jeszcze dodatkowo mleko laktatorem, potem stwierdziłam,ze mam dość, kupiłam mm na kaszki i śpię. Jak pośpię to jestem konkretniejsza i więcej zrobię. Jednak w przyszłą środę wracam do pracy i koniec laby i spania z małą do 10.. immunoglobulinę dostałam po porodzie i po amniopunkcji - to w razie gdyby dziecko się ruszyło i mogło skaleczyć podczas amnio - dają tak czy siak profilaktycznie, do tego dają ten szajsowaty amikacin - syf okropny powodujący wady nerek u płodów... szok. Gluten mamy mocno ograniczony, ale zobaczymy czy synapsis każe go całkiem odstawić. badałam krew utajoną kilka razy i nic, jakie masz na myśli oczyszczanie z rtęci? helatacja raczej odpada. Wózek super, chcę kupić jeszcze malutką parasolkę do auta bo ta inglesina się nie mieści do micry.. jeździ na przednim siedzeniu..
magda chcemy być zwykłymi rodzicami zwykłych dzieci.. mieć na głowie katary, dąsy, sto pytań do.. żadnych udziwnień.. mamy niewielkie wymagania. jeśli mała ma autyzm mąż nie chce więcej dzieci, ja już szukam info na temat badań genetycznych ( jest jakieś na autyzm nawet ) bo ja chciałabym zaryzykować.
emka z tym kręceniem też tak powiedzieli, że zakręcenie się na chwilę i z kontaktem - taka zabawa - to nic niepokojącego, patologiczne kręcenie jest stymulacją wzrokową i tu o to chodzi, mała nie robiła kręciołków od zeszłego tygodnia. Dziwne to moje dziecko hyhy
Ostatnia edycja:
Karola no i dobrze,że pojechałaś! Kurujcie się i mnóstwa zdrówka życzę :*
Juchu jak dla mnie super opcja! Od stycznia mam wrócić do korporacji, ale taaaak mi się nie chce, że chętnie zajęłabym się szyciem. Mąż kupił mi na urodziny wypasioną maszynę i coś tam zaczynam działać na poważniej. Uszyłam już kilka zestawów czapa z kominem/chustką, obrusów i kocyków na zamówienie. Powodzenia Ci życzę i tej podwyżki!!! Dasz radę!
Pleni ale skoro ona robia tak dużo rzeczy, zwłaszcza nowych to albo nie jest to autyzm, albo jest to jakies niewielkie zaburzenie. Może to tylko zaburzenia? Trzeba to sprawdzić dokładnie, ale z tego co wiem, to po 2 roku życia zazwyczaj wychodzi. Będziecie jeszcze ją diagnozować gdzieś?
Juchu jak dla mnie super opcja! Od stycznia mam wrócić do korporacji, ale taaaak mi się nie chce, że chętnie zajęłabym się szyciem. Mąż kupił mi na urodziny wypasioną maszynę i coś tam zaczynam działać na poważniej. Uszyłam już kilka zestawów czapa z kominem/chustką, obrusów i kocyków na zamówienie. Powodzenia Ci życzę i tej podwyżki!!! Dasz radę!
Pleni ale skoro ona robia tak dużo rzeczy, zwłaszcza nowych to albo nie jest to autyzm, albo jest to jakies niewielkie zaburzenie. Może to tylko zaburzenia? Trzeba to sprawdzić dokładnie, ale z tego co wiem, to po 2 roku życia zazwyczaj wychodzi. Będziecie jeszcze ją diagnozować gdzieś?
katherinne
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Październik 2010
- Postów
- 2 994
Pleni, strasznie mi przykro, że znów macie stresy i przykre przeżycia. Nie wyrzucaj sobie niczego. Podjęłaś słuszne jak na tamten czas decyzje. Z obecnym stanem wiedzy i emocjonalnością podjęłabyś pewnie inne w tej samej sytuacji, ale człowiek ewoluuje. Problemy, które macie, wcale nie muszą być wynikiem Twojej decyzji, tak, jak to sobie próbujesz wmówić. Może tak miało być z jakiegoś bliżej nie znanego nam powodu. Może to właśnie zwiastowały te dziwne wyniki badań w ciąży. A może – czego Ci z całego serca życzę – jednak wszystko jest w porządku a mała pokazuje całemu światu, że medycyna opiera się tylko na przypuszczeniach i schematach, w które nie każdy człowiek musi się wpisywać. Podziwiam Cię, że aż tak intensywnie się wpatrujesz w małą, analizujesz każdą jej umiejętność. Gdy próbuję to przełożyć na siebie, dochodzę do wniosku, że chyba bym zwariowała. W zasadzie w tych naszych dzieciach to wszystko może świadczyć o wszystkim. Może dobrze by było, gdybyś trochę jej odpuściła i nie zastanawiała się nad każdym szukaniem kontaktu wzrokowego czy pokazywaniem paluszkiem? Bo może potem za kilka lat usłyszymy, że przegapiłaś bardzo piękny okres? Przecież i tak wiesz, że co by nie było, będziesz ją kochać nad życie.
Jeśli chodzi o decyzje, też mam jeden wielki znak zapytania w głowie. W kwestii szczepień. Naczytałam się pod koniec ciąży i na początku życia Stasia, zrobił mi sie kompletny mętlik w głowie, nie wiedziałam, której stronie zaufać i w końcu postanowiłam zrobić to samo, co robią znajomi lekarze-rodzice i lekarze-dziadkowie oraz co mi podpowiedziała przyjaciółka-biotechnolog w dłuuugich dyskusjach. Zaszczepiłam. Ale nigdy nie byłam pewna, czy zrobiłam dobrze, i nigdy nie będę. Teraz żałuję, że nie zapisywałam wszystkiego, WSZYSTKIEGO, tak bardzo skrupulatnie. Pamiętacie, że Stasio miał problemy z trądzikiem niemowlęcym, który się potem przerodził w łojotokowe zapalenie skóry? I że potem mu ten problem nawracał, w mniejszym nasileniu, ale jeszcze dwa razy? Dlaczego ja nie zanotowałam dat... Teraz się zastanawiam, czy przypadkiem te pogorszenia nie występowały po szczepieniu. Obserwuję też miejsce po bcg i mimo, że minęło już prawie 9 miesięcy, Staś nadal ma strupek! On czasem odpada i zaraz tworzy się nowy. Nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Wmawia mi się, że to jest normalne. Moim zdaniem nie może być normalne, że miejsce po ukłuciu przez tyle czasu nie może się porządnie zagoić! Nie wiem, co zrobię z kolejnymi dawkami tych szczepień, które Staś już dostał, ale wiem na przykład, że MMR nie zaryzykuję choćby nie wiem co. Żadnych dodatkowych pneumo, rota, meningo itp. też na pewno nie dostanie. Tylko błagam, nie zróbmy teraz z tego znowu jakiegoś mega offtopu pro- lub antyszczepionkowego i nie skaczmy sobie do gardeł, bo każda ma swoje racje a żadna nie wie i się raczej za swojego żywota najprawdziwszej prawdy nie dowie, możemy jedynie snuć domysły na podstawie najróżniejszych przesłanek. Dzielę się po prostu moimi rozterkami matki cierpiącej na brak zaufania do współczesnej medycyny.
Ten brak zaufania powoduje kolejne rozterki. Mówiłyście o rehabilitacjach. Że większość dzieci się teraz rehabilituje, zazwyczaj na wyrost. Mi serce podpowiada, że coś tu nie gra. Że jakaś moda zapanowała wśród lekarzy. U każdego dziecka można się doszukać "nieprawidłowej dynamiki ciała". Tylko pytanie, czym się może skończyć takie "wspieranie w rozwoju" dzieci, co do których nie ma absolutnie bezwzględnych wskazań? Czy to nie będzie miało jakichś konsekwencji w przyszłości? Fizycznych albo emocjonalnych? Tego nie wiemy, bo wcześniejsze pokolenia nie były tak intensywnie rehabilitowane. Dzisiaj nam się wydaje, że to taki cudowny środek na wszystko a nie wiemy, czego się dowiemy za lat np. 20, 30, 40. Może demonizuję sprawę, ale tak czuję. Czuję po prostu ogromną nieufność. Ale z drugiej strony... Mój syn ma prawie 9 miesięcy i ogólnie od początku tak było, że z tym rozwojem fizycznym to się za mocno nie spieszył (nie wiem, czy pamiętacie moje rozterki z jego niepodnoszeniem główki na brzuszku jak był młodszy). Obecnie jest na etapie turlania się radośnie w tę i z powrotem i pełzania do tyłu, posadzony nie utrzymuje pozycji siedzącej i dopiero niedawno zaczął ciągnąć główkę do siadu przy próbie trakcji, a to też jak ma ochotę (to temat na osobny wątek o matczynych nerwach, bo się naczytałam, że jeśli dziecko sobie z tym do 6 miesiąca nie poradzi, to może być pierwszy zwiastun autyzmu), podczas gdy jego rówieśnicy już ganiają na czworakach, wstają przy meblach i siadają z leżenia. I zaraz się zastanawiam, czy przy moim podejściu przypadkiem czegoś nie przegapiam. Czy na pewno wszystko jest ok. I czy jak jeden neurolog kazał się nie martwić to czy nie powinnam popędzić do innego. Czuję się niepewna, bo wiem, że moje decyzje i przekonania będą miały nieodwracalny wpływ na życie drugiego człowieka. Tego najwspanialszego na tej planecie, który jest całym moim światem i któremu najchętniej nieba bym przychyliła.
