Witajcie Kochane!
tak jak napisala Futrzaczek zeszly tydzien byl dla nas ciezki.
Po 3 dniach w Oxfordzie, chemii i infekcji pecherza, wrocilismy do domku i okazalo sie, ze dziecko ma temp. 38,5, wiec pedem ambulansem (moje auto rozkraczone) do naszego szpitala w MK. Tam zaraz podali Niuniowi antybiotyki z uwagi na temp., no i okazalo sie, ze jego Hb wynosi 7,5, wiec na drugi dzien dostal tez krew. W sumie spedzilismy tam 2 dni i 2 nocki, codziennie dostawal antybiotyk w kroplowce i w sobote puscili nas do domu. Ulokowali nas w malym pokoiku z oknem zaklejonym kolorowa folia, myslalam, ze dostane fisia. Dzis moge o tym spokojniej mowic, ale wtedy mialam totalnego dola
Aleks spodziewal sie, ze wrocimy z Fifciem do domu, plakal gdy okazalo sie, ze wraca do domu tylko z tata, bylo mi bardzo ciezko
W ogole juz boje sie tej 2 dniowej chemii, bo drugi raz juz niesie ona jakies komplikacje, poprzednim razem tez potrzebna byla transfuzja krwi i Niunio goraczkowal...
W tym tygodniu juz lepiej, bylismy wczoraj w Oxfordzie na tym jednym dragu (vincristine) i jestesmy w domku.
W przyszlym tygodniu czeka nas 7.11 w poniedzialek wyjecie cewnika i sprawdzenie pecherza sonda (mam wielka nadzieje, ze Filciu bedzie mogl juz siusiac normalnie!) oraz 11.11 bedzie rezonans, a wynik poleci do Paryza - i tu znowu mam wielka nadzieje, ze jest postep w zmniejszeniu gada i moz enie bedzie trzeba az 6 kursow chemii???
Jak o tym mysle to mam kamien w brzuchu jak przed egzaminem i boje sie, tak bardzo chce dobrych wiadomosci...
Filipek ogolnie dobrze, po chemii marudny jest i wyglada zawsze jakby byl chory, ale po paru dniach znowu jest pogodny i potem znowu lekarstwo/trucizna i tak w kolko...
Mielismy piekny start w warzywka, ale chemia zmienia smak i teraz Fifi zaciska usteczka, nie chce jesc, na szczescie pije moje mleczko, czesto.
Musze poczytac jak waza teraz Wasze maluszki, albo moze lepiej nie, bo waga Filipa prawie stoi w miejscu, w polowie wrzesnia jak sie zaczal nasz koszmar wazyl 7,33kg, przed chemia mial 7,80kg, a po chemii znowu 7,30, teraz ostatnio 7,50kg. Chemia powoduje i spadek wagi i niechec do jedzenia z uwagi na dziwny smak w ustach lub nawet zapalania jamy ustnej.
Wiem, ze musimy i przejdziemy przez to, ale czasem, wlaciwie ciagle jak o tym wszystkim mysle to jest mi cholernie ciezko, dobija mnie kazdy szczegol tej nienormalnej sytuacji.
Ogladam Wasze fotki i chce mi sie wyc, bo nie moge mojego Syneczka zanurzyc w cieplej wodzie, zeby popluskal razem z braciszkiem. Przepraszam, ze to pisze! Nie gniewajcie sie!
Miejsce wokol ranki, gdzie wychodzi Hickman Line zrobilo sie czerwone z krostkami od plastrow, ktore trzymaja te kabelki na miejscu, Malenki nauczyl sie zginac lapke i czochra to miejsce zawziecie. Siostry zmieniaja mu plastry na antyalergiczne, moze skora sie uspokoi.
Niech to wszystko sie skonczy jak napredzej, niech dziad zmniejsza sie szybko, zeby moje dziecko bylo w koncu zdrowe!!!