reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wieści od cieżarówek

Mysza ma chyba sporo racji. Informacja o dziecku które w 38tygodniu udusiło się pępowiną podsyca lęk. Bo teraz wszystko niby ok, ale nie ma co się cieszyć, jeszcze na finiszu może dojśc do katastrofy, co? Zimno mi się zrobiło jak to przeczytałam. To jest tragedia, koszmar wręcz, ale nie jestem pewna czy potrzebuje teraz takich "memento" - chyba lepiej mi kiedy nie myślę o tym co złego może się zdarzyć i staram się myśleć że tym razem będzie dobrze. Ale to moje osobiste odczucia - nikt nie musi się zgadzać.
Jankesowa! Ja nie mogę... ODDAJ DZIECIOM PIŁKĘ!!:-D Nieźle Ci brzuszek wysadziło. Ja też chcę!

A ja po długim dniu w pracy. Kurka, wkurzona jestem. Czemu dowiaduję się że będę na cały dzień jak już jestem na miejscu z dwoma jabłkami w plecaku? Są telefony przecież, wystarczy tyrknąć "Ty, zrób se kanapki bo mały chory." i jest ok. Poza tym skoro mam iść z dzieckiem do lekarza to potrzebny mi tłumacz (nie zaryzykuję że coś źle zrozumiem bądź źle powiem, to nie są zakupy na bazarku), a Adam nie zawsze ma wolne. I w ogóle nie znoszę takich improwizacji, zwłaszcza teraz, jak do standardowego zmulenia doszło przeziębienie. Albo "kupiona" od małego infekcja - cholera wie bo kicham kaszlę i coś mnie "rozkłada", a że nie nawykłam chorować to taki dyskomfort doprowadza mnie do szewskiej pasji. Mogłam też od Rajmunda podłapać bo trochę się smarkał.
 
reklama
Jankesowa tak w sumie to chyba lepiej, że wyżej kopie niż za nisko. No a wózek fajny i cenowo też.

Julitka a ja mam wrażenie, że mi brzuch jeszcze się podniósł hihi.

Kłaczek to chyba będziesz musiała określić jakieś zasady z rodzicami malucha. Bo ja sobie nie wyobrażam, ze ktoś mi mówi, że mam zostać cały dzień nie informując mnie wcześniej. Powinni szanować też Twój czas. I odnośnie tego Białego Jelenia, ja tak po fakcie zaskoczyłam o co Ci chodziło z tym paradoksem, bo u mnie wszystko idzie wg zasady im większy brzuch tym mniejszy mózg.:-);-):tak: Chociaż z drugiej strony mnie nazwy handlowe nigdy nie dziwiły, zawsze przyjmowałam je tak jak są, bez wnikliwej analizy.
 
:-D Podoba mi się. Też nie analizowałam zwykle takich zjawisk, ale kiedyś szare mydło to było szare mydło i już. Biały Jeleń chyba zaistniał gdzieś "po drodze" i wówczas mnie to rozbawiło.
Z maluchami to nawet nie jest kwestia mojego czasu a jakiegoś przygotowania się (uprzedzenia o sytuacji a nie stawiania przed faktem dokonanym) i możliwości. Kurcze, wiem że mi łatwiej iść coś załatwić, spytać, powiedzieć... Kurcze, też nie znam języka, ale się go uczę - jeśli nie kumam od razu to coś sobie przetłumaczę na tym googlowskim głupku i już jakoś powiem czy zrozumiem. No, do lekarza to jednak wolę mieć zabezpieczenie, ale z nauczycielką jakoś potrafię podstawowe rzeczy załatwić. Jolka nie. Pisze sobie kartkę i daje nauczycielce. Nie próbuje. W ten sposób po z górą roku pobytu tutaj, nie potrafi przeliterować własnego nazwiska - dziś odbierała paczkę dla sąsiada, ja jej nazwisko spelowałam postmanowi. I to też mnie wkurza bo mam wrażenie że zaczynam "matkować" - oni nie potrafią, nie umieją, nie radzą sobie, to ja sobie poradzę. Nie chcę tak! Nie chcę się obciążać problemami innych, dorosłych ludzi. Kiedyś już robiłam za taką Matkę Teresę od Życiowych Połamańców i w połączeniu z własnymi problemami skończyło się poważną deprechą. NIE CHCĘ!! Terapia nauczyła mnie nie brać odpowiedzialności za nieswoje sprawy, nie angażować się tam, gdzie nie jest to konieczne i nie brać na psychę problemów innych ludzi. Ja się tego nadal uczę i nie wchodzenie w czyjeś buty nadal wymaga ode mnie pewnej premedytacji - w odruchu mam "zbawianie świata". Tylko że to obciąża.
 
