Mysza ma chyba sporo racji. Informacja o dziecku które w 38tygodniu udusiło się pępowiną podsyca lęk. Bo teraz wszystko niby ok, ale nie ma co się cieszyć, jeszcze na finiszu może dojśc do katastrofy, co? Zimno mi się zrobiło jak to przeczytałam. To jest tragedia, koszmar wręcz, ale nie jestem pewna czy potrzebuje teraz takich "memento" - chyba lepiej mi kiedy nie myślę o tym co złego może się zdarzyć i staram się myśleć że tym razem będzie dobrze. Ale to moje osobiste odczucia - nikt nie musi się zgadzać.
Jankesowa! Ja nie mogę... ODDAJ DZIECIOM PIŁKĘ!! Nieźle Ci brzuszek wysadziło. Ja też chcę!
A ja po długim dniu w pracy. Kurka, wkurzona jestem. Czemu dowiaduję się że będę na cały dzień jak już jestem na miejscu z dwoma jabłkami w plecaku? Są telefony przecież, wystarczy tyrknąć "Ty, zrób se kanapki bo mały chory." i jest ok. Poza tym skoro mam iść z dzieckiem do lekarza to potrzebny mi tłumacz (nie zaryzykuję że coś źle zrozumiem bądź źle powiem, to nie są zakupy na bazarku), a Adam nie zawsze ma wolne. I w ogóle nie znoszę takich improwizacji, zwłaszcza teraz, jak do standardowego zmulenia doszło przeziębienie. Albo "kupiona" od małego infekcja - cholera wie bo kicham kaszlę i coś mnie "rozkłada", a że nie nawykłam chorować to taki dyskomfort doprowadza mnie do szewskiej pasji. Mogłam też od Rajmunda podłapać bo trochę się smarkał.
Jankesowa! Ja nie mogę... ODDAJ DZIECIOM PIŁKĘ!! Nieźle Ci brzuszek wysadziło. Ja też chcę!
A ja po długim dniu w pracy. Kurka, wkurzona jestem. Czemu dowiaduję się że będę na cały dzień jak już jestem na miejscu z dwoma jabłkami w plecaku? Są telefony przecież, wystarczy tyrknąć "Ty, zrób se kanapki bo mały chory." i jest ok. Poza tym skoro mam iść z dzieckiem do lekarza to potrzebny mi tłumacz (nie zaryzykuję że coś źle zrozumiem bądź źle powiem, to nie są zakupy na bazarku), a Adam nie zawsze ma wolne. I w ogóle nie znoszę takich improwizacji, zwłaszcza teraz, jak do standardowego zmulenia doszło przeziębienie. Albo "kupiona" od małego infekcja - cholera wie bo kicham kaszlę i coś mnie "rozkłada", a że nie nawykłam chorować to taki dyskomfort doprowadza mnie do szewskiej pasji. Mogłam też od Rajmunda podłapać bo trochę się smarkał.