Wczoraj byliśmy na pobraniu krwi. Dziś wyniki. Drżę o nie. Boję się, że coś wyjdzie nie tak. Tzn. ja wiem, że pewnie w łatwy sposób doprowadzimy wyniki do porządku, ale jak coś wyjdzie nie tak i będzie trzeba cokolwiek do porządku doprowadzać, to oznacza, że... Trzeba będzie jeszcze raz kłuć, żeby skontrolować. A moje serducho matki znowu pęknie na najdrobniejsze kawałeczki. Jakie to jest straszne... Wchodzi się z maluchem do gabinetu. Z takim małym, ufnym człowieczkiem, który zadowolony wszystko ogląda, panie pielęgniarki obdarza szerokim uśmiechem. A tam taka przykra niespodzianka. Okazuje się, że światu jednak nie można ufać. Świat jest zły. I nawet na matkę nie można liczyć. Trzyma stronę tych złych ludzi. Przytrzymuje dziecko z całej siły, zamiast przytulić, pogłaskać, wyciszyć. A oczywiście samo pobranie łatwe nie jest. Jedna rączka. Dłubanie. Nic z tego. Druga rączka. Znów dłubanie. Wiem, że pewnie znacie to z praktyki. Stasio już jak wyszedł z gabinetu, humor mu się poprawił. A mi się cały dzień chciało ryczeć i trzęsłam się w środku. Ja, matka, przyczyniłam się do zadania bólu mojemu maluszkowi.
Pobieranie zostało nam zlecone, bo Stasio blady i pani doktor podejrzewa, że może mieć anemię. I tu moja wielka pretensja do matki natury: dlaczego dopuściła do tego, żeby mleko, to najlepsze i najwspanialsze, miało tyle braków? Musimy dzieciaki suplementować witaminą D, na początku też K, a po 6 miesiącu, gdy skończą się zapasy z czasu ciąży, dzieciom często nie wystarcza żelaza. A niby mleko mamy miało odpowiadać na wszystkie potrzeby maluszka... Oby jednak wszystko było dobrze.
Byliśmy na kontroli usg nereczki i oczywiście nadal miedniczka powiększona. Nie ma poprawy. Lekarz mówił, żeby jeśli się nie poprawi, zrobić maluchowi scyntygrafię. Oszalał. Nie zgadzam się na to badanie. Za jakiś czas pójdę znów na usg i będę obserwować, co się dzieje. Po co niepotrzebnie napchać w dziecko jakichś izotopów i przysporzyć całe mnóstwo nerwów.
A tak poza tym na 8 miesięcy wyszedł nam pierwszy ząbek, 2 tygodnie później drugi a teraz naraz idą dwie górne jedynki i zaraz już będą, bo już mocno walczą z przebiciem się. Boję się o swoje piersi Ja zaś wróciłam trochę do pracy, na 4/9 etatu. Lekko nie jest. Ale mogło być trudniej
Edyta, ja dobrze pamiętam, że Ty w Norwegii mieszkasz? Tam większość społeczeństwa karmi piersią. Na pewno otrzymasz niezbędne wsparcie
Jeśli chodzi o decyzje, też mam jeden wielki znak zapytania w głowie. W kwestii szczepień. Naczytałam się pod koniec ciąży i na początku życia Stasia, zrobił mi sie kompletny mętlik w głowie, nie wiedziałam, której stronie zaufać i w końcu postanowiłam zrobić to samo, co robią znajomi lekarze-rodzice i lekarze-dziadkowie oraz co mi podpowiedziała przyjaciółka-biotechnolog w dłuuugich dyskusjach. Zaszczepiłam. Ale nigdy nie byłam pewna, czy zrobiłam dobrze, i nigdy nie będę. Teraz żałuję, że nie zapisywałam wszystkiego, WSZYSTKIEGO, tak bardzo skrupulatnie. Pamiętacie, że Stasio miał problemy z trądzikiem niemowlęcym, który się potem przerodził w łojotokowe zapalenie skóry? I że potem mu ten problem nawracał, w mniejszym nasileniu, ale jeszcze dwa razy? Dlaczego ja nie zanotowałam dat... Teraz się zastanawiam, czy przypadkiem te pogorszenia nie występowały po szczepieniu. Obserwuję też miejsce po bcg i mimo, że minęło już prawie 9 miesięcy, Staś nadal ma strupek! On czasem odpada i zaraz tworzy się nowy. Nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Wmawia mi się, że to jest normalne. Moim zdaniem nie może być normalne, że miejsce po ukłuciu przez tyle czasu nie może się porządnie zagoić! Nie wiem, co zrobię z kolejnymi dawkami tych szczepień, które Staś już dostał, ale wiem na przykład, że MMR nie zaryzykuję choćby nie wiem co. Żadnych dodatkowych pneumo, rota, meningo itp. też na pewno nie dostanie. Tylko błagam, nie zróbmy teraz z tego znowu jakiegoś mega offtopu pro- lub antyszczepionkowego i nie skaczmy sobie do gardeł, bo każda ma swoje racje a żadna nie wie i się raczej za swojego żywota najprawdziwszej prawdy nie dowie, możemy jedynie snuć domysły na podstawie najróżniejszych przesłanek. Dzielę się po prostu moimi rozterkami matki cierpiącej na brak zaufania do współczesnej medycyny.
