reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

watek porodowy - tylko dla zainteresowanych :):)

Ja niestety tez popekalam i mialam 6 szwow i wlasnie to mnie najbardziej bolalo z calego porodu. W Norwegii nie tna wiec wyboru zadnego nie ma, gazu tez nie daja:no:
 
reklama
Może może... np. mojej teściowej popękała. Wtedy trochę dłużej boli przy chodzeniu/siadaniu.
Ewa - ja też miałam rozpuszczalne ale poszłam po 4 dniach wyjąć, bo się zagoiło już, a tak to się 3-4 tyg. rozpuszczają. Jakoś mnie wkurzały bo ciągle wyłaziły mi czarne nitki ;-)

Kkasiulka, u mnie jakoś nie odczułam żeby zmienił cokolwiek... Chyba bardziej zmienia dziecko niż poród ;-)
 
sanya, aż się popłakałam ze śmiechu z twojego zachowania po głupim jasiu:-D:-D:-D

ewa: niezłego masz męża, może przy tym porodzie sam cię pozszywa jak już tyle się naumiał przez oglądanie;-):-D

dobra, wracając do tematu, wiemy od kiedy i czym masować... ale jak i jak mocno, co mam sobie to rozciągać??:sorry2:
 
kkasiulka- w moim przypadku zmieniło... ale nie na gorsze- wręcz przeciwnie. P będąc świadkiem narodzin naszej córci i wysiłku jaki musiałam w to włożyć, nabrał do mnie takiego innego szacunku (nie żeby oczywiście wcześniej mnie nie szanował) nie wiem jak to wytłumaczyć- w każdym razie był pełen podziwu dla mnie, że wszytko tak dzielnie zniosłam, że mu taką śliczną córeczkę urodziłam i w ogóle...
 
Ewuniu, właśnie o to mi chodziło... To chciałam wiedzieć... Szczerze mówiąc, liczę na to...Mężuś oczywiście mnie szanuje i kocha mocno, ale uważa że niepotrzebnie panikuję i przesadzam, że mnie cos strzyka, albo jak byłam chora i wstałam z łózka, bo jak sie leży to jeszcze gorzej, to patrzył na mnie krzywo, że łaże, że nic nie robię, nie mógł uwierzyc, że ja taka słaba mogłam być...
 
potwierdzam... d. był przy mnie cały czas, widział jak się męczyłam, jak zasypiałam między skurczami, jak ze zmęczenia miałam dreszcze i nie potrafiłam chwili wyleżeć spokojnie tak mną telepało... i może nie widział finału, bo było cc, ale i tak widać było ten podziw dla mnie i mojego wysiłku, długo po porodzie wspominał że musiałam się nieźle wymęczyć bo wyglądałam tragicznie:sorry2: i mówił to właśnie z milością:tak::-D
 
ja przy moim Y. nie mogę bezkarnie kichnąć, bo od razu leci z inhalatorem, a jak stęknę w nocy przez sen to światło i panika bo może mam atak:-D
Kiedyś jego mama się śmiała,że może on za mnie urodzi skoro tak się trzęsie nade mną, ale powiedział,że ja to zrobię lepiej chyba, że mu pożyczę dolną częśc ciała:-)
 
ojej, hehehe, sanya, są plusy i minusy takiej nadopiekuńczości;-)
mój jak widzi że jestem chora też się mną opiekuje, ale normalnie to tak w granicach rozsądku, szczególnie że nie widać po mnie negatywnych oznak ciąży, no może czasem bolą mnie krzyże:sorry2:
 
reklama
ja mu się w sumie nie dziwię,że się o mnie boi. Nie będę się rozpisywać o swojej chorobie bo to nie to forum ;-) ale jest pierwszym fcetem który to tak dzielnie znosi:)

A wczoraj znajomy mi opowiadał, jak jego żona rodziła ich dwójkę. Wjeżdżała na salę, podpinali ją do ktg, dawali kroplówkę, a 20 minut później dzieci były na świecie. Położne się śmiały,że ona jest urodzona do rodzenia :-)Szczęściara:)
 
Do góry