k4s13k
Aktywna w BB
Witam wszystkich i bardzo proszę o pomoc, jestem na forum nowa
. Jestem mamą 11 tygodniowego Michałka, z ojcem dziecka rozstaliśmy się jeszcze jak byłam w ciąży z powodu zaburzenia jego priorytetów. Jako, że mu nie ufam i chciałam mieć wyrok w sprawie alimentów dogadaliśmy się na kwotę 500zł/Msc, pozew o alimenty i alimenty zabezpieczające napisałam ugodowo, bez żadnego prania brudów, dokumentów itd. Ojciec dziecka miał zgodzić się na moje warunki przed sądem. Przyszła decyzja z posiedzenia niejawnego o alimentach na czas procesu w wysokości 300zł, w wyjaśnieniach napisano, że nie podałam jaka jest moja sytuacja materialna. I tu zaczynają się schody, ponieważ ojciec dziecka zmienił zdanie, żąda zwrotu kwoty jaką mi "nadpłacił" na dziecko przez te 2 miesiące życia synka, i wg niego kwota alimentów wcześniej dogadanych jest jednak za wysoka. Mój prawnik pisze, już zażalenie od decyzji sądu ale chciałam się dowiedzieć czy ktoś może miał taką sytuacje i czy sąd pozytywnie dla matki i dziecka rozpatrzył zażalenie ? Dodam, iż poza alimentami przez te 2msc w wysokości umówionych 500zł ojciec dziecka nie kupuje mu nic. Na wyprawkę kupił tylko łóżeczko za 280zł. Wszystkie ciuchy,zabawki, lażaczki, karuzele, maty foteliki zapewniłam dziecku ja. Jako, ze nie chciałam wojny przed sądem zrezygnowałam ze zwrotu kosztów wyprawki, i alimentów dla matki na czas okołoporodowy. Moja sytuacja materialna jest ciężka, dostaje z zusu ok. 850zł macierzyńskiego, mieszkam z dzieckiem i moimi rodzicami w wynajętym mieszkaniu, także do opłat muszę się dokładać, nie wspominając o ratach kredytów... Podsumowałam wydatki na miesiąc na dziecko i wyszło ok 1150zł . Czy mam szanse na te 500zł alimentów, czy sąd na pewno od tej kwoty mi coś zbije i będzie mniej?? Ojciec dziecka pracuje w firmie drogowej, jako operator koparki, jest zarejestrowany na najniższa krajową, ale przecież wiadomo ze na budowach itd zarabia się 2-3 razy tyle.
Druga sprawa wygląda następująco: ojciec dziecka odwiedza go różnie czasem 1-2 razy w tyg, czasem nie pokazuje się 2tyg. Wizyty nigdy nie trwały dłużej niż 1 godzinę. Gdy jest weźmie małego na chwilę na ręce, ponosi i odkłada do łóżeczka i sobie siedzi. O przebraniu malucha, nakarmieniu go, czy zmianie pieluchy nie ma mowy, nie chce tego robić, Więc w czasie tych odwiedzin muszę być zawsze w pobliżu. Ojciec dziecka dzwoni np o godz 16, że przyjedzie o 17 do syna, kontaktów nigdy mu nie utrudniałam, ale czasem mamy już inne plany i muszę mu odmówić a on robi awanturę, Dlatego chciałabym złożyć też pozew o ustalenie godzin odwiedzin. Ojciec dziecka od miesiąca robi mi również awantury, że nie chce "dać" mu dziecka na weekend, żeby zabrał do siebie. Ja uważam, że to jest za małe dziecko, żeby zabierać je od mamy do miejsca, którego nie zna i nie ma żądnych warunków ku temu. A to, że on nie umie się zając synem jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza. Lecz on uważa, że małym zajmie się jego mama ( dziecko widziało, ją dwa razy na oczy ). Czy sąd może zezwolić ojcu dziecka na takie zabieranie weekendowe , czy raczej podzieli moje zdanie. Na jak często ustalone wizyty mogę liczyć? Czy istnieje jakas minimalna ustalona granica wiekowa kiedy może oddzielić dziecko od matki ?? Dodam, że mały jest karmiony mieszanie, raz pokarmem moim ( ściągniętym przed samym karmieniem i wlanym do butelki) oraz mlekiem sztucznym. Dążę do karmienia tylko moim pokarmem. Przepraszam, że tak się rozpisalam ale mam nadzieje, że ktoś będzie miał ochotę przeczytać i trochę doradzić. Pozdrawiam
Druga sprawa wygląda następująco: ojciec dziecka odwiedza go różnie czasem 1-2 razy w tyg, czasem nie pokazuje się 2tyg. Wizyty nigdy nie trwały dłużej niż 1 godzinę. Gdy jest weźmie małego na chwilę na ręce, ponosi i odkłada do łóżeczka i sobie siedzi. O przebraniu malucha, nakarmieniu go, czy zmianie pieluchy nie ma mowy, nie chce tego robić, Więc w czasie tych odwiedzin muszę być zawsze w pobliżu. Ojciec dziecka dzwoni np o godz 16, że przyjedzie o 17 do syna, kontaktów nigdy mu nie utrudniałam, ale czasem mamy już inne plany i muszę mu odmówić a on robi awanturę, Dlatego chciałabym złożyć też pozew o ustalenie godzin odwiedzin. Ojciec dziecka od miesiąca robi mi również awantury, że nie chce "dać" mu dziecka na weekend, żeby zabrał do siebie. Ja uważam, że to jest za małe dziecko, żeby zabierać je od mamy do miejsca, którego nie zna i nie ma żądnych warunków ku temu. A to, że on nie umie się zając synem jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza. Lecz on uważa, że małym zajmie się jego mama ( dziecko widziało, ją dwa razy na oczy ). Czy sąd może zezwolić ojcu dziecka na takie zabieranie weekendowe , czy raczej podzieli moje zdanie. Na jak często ustalone wizyty mogę liczyć? Czy istnieje jakas minimalna ustalona granica wiekowa kiedy może oddzielić dziecko od matki ?? Dodam, że mały jest karmiony mieszanie, raz pokarmem moim ( ściągniętym przed samym karmieniem i wlanym do butelki) oraz mlekiem sztucznym. Dążę do karmienia tylko moim pokarmem. Przepraszam, że tak się rozpisalam ale mam nadzieje, że ktoś będzie miał ochotę przeczytać i trochę doradzić. Pozdrawiam