Ten brak zaufania powoduje kolejne rozterki. Mówiłyście o rehabilitacjach. Że większość dzieci się teraz rehabilituje, zazwyczaj na wyrost. Mi serce podpowiada, że coś tu nie gra. Że jakaś moda zapanowała wśród lekarzy. U każdego dziecka można się doszukać "nieprawidłowej dynamiki ciała". Tylko pytanie, czym się może skończyć takie "wspieranie w rozwoju" dzieci, co do których nie ma absolutnie bezwzględnych wskazań? Czy to nie będzie miało jakichś konsekwencji w przyszłości? Fizycznych albo emocjonalnych? Tego nie wiemy, bo wcześniejsze pokolenia nie były tak intensywnie rehabilitowane. Dzisiaj nam się wydaje, że to taki cudowny środek na wszystko a nie wiemy, czego się dowiemy za lat np. 20, 30, 40. Może demonizuję sprawę, ale tak czuję. Czuję po prostu ogromną nieufność. Ale z drugiej strony... Mój syn ma prawie 9 miesięcy i ogólnie od początku tak było, że z tym rozwojem fizycznym to się za mocno nie spieszył (nie wiem, czy pamiętacie moje rozterki z jego niepodnoszeniem główki na brzuszku jak był młodszy). Obecnie jest na etapie turlania się radośnie w tę i z powrotem i pełzania do tyłu, posadzony nie utrzymuje pozycji siedzącej i dopiero niedawno zaczął ciągnąć główkę do siadu przy próbie trakcji, a to też jak ma ochotę (to temat na osobny wątek o matczynych nerwach, bo się naczytałam, że jeśli dziecko sobie z tym do 6 miesiąca nie poradzi, to może być pierwszy zwiastun autyzmu), podczas gdy jego rówieśnicy już ganiają na czworakach, wstają przy meblach i siadają z leżenia. I zaraz się zastanawiam, czy przy moim podejściu przypadkiem czegoś nie przegapiam. Czy na pewno wszystko jest ok. I czy jak jeden neurolog kazał się nie martwić to czy nie powinnam popędzić do innego. Czuję się niepewna, bo wiem, że moje decyzje i przekonania będą miały nieodwracalny wpływ na życie drugiego człowieka. Tego najwspanialszego na tej planecie, który jest całym moim światem i któremu najchętniej nieba bym przychyliła.
Wczoraj byliśmy na pobraniu krwi. Dziś wyniki. Drżę o nie. Boję się, że coś wyjdzie nie tak. Tzn. ja wiem, że pewnie w łatwy sposób doprowadzimy wyniki do porządku, ale jak coś wyjdzie nie tak i będzie trzeba cokolwiek do porządku doprowadzać, to oznacza, że... Trzeba będzie jeszcze raz kłuć, żeby skontrolować. A moje serducho matki znowu pęknie na najdrobniejsze kawałeczki. Jakie to jest straszne... Wchodzi się z maluchem do gabinetu. Z takim małym, ufnym człowieczkiem, który zadowolony wszystko ogląda, panie pielęgniarki obdarza szerokim uśmiechem. A tam taka przykra niespodzianka. Okazuje się, że światu jednak nie można ufać. Świat jest zły. I nawet na matkę nie można liczyć. Trzyma stronę tych złych ludzi. Przytrzymuje dziecko z całej siły, zamiast przytulić, pogłaskać, wyciszyć. A oczywiście samo pobranie łatwe nie jest. Jedna rączka. Dłubanie. Nic z tego. Druga rączka. Znów dłubanie. Wiem, że pewnie znacie to z praktyki. Stasio już jak wyszedł z gabinetu, humor mu się poprawił. A mi się cały dzień chciało ryczeć i trzęsłam się w środku. Ja, matka, przyczyniłam się do zadania bólu mojemu maluszkowi.
Pobieranie zostało nam zlecone, bo Stasio blady i pani doktor podejrzewa, że może mieć anemię. I tu moja wielka pretensja do matki natury: dlaczego dopuściła do tego, żeby mleko, to najlepsze i najwspanialsze, miało tyle braków? Musimy dzieciaki suplementować witaminą D, na początku też K, a po 6 miesiącu, gdy skończą się zapasy z czasu ciąży, dzieciom często nie wystarcza żelaza. A niby mleko mamy miało odpowiadać na wszystkie potrzeby maluszka... Oby jednak wszystko było dobrze.
Byliśmy na kontroli usg nereczki i oczywiście nadal miedniczka powiększona. Nie ma poprawy. Lekarz mówił, żeby jeśli się nie poprawi, zrobić maluchowi scyntygrafię. Oszalał. Nie zgadzam się na to badanie. Za jakiś czas pójdę znów na usg i będę obserwować, co się dzieje. Po co niepotrzebnie napchać w dziecko jakichś izotopów i przysporzyć całe mnóstwo nerwów.
A tak poza tym na 8 miesięcy wyszedł nam pierwszy ząbek, 2 tygodnie później drugi a teraz naraz idą dwie górne jedynki i zaraz już będą, bo już mocno walczą z przebiciem się. Boję się o swoje piersi Ja zaś wróciłam trochę do pracy, na 4/9 etatu. Lekko nie jest. Ale mogło być trudniej
Edyta, ja dobrze pamiętam, że Ty w Norwegii mieszkasz? Tam większość społeczeństwa karmi piersią. Na pewno otrzymasz niezbędne wsparcie
Bibiana
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Luty 2010
- Postów
- 2 081
Witam znów trochę mnie nie było
Karola zdrówka dla Jasia, niech biedaczek juz nie choruje....oby po tych choróbskach się wzmocnił!
a na bóle brzuszka ponoc super są pestki wiśni, na allegro mozna kupić taki woreczek wypełniony nimi, nagrzewa się to i dziecku na brzuszek....
