She1978
Orzeszek 27.05.2009 [*]
- Dołączył(a)
- 25 Maj 2009
- Postów
- 3 022
Ola** a ta Twoja koleżanka też była po terminie?
Ewela nie mam żadnych przeczuć. Spokój i cisza... Pewnie przed burzą. Co do ślubu. Mój M oświadczył mi się z nienacka. Nic na to nie wskazywało, bo w gruncie rzeczy po rozwodzie ciągle powtarzał, że nie jest gotowy na kolejny oficjalny związek. Jednak któregoś razu podczas kolacji, którą robiliśmy dla moich Rodziców, nagle wyszedł z domu, a jak wrócił to z dwoma bukietami i pierścionkiem. Z zaskoczenia mnie wziął :-) Do tego stopnia, że zapomniałam mu odpowiedzieć, czy się zgadzam :-) Jednakże co do ślubu też nie był za bardzo na tak. Mówił otwarcie, że nie jest gotowy. Że kocha mnie, chce mieć ze mną dziecko, chce ze mną być, bo jak nie ze mną to już z żadną inną, ale bez ślubu. Też pytał po co nam właściwie papierek. Koniec końców uzgodniliśmy, że jak będziemy mieli dziecko to weźmiemy ślub jak będzie miało ono 2-3 latka. Nie za bardzo mi się to uśmiechało, bo zawsze marzyłam o kolejności ślub - dziecko, a nie odwrotnie, no ale cóż... Zaręczyny miały miejsce 2/04/2009. Pod koniec maja okazało się, że jestem w ciąży. Chwilę później poroniłam. Od tego momentu zmieniło się moje podejście do ślubu. Długo rozmawialiśmy z M. Tłumaczyłam mu, że może odejście Orzeszka to znak, że kolejność ma być zachowana? M pomyślał i... W lipcu zaczęliśmy przygotowania do ślubu. Los nam pokrzyżował plany co do pierwszej daty jak wiesz, ale do drugiej już doszło, mimo, że to mi z kolei włączyły się wątpliwości, czy iść z takim brzuchem ślubować. Wierzę, że i Twój M dojrzeje do takiej decyzji. Tylko nic na siłę. A to będzie jego pierwszy ślub? Bo Ty już jak się domyślam jesteś po?
Ja aktualnie mam lenia strasznego. Zaksięgowałam to co w domu mogłam zaksięgować. Teraz monitoruję biurowego maila z nadzieją, że przyślą resztę (nadzieja matka itd) i kompletnie nic mi się nie chce. Powinnam wstawić pranie, umyć naczynia, zrobić sobie herbatę. Emi się pręży, naciska mi co rusz na pęcherz. Zaraz zwariuję od tego. No i upał mnie zabija. Nawet nie mam zamiary sprawdzać ile pokazuje termometr, bo to nie na moje nerwy :-)
Boże, zrobiłam przeciąg a nadal w chacie nie ma czym oddychać...
Ewela nie mam żadnych przeczuć. Spokój i cisza... Pewnie przed burzą. Co do ślubu. Mój M oświadczył mi się z nienacka. Nic na to nie wskazywało, bo w gruncie rzeczy po rozwodzie ciągle powtarzał, że nie jest gotowy na kolejny oficjalny związek. Jednak któregoś razu podczas kolacji, którą robiliśmy dla moich Rodziców, nagle wyszedł z domu, a jak wrócił to z dwoma bukietami i pierścionkiem. Z zaskoczenia mnie wziął :-) Do tego stopnia, że zapomniałam mu odpowiedzieć, czy się zgadzam :-) Jednakże co do ślubu też nie był za bardzo na tak. Mówił otwarcie, że nie jest gotowy. Że kocha mnie, chce mieć ze mną dziecko, chce ze mną być, bo jak nie ze mną to już z żadną inną, ale bez ślubu. Też pytał po co nam właściwie papierek. Koniec końców uzgodniliśmy, że jak będziemy mieli dziecko to weźmiemy ślub jak będzie miało ono 2-3 latka. Nie za bardzo mi się to uśmiechało, bo zawsze marzyłam o kolejności ślub - dziecko, a nie odwrotnie, no ale cóż... Zaręczyny miały miejsce 2/04/2009. Pod koniec maja okazało się, że jestem w ciąży. Chwilę później poroniłam. Od tego momentu zmieniło się moje podejście do ślubu. Długo rozmawialiśmy z M. Tłumaczyłam mu, że może odejście Orzeszka to znak, że kolejność ma być zachowana? M pomyślał i... W lipcu zaczęliśmy przygotowania do ślubu. Los nam pokrzyżował plany co do pierwszej daty jak wiesz, ale do drugiej już doszło, mimo, że to mi z kolei włączyły się wątpliwości, czy iść z takim brzuchem ślubować. Wierzę, że i Twój M dojrzeje do takiej decyzji. Tylko nic na siłę. A to będzie jego pierwszy ślub? Bo Ty już jak się domyślam jesteś po?
Ja aktualnie mam lenia strasznego. Zaksięgowałam to co w domu mogłam zaksięgować. Teraz monitoruję biurowego maila z nadzieją, że przyślą resztę (nadzieja matka itd) i kompletnie nic mi się nie chce. Powinnam wstawić pranie, umyć naczynia, zrobić sobie herbatę. Emi się pręży, naciska mi co rusz na pęcherz. Zaraz zwariuję od tego. No i upał mnie zabija. Nawet nie mam zamiary sprawdzać ile pokazuje termometr, bo to nie na moje nerwy :-)
Boże, zrobiłam przeciąg a nadal w chacie nie ma czym oddychać...
Ostatnia edycja: