Karola1388 – Alicja przechodzi teraz bunt dwulatka, to co opisujesz, jak ona się zachowuje, że nocy nie przesypia, że wymusza, krzyczy, płacze to wszystko jest jak najbardziej normalne i minie z czasem. To trzeba przetrwać i być w tym czasie złym policjantem, który jest nieugięty, nie reaguje na jej zaczepki, bo to nic innego nie jest, jak próba sił z jej strony. Taka natura, jedne dzieci przechodzą to łagodniej (czytaj Adrianna, w ogóle buntu nie było), drudzy rzucają się na ulicy „na żabę” i ryczą wniebogłosy (póki co Weronika miała jedną taką sytuację, fakt, że walnęło centralnie w błoto). Kiedy po tej akcji się zorientowałam, że to już ten etap to musiałam przestawić swoje myślenie, to nie wina dwulatków, że taka jest ich natura. Im trzeba w tym czasie pomóc. Ja idę na kompromisy z Weroniką, troszkę ja odpuszczam, troszkę ona. Zagaduję, jak próbuje coś wymusić płaczem to staram się odwrócić uwagę.
Generalnie dzień ma tak zorganizowany, by jak najmniej było czasu na tego rodzaju ataki.
Acha i 90% wrześniówek 2012 przechodzi to co Ty.
Co do jedzenia. Weronika jest typem człowieka co naje się wodą. Wypijała mi ponad 3 litry płynów dziennie, kiepsko jadła. Kiedy zaczęłam ograniczać picie zaczęła ciut lepiej jeść. Kiedy wprowadziłam stałe pory jedzenia to jest znaczna potrawa. Są dni kiedy się zastanawiam jakim prawem ona kupsko zrobiła, czy on się wziął z oddychania powietrzem czy jak, bo jest to dla mnie nie do zrozumienia. No i Weronika je wszystko całkowicie sama, obsługuje widelec i łyżeczkę oraz łyżkę jak jej ma taki kaprys. Ja w ogóle już jej nie karmię. Zje tyle i naje się tym co sama sobie wpakuje do buzi. Na początku było brudno, a teraz już jest fajnie, daje sobie zamontować śliniak, więc nawet nie trzeba wielce przebierać. Przestałam się nią interesować jak je i jest o niebo lepiej. Ja w tym czasie krzątam się przy garach czy zlewie. Pierwsze kilka dni to mi zjadła np. 2 łyżeczki owsianki, ale z każdym dniem było coraz więcej coraz lepiej, teraz już zjada swoją porcję, choć też nie zawsze.
To co Weronika robi to gryzie, jejuś jak ona potrafi użreć, to masz ochotę wyjść z siebie i stanąć obok, normalnie tyle ile człowiek musi mieć w sobie samokontroli, bo pierwszy odruch jest by wpierdzielić, ile razy już mi ręka szła i normalnie za każdym razem musiałam ręce krzyżować, żeby mnie nie poniosło i wyjść z pokoju.
Generalnie dzień ma tak zorganizowany, by jak najmniej było czasu na tego rodzaju ataki.
Acha i 90% wrześniówek 2012 przechodzi to co Ty.
Co do jedzenia. Weronika jest typem człowieka co naje się wodą. Wypijała mi ponad 3 litry płynów dziennie, kiepsko jadła. Kiedy zaczęłam ograniczać picie zaczęła ciut lepiej jeść. Kiedy wprowadziłam stałe pory jedzenia to jest znaczna potrawa. Są dni kiedy się zastanawiam jakim prawem ona kupsko zrobiła, czy on się wziął z oddychania powietrzem czy jak, bo jest to dla mnie nie do zrozumienia. No i Weronika je wszystko całkowicie sama, obsługuje widelec i łyżeczkę oraz łyżkę jak jej ma taki kaprys. Ja w ogóle już jej nie karmię. Zje tyle i naje się tym co sama sobie wpakuje do buzi. Na początku było brudno, a teraz już jest fajnie, daje sobie zamontować śliniak, więc nawet nie trzeba wielce przebierać. Przestałam się nią interesować jak je i jest o niebo lepiej. Ja w tym czasie krzątam się przy garach czy zlewie. Pierwsze kilka dni to mi zjadła np. 2 łyżeczki owsianki, ale z każdym dniem było coraz więcej coraz lepiej, teraz już zjada swoją porcję, choć też nie zawsze.
To co Weronika robi to gryzie, jejuś jak ona potrafi użreć, to masz ochotę wyjść z siebie i stanąć obok, normalnie tyle ile człowiek musi mieć w sobie samokontroli, bo pierwszy odruch jest by wpierdzielić, ile razy już mi ręka szła i normalnie za każdym razem musiałam ręce krzyżować, żeby mnie nie poniosło i wyjść z pokoju.