Pleni, kurcze czytam czytam i nie wiem co myśleć....życzę Zojce zdrówka i mam nadzieję, ze lekarze się mylą tak jak w ciąży gdy byłaś...
Ja nie robiłam aminopunkcji, bo bałam się, a moje dzieci rozwijają się jak Zojka, jak czytam o niej to tak jakbym o moich czytała...chłopcy jeszcze nigdy nie próbowali karmić misia, nie pokazują w książeczce zwierząt gdzie ich brat niespełna roczny potrafił. na spacerze pokażą psa, ostatnio na wszystko pokazują palcem, ale to jakis czas temu zaczeli, Dominik nie chodzi nadal, zrobił się strasznym nerwusem, oj maskra z nim, ale zwalam to bardziej na asymetrie półkuli mózgu. Chłopaki tez nie czuja lęku przed obcymi i nigdy nie czuli, maja identycznie jak Zojka, Filip też tego lęku nie miał.
Myślę, że jakby poszła z chłopakami do synapsis powiedzieli by to samo co Tobie.
Rozumiem wasz strach...to w końcu wasze dziecko i chcecie aby miało normalne zycie, aby nic jej nie dolegało, a was podziwiam, robicie bardzo duzo dla Zojki, jesteście silnymi ludźmi!
Kat, wiesz, ze ja też często zastanawiam się nad szczepionkami....czy coś nie miało wpływu...mmr tez nie zaszczepiłam i nie wiem czy to zrobię, boję się...na razie odwlekam...najpierw neurolog, potem badanie krwi i może wtedy zaszczepie, chce mieć pewność.
Co do Stasia, jeżeli był od początku do tyłu to będzie pewnie kolejne rzeczy robił z opóźnieniem,.
Zobacz na mojego Dominisia i Julcie od Pijri, D zaczął siadać w 10 miesiącu, raczkować w 11. daj czas Stasiowi ale wiem, ze sioę martwisz, bo ja też sie martwię.
kurcze nie wiem co Ci powiedzieć odnośnie nereczki, my nadal się kontrolujemy bo nie zmniejsza się...koleżanki syn miał to samo i ok 2 rż zaczęło się zmniejszać, oby i u Stasia tak było.
Kciuki za dobre wyniki &&&&& oby były idealne.
Dziewczyny współczuję wam nocek, jak chcecie to podrzućcie mi dzieci na dwie noce i się wyśpijcie
Karola zdrówka dla Jasia, niech biedaczek juz nie choruje....oby po tych choróbskach się wzmocnił!
a na bóle brzuszka ponoc super są pestki wiśni, na allegro mozna kupić taki woreczek wypełniony nimi, nagrzewa się to i dziecku na brzuszek....
Pleni, kurcze czytam czytam i nie wiem co myśleć....życzę Zojce zdrówka i mam nadzieję, ze lekarze się mylą tak jak w ciąży gdy byłaś...
Ja nie robiłam aminopunkcji, bo bałam się, a moje dzieci rozwijają się jak Zojka, jak czytam o niej to tak jakbym o moich czytała...chłopcy jeszcze nigdy nie próbowali karmić misia, nie pokazują w książeczce zwierząt gdzie ich brat niespełna roczny potrafił. na spacerze pokażą psa, ostatnio na wszystko pokazują palcem, ale to jakis czas temu zaczeli, Dominik nie chodzi nadal, zrobił się strasznym nerwusem, oj maskra z nim, ale zwalam to bardziej na asymetrie półkuli mózgu. Chłopaki tez nie czuja lęku przed obcymi i nigdy nie czuli, maja identycznie jak Zojka, Filip też tego lęku nie miał.
Myślę, że jakby poszła z chłopakami do synapsis powiedzieli by to samo co Tobie.
Rozumiem wasz strach...to w końcu wasze dziecko i chcecie aby miało normalne zycie, aby nic jej nie dolegało, a was podziwiam, robicie bardzo duzo dla Zojki, jesteście silnymi ludźmi!
Kat, wiesz, ze ja też często zastanawiam się nad szczepionkami....czy coś nie miało wpływu...mmr tez nie zaszczepiłam i nie wiem czy to zrobię, boję się...na razie odwlekam...najpierw neurolog, potem badanie krwi i może wtedy zaszczepie, chce mieć pewność.
Co do Stasia, jeżeli był od początku do tyłu to będzie pewnie kolejne rzeczy robił z opóźnieniem,.
Zobacz na mojego Dominisia i Julcie od Pijri, D zaczął siadać w 10 miesiącu, raczkować w 11. daj czas Stasiowi ale wiem, ze sioę martwisz, bo ja też sie martwię.
kurcze nie wiem co Ci powiedzieć odnośnie nereczki, my nadal się kontrolujemy bo nie zmniejsza się...koleżanki syn miał to samo i ok 2 rż zaczęło się zmniejszać, oby i u Stasia tak było.
Kciuki za dobre wyniki &&&&& oby były idealne.
