reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wieści od cieżarówek

Hejka, aniolki! Zakupy to ruszą dopiero wiosną jak się ciepło zrobi i car boot'y ruszą - tu są bajeczne używki w dziecięcych ciuszkach, a mnie lumpeksy nigdy nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie. Teraz to tak... Bo się trafiło, w preferowanym stylu, idealnym stanie i za głupie pieniądze. Aha! I Pasożyt powinien mieć szczęście - wracając wdepnęliśmy jeszcze do jednego pawilonu, Rajmund został z łóżeczkiem na zewnątrz i jak się odwrócił na chwilę, jakiś piesek idący z panią podniósł nogę na nasz mebelek. Łóżeczko opakowane folią, więc nic mu się nie stało, ale mebelek zyskał "na mocy".:-D
Scan mam dokładnie za tydzien, 10.01 o 10:30. Kurcze, niby nic, a ja mam tremę jak przed premierą lub recitalem... Będziemy podglądać Pasożyta - Rajmund ma wtedy akurat dniówkę, ale zamierza się zwolnić choć na chwilę żeby zobaczyć malucha.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Aniołki, służę radą jeśli tylko będę potrafiła:)cieszę się, że coś się przydało:)no i jeszcze bardziej się cieszę, że z ciśnieniem w porządku!!!
Kłaczku, Ty mi nie pisz o Waszych wyprzedażach, bo mnie zazdrość zbiera!!!!!a 10.01 ja mam się kłaść do szpitala, więc może obie zobaczymy nasze dzieciaki tyle, że w różnych wymiarach/piszę "może"bo nie wiem, co moja gin zdecyduje/.aaaa ważna info!!!pytałam tej znajomej z anglii, czy ją nacinali i mówiła, ze tak!tylko musisz się dowiedzieć, jak to jest w szpitalu, w którym będziesz rodziła, bo podobno niektóre szpitale mają takie oddziały porodowe, gdzie nie ma lekarzy tylko położne i tam się odbywają porody niemal jak natura da i tu właśnie nie nacinają i nie szyją.ewentualnie jak coś się dzieje, albo poród wymaga pomocy, to wtedy przewożą do szpitala z pełną opieką medyczną.
Jankesowa, najważniejsze, żeby było 10 ruchów ciągu dnia.chociaż wiem sama jak to jest, kiedy dziecię milczy.
Kairko, to mówisz, że już jesteś całkiem "sfokusowana" na Lenkę:)fajnie, że taka grzeczna jest.a pisałam Ci o poradni laktacyjnej.myślałaś może o tym, żeby z kimś pogadać o tym, że mała nie bardzo chętna do cycka?a położna do Ciebie przychodzi?widziała, jak ją karmisz?moja koleżanka już prawie zrezygnowała z karmienia córki, ale właśnie położna środowiskowa jej z nieba spadła i okazało się, że nie tak Julkę do cyca przystawia i mała się denerwowoała i dlatego nie chciała i po paru wskazówkach mała już świata poza cycem nie widziała:)
no a ja-tak jak pisałam Kłaczkowi, 10ego się kładę i zobaczymy:)już nie mogę się doczekać tego mojego piętaszka
 
Julitka, zgłupiałam... Piszesz że jak się coś dzieje to przewożą do innego szpitala... Przepraszam, w trakcie porodu przewożą?? Że niby jak się okaże że jest problem to dopiero doznają olśnienia?? Kurde, w takim systemie to ja bym dziś Wojtka nie miała bo zdążyłby się udusić zanim by coś zrobili - jeden lekarz sobie nie poradził, dobrze że się drugi napatoczył przypadkiem. Opadła mi szczęka. I nie powiem, zaliczam stresa. Zwłaszcza że ja komunikacyjnie dalej poniżej średniej krajowej.
Nie wyprzedaże bo po tym to ja nawet nie łażę - bawią mnie baby maniakalnie gromadzące naręcza szmat i grozą napawa burdel jaki robią w sklepach. NIby taka cywilizacja, a zachowują się jak bydło. Jeżdżę na car boot'y - tam króluje używka, ale często coś błyśnie prawdziwą perełką. A to piękny gliniany komplet typu wielka micha i 6 normalnych, a to wczorajsze łóżeczko, a to dziecinne ciuszki bo jesienią widziałam ich bardzo dużo. A car boot'y mam w pobliżu w sumie 3 - jeden o rzut beretem, ale maleńki, drugi większy o półtorej mili więc w zasięgu spacerku, a trzeci konkretny, największy w okolicy, w Hemswell, ale to kilkanaście mil i już wymaga jazdy samochodem.
 