Ostatnia edycja:
Kłaczku, a ja właśnie miałam teraz zajrzeć i się o Twoją obecność upomnieć...:)wiesz, fktycznie z tym dzisiejszym potraktowaniem CIę, to tak niefajno...powinni CIę uprzedzić, ale może obawiali się, że jak się dowiesz, że dziecko chore, a Ty w ciąży przecież, to nie zechcesz przyjść...wiesz ludzie dziwni są i często myślą tylko o sobie i swojej wygodzie...nie daj się bakteriom i wirusom!!!zdrówka!!!spelowałam...postmenowi...;)no no Angolka już z Ciebie, że ho ho...
Gosia, ja z kapowaniem też mam teraz problem.to wyniki uciskającej na mózg macicy;)Gosia, a czy Twój maluch też potrafi przez dłuższy czas uparcie i bardzo boleśnie maltretować Twoje wnętrzności??? mój ma taką fazę od paru dni ok godz 18-19 i naprawdę BOOOLIII!!!i ani gadanie ani spacerowanie ani inna zmiana pozycji nie pomaga.mam nadzieję, że z nim ok, bo zawsze jak tak szaleje to się mimo wszystko martwię...a z tym brzuchem, to tak wczoraj miałam, bo ledwo mogłam oddech złapać po śniadaniu i też do T mówiłam, że jeszcze trochę, a brzuch mi cycki pod brodę wypchnie,a macica to mam wrażenie, że płuca mi na zewnątrz wysadzi
Jeżynko, ale ja Ci wierze, że Ci się brzuch opuścił, ale jestem tym faktem zestresowana;)mówią, że po tym poród za 3-4 tyg...a przecież za mną w kolejce jesteś:p
Jankesowa, z tymi ruchami to może tak odczuwasz "z głębi":)no sama nie wiem.najważniejsze, że je czujesz i basta.
Just, zapomniałam powiedzieć-niesamowity ten film,dzieciak słodki i bezkonkurencyjny w swym olewaniu wszystkiego wokół:)
 
Sorry, julitko. "Spelowałam" pochodzi z żargonu krótkofalarskiego, gdzie każdej literze przypisane jest słowo (alfa, bravo, charlie, delta itd.) - to coś czego używałam przez kilkanaście lat w Polsce i czym posługuję się odruchowo. Prawidłowo powinno być "literowałam" bo de facto o to właśnie chodziło. Postman dlatego że nie mam pojęcia czy to był listonosz (nie miał charakterystycznej kurtawki), jakiś posłaniec czy inny kurier. Użyłam "wytrychu". Natomiast brak przepływu informacji mnie wkurza faktycznie. I nie wchodzi w grę obawa że nie przyjdę bo dziecko chore - zaczęłam u nich pracę w momencie kiedy mały był na antybiotyku i zaczęłam od tygodnia codziennie na cały dzień, ale wtedy wiedziałam na ile idę, szykowałam w domu obiad na następny dzień i brałam sobie kanapki. Dziś Rajmund miał o 16:00 wrócić z pracy i zastałby puste gary - to nie fair. Okazało się że został do 20:00 to zdąże obiad zrobić. Pracując do 12:30, pichcę żarełko po powrocie z pracy i jest świeże. Takie niespodzianki rozkładają mi plan dnia kompletnie i (co mnie wkurza) skazują na kilka godzin o "suchym pysku", a ja nie lubię być głodna. Zwłaszcza że ostatnio mogłabym wciągnąc wszystko co tylko nie śmierdzi malizną.
 
Kobietki z tym uciskiem macicy na mózg też miałam :-D :-D :-D i aż się wierzyć nie chce jak później szybko przechodzi i znowu człowiek wykazuje się bystrością :-D
choć u mnie to jeszcze najgorsza była niezdarność...non stop się o coś potykałam, wszystko leciało mi z rąk i im wyższy był tydzień ciąży tym moja niezdarność była większa.
Teraz się z tego śmieje, że uczyłam się latać jak Szymuś był w brzuszku, ale jak raz się tak porządnie wypierdzieliłam to pół nocy przeryczałam.

Kłaczku Ty tak codziennie obiadek gotujesz ? Podziwiam!
 
i ja sie zgadzam z Mysza

a do tego moj maly jakos ucichl ostatnio sie do mnie odzywal po 15
a tak sie chwalilam ze tak pieknie mame kopie :-( mam nadzieje ze wszystko z nim ok
 
Julitka moje wnętrzności są często różnie kopane i boksowane i wszystko inne. Czasem nawet łaskotane. A czasem to nie wiem czy po prostu tak ma być czy aż tak mu źle u mnie.

Kłaczek brak przepływu informacji i dziury w komunikacji to jest coś co mnie rozbraja najbardziej. Szczególnie zawsze irytowało mnie u mnie w pracy a niestety dość powszechne było. A spelować to dość powszechne wyrażenie w żargonie, więcn ie wiem czemu Julitka się czepia ;-)

Mysza ja to za to 3 razy wolniejsze teraz jestem, nie dość, że wolno robię to zaraz się męczę.

Alicja mój też miał taki okres, ze długo siedział cicho, poczekaj jak podrośnie to na pewno nie da zapomnieć o sobie :-)
 
Ostatnia edycja:
Nie masz czego, Mysza, nie masz czego. Po prostu nie ma prawa dotrwać do drugiego dnia - mam w domu termity. Znaczy dwóch facetów, z których jeden potrafi pomieścić przedziwne ilości, a drugi... Ech... Co ja Ci będę. 8l bigosu poszło w niespełna 3 dni - nie jedli nic innego w tym czasie. Rajmund idąc do pracy na noc (12h zmiany ma) zjada w domu obiad a do pracy bierze jeszcze dwa obiadki. Nie musi być co innego, byle gotowane. Dziś wziął do pracy pizzę którą piekliśmy wczoraj razem (mmm... pierwszy raz pichciliśmy razem, zwykle twierdzi że garnki go atakują i nie może do kuchni wchodzić) i wziął tylko na 8h bo taki był plan - wróci głodny jak pies. Jak idzie na dzień to samo, z tym że w domu wówczas obiadu nie je. Wczoraj upiekliśmy dwie pizze na dużych, głębokich blachach (polskie blachy, standard) - zjadłam 2 kawałki, czyli pasek z 10cm na szerokośc blachy, Rajmund wtulił takie 4 i stwierdził że mu chyba d... strzeli, dziś wróciłam z pracy i... blachy puste. Przy czym obaj wyglądają jak ofiary holocaustu, Rajmund nawet bardziej bo ciemny, a Adam to taki "typ aryjski". Obaj po 180cm wzrostu i 60 parę kg wagi.
 
reklama
Julitko wiem, że mi wierzysz:-) Czytałam na forach o obniżeniu brzucha i pisało min. że jak wcześnie się brzuch obniży to i tak nawet z 6 tygodni można pochodzić jeszcze, nie ma na to reguły. Zobaczymy jak to u mnie wyjdzie. Co do ruchów dziecka, to mój mały właśnie ostatnio tak boleśnie się rozpycha, nawet teraz:zawstydzona/y: Nawet nie wiem gdzie ma główkę, a gdzie pupę:confused: Czuję rytmiczne uderzenia w plecy, ale nie wiem czy mnie kopie czy rączką uderza. Czasem mam wrażenie jakby chciał już wyjść na zewnątrz moim prawym bokiem tak mnie napiera.:cool2: Porodem póki co się nie stresuję, ale tym co będzie po;-)
Ja też się zgadzam z Myszą. Skupmy się na pozytywach, bo inaczej zamiast w radości to będziemy ciążę przeżywać w strachu.
Kłaczek, no nieładnie Cię potraktowali. Swoją drogą być tyle za granicą i nawet nazwiska nie umieć przeliterować... bez komentarza to zostawię.
 
Do góry