Dziewczyny współczuję wam nocek, jak chcecie to podrzućcie mi dzieci na dwie noce i się wyśpijcie
agnieszkaala
Fanka BB :)
hej Kochane
PrijaO gratulacje dla Julci. Teraz będziesz biegać za małą Co do kupek to u Nas kilka sztuk luźniejszych jest przy zębach.
Juchu o kurcze, ale macie szpital w domu. Dużo zdrówka dla Was. Fajnie, że prace zmieniłaś, mam nadzieje, że ta będzie lepsza. Ja poproszę fotkę sukienusi jak już wydziergasz.
Karola w tym BLF jest siara z mleka krowiego, a Ala nie ma uczulenia na mleko krowie? O kurcze biedny Jasiu. Mam nadzieje, że szybko to cholerstwo przepędzicie. Kochana oklepuj go często. Gratulacje dla Alusi za nocnikowanie.
Pleni Kochana ja bym chętnie poszła, ale mieszkam w małym mieście. Tutaj Nas wszystkich znają i wiem,że jakbym poszła to lekarz zaraz by teściowej wypaplał i byłoby, że ja jakaś nienormalna jestem. Muszę podzwonić i może poszukam w Lublinie jakiegoś specjalisty. Obejrzyj sobie Usłyszeć ciszę (jest na yt). Tam jest o diecie bezglutenowej i oczyszczaniu organizmu. Po takiej kuracji dzieci czują się znacznie lepiej i mają ogromne postępy w rozwoju. Ja tak czytam co Zojka potrafi to moim zdaniem jest ok. Filip dużo mówi, ale za to nie pokazuje na nic i nie mówi jak robią zwierzęta. Lęk separacyjny mu się ostatnio uaktywnił, do wc nie mogę spokojnie wyjść. Obcych też się nie boi.
Bibiana ja chętnie oddam na 2 nocki dzieciaki Ja podziwiam Cię za to, że tak świetnie sobie radę dajesz z bliźniakami.
PrijaO gratulacje dla Julci. Teraz będziesz biegać za małą Co do kupek to u Nas kilka sztuk luźniejszych jest przy zębach.
Juchu o kurcze, ale macie szpital w domu. Dużo zdrówka dla Was. Fajnie, że prace zmieniłaś, mam nadzieje, że ta będzie lepsza. Ja poproszę fotkę sukienusi jak już wydziergasz.
Karola w tym BLF jest siara z mleka krowiego, a Ala nie ma uczulenia na mleko krowie? O kurcze biedny Jasiu. Mam nadzieje, że szybko to cholerstwo przepędzicie. Kochana oklepuj go często. Gratulacje dla Alusi za nocnikowanie.
Pleni Kochana ja bym chętnie poszła, ale mieszkam w małym mieście. Tutaj Nas wszystkich znają i wiem,że jakbym poszła to lekarz zaraz by teściowej wypaplał i byłoby, że ja jakaś nienormalna jestem. Muszę podzwonić i może poszukam w Lublinie jakiegoś specjalisty. Obejrzyj sobie Usłyszeć ciszę (jest na yt). Tam jest o diecie bezglutenowej i oczyszczaniu organizmu. Po takiej kuracji dzieci czują się znacznie lepiej i mają ogromne postępy w rozwoju. Ja tak czytam co Zojka potrafi to moim zdaniem jest ok. Filip dużo mówi, ale za to nie pokazuje na nic i nie mówi jak robią zwierzęta. Lęk separacyjny mu się ostatnio uaktywnił, do wc nie mogę spokojnie wyjść. Obcych też się nie boi.
Bibiana ja chętnie oddam na 2 nocki dzieciaki Ja podziwiam Cię za to, że tak świetnie sobie radę dajesz z bliźniakami.
Bibiana
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Luty 2010
- Postów
- 2 081
Agnieszkala a te oczyszcznie to też się chodzi na groty solne??? bo teraz sobie przypominam syna kuzyna, wszyscy mówili, że Autyzm, mały długo nie mówił, był inny, dziwne zachowania, no i lekarze postawili krzyżyk, autyzm i koniec kropka, ale jeździli po innych specjalistach i robili mu badania i wyszło, że młody ma za dużo czegoś, kurde nie pamietam czego i niby to chamuje jego rozwój bo organizm skupia sie na zawlczeniu tego niż na rozwoju, wiem że mieli jakieś kuracje oczyszczające plus te groty solne.
Ja radzę sobie bo musiałam wypracowąc sobie plan, ale nie raz przy nich wysiadam mają takie pomysły, że głowa mała teraz D sie bardziej wrażliwy zrobił, wyje o byle co, otworzy szafkę, gapi się w garnki, a jak T ją zamknie to D w panikę i w złości otwiera szafke...bo ma byc otwarta. potrafi wyć i rzucać się o to, że mama go weźmie do przewinięcia, normalnie masakra z tym zachowaniem.
Prija moje też robia luźne kupki na zęby. więc może faktycznie to? bo gorączki nie ma?
a no i gratki za samodzielne chodzenie!
Ja radzę sobie bo musiałam wypracowąc sobie plan, ale nie raz przy nich wysiadam mają takie pomysły, że głowa mała teraz D sie bardziej wrażliwy zrobił, wyje o byle co, otworzy szafkę, gapi się w garnki, a jak T ją zamknie to D w panikę i w złości otwiera szafke...bo ma byc otwarta. potrafi wyć i rzucać się o to, że mama go weźmie do przewinięcia, normalnie masakra z tym zachowaniem.
