Lill z powrotem ich dziecka to długa historia. Jak M odwoził go na południe, ex kazała go odstawić do siebie na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego, czyli na wt 24/08. W zeszłym tygodniu zadzwoniła do M, że zmieniły jej się priorytety (to dokładny cytat) i że nie chce widzieć dzieciaka do 31/08. Jednocześnie oznajmiła M, że to on ma to dziecku powiedzieć. Na pytanie czemu zmieniła plany, kiedy wszystko było dogadane, kiedy sama chciała żeby dzieciak był tydzień wcześniej, powtórzyła, że zmieniły jej się priorytety i że ona wyjeżdża (raczej pic na wodę jak zwykle). M zadzwonił więc do domu rodzinnego, pogadał z rodziną czy nie jest to problem by dzieciak tam został dłużej. Oczywiście oni problemu nie widzieli. Co innego syn ex. Wpadł w histerię, że on chce wracać. A że od środy do piątku był tam brat M z żoną i dziećmi, oznajmił (10latek!!!), że on wraca do Gdyni z wujkiem. M z nim rozmawiał, że mama mówi, że jej nie będzie, że on też nie ma urlopu i że będzie siedział w 4 ścianach z babcią, która wiecznie wrzeszczy, karmi go zupkami amino, a on jedyne co będzie mógł to siedzieć w 4 ścianach i lampić się w tv lub komputer. A tam ma podwórko, zwierzęta, rower... Dzieciak się uparł do tego stopnia, że w ogóle z M nie chciał rozmawiać. M ani razu nie podniósł w rozmowie na niego głosu, a ten jak tylko zaczynał dzwonić telefon, na zawołanie wpadał w ryk i nie podchodził. Rodzina M najechała na niego co on temu dziecku robi (on??? a nie mamusia, która złamała obietnicę daną dziecku na początku sierpnia, że będzie w domu 24/08 i nagle zmieniła priorytety???), że on na sygnał telefonu odrazu wpada w ryk i w ten sposób gówniarz postawił na swoim i wujek zabrał go ze sobą. Mieści Ci się w głowie, że rządzi Tobą czwartoklasista?? To bardzo "dobrze" wróży na przyszłość, nie? No... Zajechali dziś w nocy, teraz czekamy na telefon od brata M, że może go zabrać, M pojedzie i ma go odstawić do babci. Podejrzewam, że M mimo, że niby wkurzony na dzieciaka, że rządzi i sterroryzował całą rodzinę i tak będzie się dziś nad nim rozczulał, bo u M to norma. Niby jest zły ale jak dzieciaka przy nim nie ma. Jak jest to klapki na oczach i finish. Nawet rozmowy na temat jego zachowania nie będzie. No i pewnie M zechce spędzić z nim cały dzień (nawet już wstał i to sam, choć w normalny weekend niemożliwe jest obudzenie go wcześniej niż między 10 a 11), a ja będę siedziała jak na szpilkach sama. Do tego dojdzie stres, czy ktoś otworzy drzwi w domu ex (bo ex w sumie wyraźnie powiedziała, że to jego miesiąc i jego problem, a ona miała prawo zmienić zdanie) no i jakie to będzie miało konsekwencje w niedalekiej przyszłości. Życie nie szczędzi mi stresów... Niedość, że Emi się uparła i ani drgnie, objawy akcji porodowej się skończyły to jeszcze dzieciak i ex dokładają swoje. Żyć nie umierać...
A co do bliźniąt. Jesteś już którąś z kolei osobą, która mówi mi, że nie pasuję do tego znaku. Tak samo jak często słyszę zdziwienie na wieść, że jestem jedynaczką.
Pytałam o to cc z nadzieją, bo wiem, że w USA (na Discovery oglądałam program) pokazywali, że jak kobieta nie dostała narkozy a jedynie znieczulenie, to mąż może z nią być, tylko przed brzuchem stawia się parawan, żeby nic nie było widać... No ale USA to USA, a Polska to Polska...
Kasikz ciężko myśleć pozytywnie, jak w perspektywie jest szpital i niewiadoma data porodu. Mam straszny opór przed zatrzymaniem mnie we wtorek i tym leżeniem na patologii w oczekiwaniu na jakąkolwiek decyzję. Nie sądzę bowiem, by mnie we wtorek wypuścili dając mi czas do soboty, czyli do 14 dni spóźnienia od terminu...
Agatko wg wszystkich usg dotąd (ostatnie tydzień temu) Emi rośnie. Tydzień temu miała 3244. I ponoć wg słów lekarza mieściła się w normach. Do tego łożysko było na tyle młode, że poślizg w terminie nie niepokoił lekarza. Jak sama mogę kontrolować wagę Małej?
Tak więc my nadal 2w1. Nic się nie dzieje. Mam coraz bardziej przygnębiony nastrój, który potęguje wizja dziecka ex tu na miejscu, bo wiem, że do końca wakacji mamy zapewnione telefony, że to M miesiąc i ma się dzieckiem zająć. Jeśli nawet nie może wziąść urlopu to po 15 każdego dnia do późnego wieczora może się nim po pracy zajmować... Za dużo tego na moją głowę...