Ostatnia edycja:
oj Kłaczku, tak za słowa łapiesz, mówiąc wyprzedaże miałam na myśli akurat właśnie car boot'y:)a co do tych porodówek, to chyba na tej zasadzie,tak jak możesz sobie wybrać, że poród w domu, poród/nie wiem jak to się dokładnie nazywa, dom narodzin, czy coś takiego-gdzie są głównie położne/i szpital.więc w takim chyba oddziale, o którym Ci pisze, to TYLKO kobiety z ciążą bez ryzyka jeśli można tak powiedzieć/, gdzie są na 1000%pewni/o ile taką pewność można mieć/że wszystko będzie ok.to coś na kształt porodu w domu chyba. ale jak ta znajoma zaczęła rodzić, to mimo, że szpital z normalną porodówką był dalej, to nie było problemu z przyjęciem jej do niego i nikt nie robił wymówek, że nie pojechała na tą izbę położnych/czy jak tam/.więc nie sraczkuj;-)
aaa i nie zdziw się, jak po porodzie zamiast dietki dla mamy karmiącej, zaproponują Ci w szpitalu hamburgera, albo frytki z curry:)nie ma czegoś takiego jak dieta matki karmiącej:)

kurka, o do mnie miał koleś z administracji przyjść po południu, bo po ostanich roztopach jakiś zaciek w kuchni na suficie wylazł/mieszkam na ostatnim piętrze/.owszem, powiedziałam, że będę w domu po południu, ale już prawie 17, mam nadzieję, że nie przylezie po 19.
 
Ostatnia edycja:
Witam się i ja poniedziałkowo.
julitko pytałaś gdzie będę rodziła - w lublinie tam tez jeżdżę do mojej gin. Ona pracuje na kraśnickich więc pewnie tam wyląduję z akcja porodową. Zupełnie nic nie wiem o tym szpitalu, nie wiem czy cieszy się dobra opinia czy złą. Zobaczy się za parę miesięcy:-)
Nadrabiam Was dalej
 
Maruszka, z tymi szpitalami to jest tak, że co pacjentka to opinia.o kraśnickich słyszałam tyle samo dobrych, co i złych opinii:)zwykle jak wszystko jest w porządku,to pacjentki zadowolone, więc życzę żeby było krótko łatwo i przyjemnie;)
 
Ufff... Julitka, dzięki za wyjaśnienie bo "sraczkowanie" zaczęło by być za moment adekwatnym określeniem.:-D 1. NIGDY nie można mieć 100% pewności że wszystko pójdzie gładko - wystarczy że mamuśka przestanie przeć bo jest słaba i braknie jej sił, albo spanikuje, żeby potrzebna była pomoc. O sprawach niezależnych nie wspominając. 2. To będzie problem - nie jadam tut. śmietnika (fast foodów znaczy się), a w ogóle angielskie jedzonko średnio mi wchodzi. Pomijam kwestie diety dla karmiących - hamburger uwłacza w ogóle terminowi "jedzenie", a już o odżywianiu się z użyciem tego dziadostwa nie ma mowy. Nie bardzo rozumiem jak szpital może propagować takie odżywianie? Przecież w Anglii trąbi się o problemach z otyłością wynikających z tragicznego sposobu odżywiania się Anglików, o konieczności zmiany nawyków żywieniowych itd. Gdzie jak nie w szpitalu uświadamiać ludzi że żreją jak świnie? Już mi lepiej - będzie mi Rajmund jedzonko nosił.:-)
 
Kłaczku, dlatego napisałam Ci o tym jedzeniu, bo Ewa była nieźle zaskoczona tym, co jej zaproponowano.lepiej więc, żebyś była gotowa ze swoimi przysmakami, bo zupy mlecznej raczej nie dostaniesz.no chyba, że akurat w Twoim szpitalu jest inaczej.nie masz nikogo, kogo mogłabyś podpytać o zwyczaje szpitalne?a ta Twoja znajoma?może jakieś forum lokalne jest, bo wiem, że gdzieniegdzie polonia ma swoje strony i fora.to też kopalnia wiedzy.
 
Ta moja znajoma nie rodziła w UK, ale... znam kogoś kto tu rodził przecież. Jenny urodziła się w UK, ma niespełna rok. Pogadam z jej mamą, będzie czas. Zupki mlecznej to ja akurat nie lubię, podobnie jak nieśmiertelnej swego czasu na położnictwie bawarki. Brrrr... Mleczne pomyje z herbatą, czy herbatka zafajdana mlekiem - trudno wyczuć. A to dawali jako popitkę do śniadania i potem już wyłącznie bawarka, poza kompocikiem do obiadu o ile to coś można było kompotem nazwać. Za to kocham herbatę zaparzaną mlekiem - to jest pyszne. Nie liczyłam na jakieś korytko w stylu polskiego szpitala położniczego, ale żeby z hamburgerem wyskoczyli to już przeginka. I jeszcze chipsy do tego. A marychę dadzą zajarać?:eek:
 
reklama
Niech ten dzien sie juz skonczy bo abu uwalic sie w kąt i zdechnac gdzies:-:)szok::no: nie wspominajac juz o tym ze jem z nudow zjadlam juz chyba wszystko co sie dalo... polozylam sie spac i nici po lezalam i wstalam....:cool:
julitkav ruchow spokojnie 10 bylo moze nawet z 20 jak na ten leniwy dzien...
 
Do góry