Prija moje też robia luźne kupki na zęby. więc może faktycznie to? bo gorączki nie ma?
a no i gratki za samodzielne chodzenie!
K
kaira24
Gość
Pleniu jak czytam co opisujesz w 90 % jakbym czytała o swej starszej córce.Tak jak opisujesz moja córka lęku to nigdy nie miała, no może teraz jej sie zaczyna w stosunku do facetów.Nie boi sie lekarzy, a innae dzieci wydzierają sie w niebogłosy w przychodni. Do kazdego obcego szła, brała za rękę.Zabawy z lalką to dopiero teraz zaczyna sie bawić w mamusie sklepy itp. Wczesniej nie bylo opcji żeby sie tak zabawiała. W domu wsyztsko pokazywała nasladowała, po za domem na rehabilitacji nie raz nic.Bylismy pod opieką wczesnej interwencji tam ja diagnozowali. Stwierdzili ze jest ok. A teraz chodzi do przedszkola , jak to okreslili woole sie nie skupia, niekoncentruje przy wierszyach, bajkach ksiazkach, a ma taka podzielnośc uwagii że wsyztsko zapamietuje.nagle polubiła kredki, mazaki i inne zadania które wykonuje w grupie w domu nawet an 5 min nie usiadła.intelektualnie jest na dużo wyższym poziomie niż rówieśniki. Idziemy znów do psychologa zeby sprawdzić czy to tzw żywe dziecko czy asparger.Ja uważam ze jest zdrowym szczęsliwym normalnie rozwijajcym sie dzieckiem.
KAt Witaj
KArola wspaniałą z Ciebie matka1 Zdrowia dla Jasia
Agnieszka a nie masz mozliwosci zeby prywatnie ktos do domu podjechał, u nas jest duzo lekarzy ktorzy dojezdzaja.Po drugie jest tajemnica lekarska
KAt Witaj
KArola wspaniałą z Ciebie matka1 Zdrowia dla Jasia
Agnieszka a nie masz mozliwosci zeby prywatnie ktos do domu podjechał, u nas jest duzo lekarzy ktorzy dojezdzaja.Po drugie jest tajemnica lekarska
reklama
Pleni dzięki za odpowiedź, ogólnie to ja nie wątpię w szkodliwość rtęci, ale z drugiej strony w moim przypadku raczej nawet jak dostanę ten zastrzyk po porodzie to będę chciała karmić piersią, już chyba nawet nie będę się dopytywać o skład tej antyglobuliny, po prostu czuję że kp i tak będzie dla mojego dziecka korzystniejsze i nie chcę dokładać sobie stresów, co innego jakby musieli ten preparat podać bezpośrednio dziecku... w twoim przypadku po amniopunkcji zdecydowanie było gorzej i rozumiem że się boisz i nawet trochę obwiniasz, ale przeszłości nie zmienisz, tak jak napisałaś człowiek się uczy całe życie i to polega nie tylko na tym żeby nie popełniać kolejny raz tych samych błędów, ale także akceptować to że się coś zrobiło tak a nie inaczej i już nic z tym się nie da zrobić, bo czas minął, idzie się do przodu.... oczywiście tak jak dziewczyny mam nadzieję że te umiejętności które Zojka posiada i te których jeszcze nie ma to nie wynik tamtych leków ani żaden autyzm, że z czasem wszystko będzie ok, ale też rozumiem że chcesz ją obserwować i boisz się czegoś nie przegapić... tak trudno znaleźć złoty środek i nie dać się zwariować
jeżeli chodzi o rehabilitację to ja ogólnie popieram że to jest ważne żeby nasze dzieci w przyszłości nie chodziły z wadami kręgosłupa, ale faktem jest że kiedyś tak często się tego nie robiło, z kolei ja mieszkam teraz w Norwegii i z tego co widzę wśród znajomych tu się tego nie praktykuje na taką skalę, wszelkie zaburzenia położna skomentuje ci słowami że na wszystko przyjdzie czas, co najwyżej zapisze na jakiś masaż, żadnych konkretów, prywatnie nie ma gdzie iść i ja już czuję, choć moje dziecko jeszcze się nie urodziło, że będę się martwić czy wszystko ok, a przy najbliższej wizycie w Polsce pobiegnę do prywatnego rehabilitanta żeby mi powiedział czy mam się czym martwić... normalnie paranoja?
katherinne fajnie że się odezwałaś, zgadzam się z tobą w wielu kwestiach, też jestem sfrustrowana tym że nie mogę zaufać lekarzom, o tych w Norwegii to w ogóle nie wspomnę bo są słabo wyedukowani, podejście naturalne, z jednej strony może to zaleta, na pewno nie naładują cię antybiotykiem gdy masz wirusa, ale z drugiej strony na rwę kulszową każą brać paracetamol bo bezpieczny i chodzić do pracy, tylko że jak się go dużo bierze bo boli jak diabli i jeszcze trzeba pracować to co na to żołądek i wątroba?
Co do szczepień też jestem trochę zdezorientowana ale bardziej się skłaniam do tego aby z nich całkiem zrezygnować, jest to oparte chyba trochę bardziej na przeczuciu matki niż wiedzy, chociaż wiem że silne argumenty też można przytaczać, na pewno spotkam się z krytyką, szczerze to wolałabym nikomu o tym nie mówić i nie musieć się tłumaczyć (mam na myśli np rodzinę, czy lekarzy w Pl którzy na pewno się przyczepią, jeżeli wrócimy z nieszczepionym dzieckiem do kraju)
karola duuuużo zdrówka dla Jasia, mam nadzieję że się szybko wyleczy
w ogóle zdrówka dzieciaczkom, nic tak nie spędza snu z powiek rodziców jak chore dziecko, a może jeszcze gorsze uczucie wtedy gdy nie jest się pewnym czy jest chore, czy zdrowe, czy to zaburzenie, czy normalny rozwój??? a jak do tego dojdą sprzeczne opinie naszych niby specjalistów to weź bądź mądry i pisz wiersze... na samą myśl mi słabo
ja wczoraj miałam skurcze przepowiadające, cały dzień... dzisiaj rano też, ale narazie spokój, szkoda w sumie że ustały bo już miałam nadzieję że w ten weekend urodzę, ale teraz w to wątpię... w każdym razie godzina zero się zbliża do szpitala 200km, położna wczoraj powiedziała że będziemy jechać przy rozwarciu 2-3 cm, albo jak wody odejdą lub inny niepokojący objaw typu krwawienie, zaburzenia tętna, ciśnienia itd... o tych innych niepokojących objawach to wolę nie myśleć, ale z tym 2-3 cm to trochę słabo, zwłaszcza jakbym chciała mieć znieczulenie zewnątrz-oponowe które podaje się podobno przy 4 cm... no ale zobaczymy jak to się potoczy
jeżeli chodzi o rehabilitację to ja ogólnie popieram że to jest ważne żeby nasze dzieci w przyszłości nie chodziły z wadami kręgosłupa, ale faktem jest że kiedyś tak często się tego nie robiło, z kolei ja mieszkam teraz w Norwegii i z tego co widzę wśród znajomych tu się tego nie praktykuje na taką skalę, wszelkie zaburzenia położna skomentuje ci słowami że na wszystko przyjdzie czas, co najwyżej zapisze na jakiś masaż, żadnych konkretów, prywatnie nie ma gdzie iść i ja już czuję, choć moje dziecko jeszcze się nie urodziło, że będę się martwić czy wszystko ok, a przy najbliższej wizycie w Polsce pobiegnę do prywatnego rehabilitanta żeby mi powiedział czy mam się czym martwić... normalnie paranoja?
katherinne fajnie że się odezwałaś, zgadzam się z tobą w wielu kwestiach, też jestem sfrustrowana tym że nie mogę zaufać lekarzom, o tych w Norwegii to w ogóle nie wspomnę bo są słabo wyedukowani, podejście naturalne, z jednej strony może to zaleta, na pewno nie naładują cię antybiotykiem gdy masz wirusa, ale z drugiej strony na rwę kulszową każą brać paracetamol bo bezpieczny i chodzić do pracy, tylko że jak się go dużo bierze bo boli jak diabli i jeszcze trzeba pracować to co na to żołądek i wątroba?
Co do szczepień też jestem trochę zdezorientowana ale bardziej się skłaniam do tego aby z nich całkiem zrezygnować, jest to oparte chyba trochę bardziej na przeczuciu matki niż wiedzy, chociaż wiem że silne argumenty też można przytaczać, na pewno spotkam się z krytyką, szczerze to wolałabym nikomu o tym nie mówić i nie musieć się tłumaczyć (mam na myśli np rodzinę, czy lekarzy w Pl którzy na pewno się przyczepią, jeżeli wrócimy z nieszczepionym dzieckiem do kraju)
karola duuuużo zdrówka dla Jasia, mam nadzieję że się szybko wyleczy
w ogóle zdrówka dzieciaczkom, nic tak nie spędza snu z powiek rodziców jak chore dziecko, a może jeszcze gorsze uczucie wtedy gdy nie jest się pewnym czy jest chore, czy zdrowe, czy to zaburzenie, czy normalny rozwój??? a jak do tego dojdą sprzeczne opinie naszych niby specjalistów to weź bądź mądry i pisz wiersze... na samą myśl mi słabo
ja wczoraj miałam skurcze przepowiadające, cały dzień... dzisiaj rano też, ale narazie spokój, szkoda w sumie że ustały bo już miałam nadzieję że w ten weekend urodzę, ale teraz w to wątpię... w każdym razie godzina zero się zbliża do szpitala 200km, położna wczoraj powiedziała że będziemy jechać przy rozwarciu 2-3 cm, albo jak wody odejdą lub inny niepokojący objaw typu krwawienie, zaburzenia tętna, ciśnienia itd... o tych innych niepokojących objawach to wolę nie myśleć, ale z tym 2-3 cm to trochę słabo, zwłaszcza jakbym chciała mieć znieczulenie zewnątrz-oponowe które podaje się podobno przy 4 cm... no ale zobaczymy jak to się potoczy
Podziel się: