reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

MISIAKO gdyby ex zony byly takie jak ty to by nie bylo tej stronki :-D:-D

U nas tak jak z twoja mama.Ex zrobila swoj best zeby bylo zle no i jest zle,ale jak wiesz mnie to powiewa.Mimo ze jestesmy ponad 3 lata po slubie a moj maz 5 lat po rozwodzie ex nie schodzi nam z plecow.1 lipca bylismy w sadzie,bo chciala nas zmusic do sprzedazy domu(ale to historia nie na dzis i nie tu) a w zeszlym tygodniu spacerowala przed naszym domem :szok: Czy to jest normalne?Zauwazylam ze 99 przypadkach to baby robia jazdy po rozwodzie,uzywaja swoich dzieci do walki z exem i nie wazne ze to one chcialy rozwodu:-D Gdzie logika,gdzie honor?
Moi rodzice sa ponad 30 lat po slubie i nadal chadza za roczke.Dzieci(sepy :-D;-) )wyfrunely z gniazda wiec sie ciesza druga mlodoscia.Pytalam mame o recepte na taki zwiazek,t mi powiedziala zebym nie robila awatury za kazdym razem jak widze skarpetki na podlodze:-D Zycze wam i sobie takiego udanego malzenstwa :tak:

ps,czyli cyba nie jestem taka straszna egoistka,skoro wam tez zycze ;-)


Kindzia Ty egoistko;-)
Ja tam robię awantury o skarpetki i wogóle czepialska jestem hahaha:-D
Faktycznie eks Twojego męża zwariowała. Mój A. jeszcze nie jest po rozwodzie, bo eksiowa to skutecznie utrudnia. Po trwającym dwa lata romansie (jej) i kolejnych szansach nagle odkryła jak bardzo kocha mojego A (czyt. brak kasy i stabilizacji z dreszczykiem romansu w tle). Ze mnie podobnie jak Twoja zrobiła największą K... w mieście, ale mi to lato i powiewa;-):-D
Nagle sie też nawróciła i wysyła co jakiś czas kazania ściagniete z netu z zakreślonymi fragmentami. Az nie do wiary,że tacy ludzie uczą przygotowania do życia w rodzinie:szok: Chyba ja Kindzia do Ciebie na szkolenie wyślę.
Co do spacerów pod domem... U nas eksowa nocowała w aucie,zeby A. zrobić awanturę, a innym razem zajechała nam drogę i wyzywała mnie i moje dziecko od suk, bękartów i innych w obecności swojej córki wywalała teksty w stylu:zobacz jaką tatuś ma fajna rodzinkę,juz Cię nie kocha itp. Nie dałam się sprowokować, ale nie ręczę następnym razem. Żenująca jednostka:eek::confused2:
Przerabialismy tez parę pilnych wezwań bo miała ataki serca, depresje itp. Zabronila dziecku A. kontakty z nim, ale jak mielismy rocznicę,moje urodziny,dzień kobiet itp. to nagle pilnie potzrebowała opiekuna dla dziecka lat14:no: Oczywiście po moim stanowczym BASTA :wściekła/y:dała sobie spokój, bo wie że i tak nic nie ugra. Chociaż... trochę ugrała bo przeciaga sprawę rozwodowa w nieskończonośc żebysmy przypadkiem nie wzieli slubu i nie mieli dziecka. Przyznam że tracę powoli cierpliwśc do całej tej sytuacji i A. w tym wszystkim, ale to inna bajka. Zwłaszcza ze z mojej strony nie ma awantur,cyrków itp. tylko normalne stosunki dwóch doroslych ludzi którzy maja dziecko,ale nie są juz małzeństwem:happy:
Może kiedyś opiszę więcej, bo muszę troche uważać ze względu na podczytujących.

Pozdrawiam:-)
 
reklama
oj wy tu tak fajnie dyskutyjecie, a ja nie mam czasu na pisanie, ale obiecuje że to się niebawem zmieni ;-)
mój pasierb jest nie refolmowalny... ja poznalam jego ojca jak miał 9lat i było to 6lat po rozwodzie jego rodziców... ja wkroczyłam z obcym dzieckiem w jego sielankę (czyt. samopas). nagle pojawily sie zasady że np. nalezy być w domu przed 20 (wówczas miał 10lat!!!), należy być w łózku ok. 22 (10-latek), należy odrabić lekcje, wynosić "kolekcje" spleśniałych szklanek z pokoju do zmywarki...a najgorsze było to, że należy się myć:sorry: izaczął się bunt, ale to włąściwie nie odbijało się na mnie a na moim synu!!! bo na słąbszym mu sie udawalo a na mnie nie...np. Wiktorowi wlciala piłka do jego pokoju mały wszedł aby zabrać piłkę a K za nogi i po dywanie twarzą, oczywiści 5latek zdarta twarz...innym razem trzasnal tak drzwiami wejsciowymi, że małemu połamał okulary...prośby, rozmowy, tłumaczenia nie dawały rezultatów, a teraz z biegiem lat jest jeszcze gorzej:-( :-:)-(chodziliśmy do psychologów... on jasno i wyraznie mówi, że nas nienawidzi i zrobi wszytsko, aby być znowu sama na sam z ojcem!
 
oj wy tu tak fajnie dyskutyjecie, a ja nie mam czasu na pisanie, ale obiecuje że to się niebawem zmieni ;-)
mój pasierb jest nie refolmowalny... ja poznalam jego ojca jak miał 9lat i było to 6lat po rozwodzie jego rodziców... ja wkroczyłam z obcym dzieckiem w jego sielankę (czyt. samopas). nagle pojawily sie zasady że np. nalezy być w domu przed 20 (wówczas miał 10lat!!!), należy być w łózku ok. 22 (10-latek), należy odrabić lekcje, wynosić "kolekcje" spleśniałych szklanek z pokoju do zmywarki...a najgorsze było to, że należy się myć:sorry: izaczął się bunt, ale to włąściwie nie odbijało się na mnie a na moim synu!!! bo na słąbszym mu sie udawalo a na mnie nie...np. Wiktorowi wlciala piłka do jego pokoju mały wszedł aby zabrać piłkę a K za nogi i po dywanie twarzą, oczywiści 5latek zdarta twarz...innym razem trzasnal tak drzwiami wejsciowymi, że małemu połamał okulary...prośby, rozmowy, tłumaczenia nie dawały rezultatów, a teraz z biegiem lat jest jeszcze gorzej:-( :-:)-(chodziliśmy do psychologów... on jasno i wyraznie mówi, że nas nienawidzi i zrobi wszytsko, aby być znowu sama na sam z ojcem!
spleśniałe szklanki i talerze tez znam:-D:-D
na poczatku były fochy ale teraz juz wynosi- ne zawsze od razu po zjedzeniu ale zazwyczaj- i nawet(!) nauczyl sie wkladac je do zlewu i wsystko co niezjedzone wrucac do kosza bo wczesniej bylo tylko pryniesienie- ale wolnymi krokami do celu:tak:

teraz jak bedzie małe didzi w domu to wogóle bedie musial sie naucyc ze nikt z nas nie bedie koło niego skakac bo nie bedzie na to czasu:tak::tak:

ocywiscie casem jak nei widze zostawa talere na blacie ale jak sie odwróce to sie smieje i mówi- ah zapomniałem i wyrzuca wszystko do kosza iw klada do zlewu:-D
na szcescie ja juz sie oduczyłam wkurzac na to- po prostu sie z tgo smieje- jeszcze nie umie do konca oduczyc go rozzrzucania brudnych ciuchów po pokoju- biera dopiero jak mu powiem- jaks ie nie powie to nei zbiera hihi- ale przynajmniej jak mu powiem to nie robi tego z fochem- jak było wcesniej;-)

ja chyba po prostu jestem dobrą macochą;-);-):-D:rofl2::rofl2:
 
Minka- uważam że jesteś super mamą i macochą a gówniarz ma wielkie szczęście którego nie potrafi docenić.
 
Ostatnia edycja:
Minka- współczuje pożycia z takim gadem, uważam że jesteś super mamą i macochą a gówniarz ma wielkie szczęście którego nie potrafi docenić.
ja tak sobie myślę iż nie mam sobie nic do zarzucenia, no może czasami coś się znajdzie , ale każdy z nas mo gorsze i lepsze dni :tak:
teraz przede mną i moim ex (ojcem Wiktorka) wyzwanie. Wiktor i jego ojciec z rodziną (żona, syn i jej syn) jadą do USA od 3 do 20września:eek: Wiktor nigdy z ojcem nie był tak długo i tak daleko... żona exa nie znosi Wiktorka:-(ale to już inna historia ;-)
 
Ojej to będzie ciężko i małemu i Tobie. Ciekawe co żona twojego ex powiedziałaby o Wiktorku jako macocha np. na tym forum. No, mam nadzieję że będzie szanować małego a i że tatuś się wykarze. A co do Konrada to chciałby was wykurzyć i zostać tylko z tatą, a jak traktuje siostrzyczkę- też jej nie znosi? A jak wyglądają jego kontakty z matką?
 
Kindzia - Absolutnie nie mamy ani takiego samego nastawienia, ani tych samych metod. Cel tez mamy inny. A to, ze obie musimy oddychac powietrzem i to jest zupelnie inna sprawa. To, ze ja sobie nie dam wlezc na glowe nie oznacza, ze pluje jadem. Nie pozwalam sobie wejsc na glowe ani moim pasierbom, ani mojemu mezowi, ani mojemu dziecku. I wszystkich traktuje na rowni!
W Twoim przypadku szanse na poprawienie stosunkow z pasierbami sa znikome, bo zbyt wiele popelniliscie bledow. Teraz za nie placicie. I wlasnie psycholog by sie Wam przydal - Twoim pasierbo, Twojemu mezowi i Tobie. To jedyna szansa. Ale watpie, aby ona Ciebie wogole interesowala.
Nie widze podstaw do szczegolowego tlumaczenia roznic miedzy naszym postepowaniem. Jesli ktos ich nie widzi to tlumaczenie tego nie zmieni. Podstawa jest nastawienie. I to ono glownie tworzy przepasc miedzy nami.
Wspolczuje przejsc z ex. Ale kto jej na to wszystko pozwala?! Gdzie w tym wszystkim jest maz?! U nas tylko raz ex pozwolila soboie na tel do mnie z pretensjami. Kiedy usluszalam jej ton i pierwsze slowa - oznajmilam, ze rozmawiac z nia tym tonem nie mam zamiaru i odlozylam sluchawke. Kiedy zadzwonila do M z pretensjami o to (i o milion innych rzeczy) on ja upredzil, ze takie nagabywanie nas skonczy sie na policji. I na tym skonczyly sie takie problemy. To nie my mamy sie uzerac z ex naszych facetow! Dlatego, Kindziu, nie rozumiem dlaczego wogole z nia rozmawiasz?
Masz generalnie bardzo negatywne podejscie do "TAMTYCH" dzieci. Czy myslisz, ze one tego nie czuja? Wlasnie dlatego reaguja tak jak reaguja. I nie ma co liczyc na poprawe. U was sprawa jest raczej przegrana, bo poprawa nie jest nikt juz zainteresowany. A szkoda, bo za Wasze bleby przychodzi juz placic Waszemu synkowi (sytuacja przy stole opisana przez Ciebie). A to tylko poczatek.
Twoje, Kindziu, zdanie na temat wiazania sie z mezczyzna z dziecmi jest nie tylko naiwne i egoistyczne, ale rowniez destrukcyjne! Z takim nastawieniem nie moze byc happyendu. Skonczylo sie tak, jak sie skonczyc musialo. Dzieci poprostu nie mialy nawet szansy na zaistnienie w rodzinie. One sa "tamte" od poczatku, tak sie czuja i tak sie odplacaja.
Wiesz, nie rozumiem co w tym, ze Twoj maz odwrocil sie od wlasnych dzieci, widzisz pozytywnego. Mnie by to zmartwilo. Czlowiek jest jaki jest - roznie tylko potrafi grac i sie maskowac. Zone, meza, kochanka itd mozna zmieniac kilkakrotnie - poznawac, rzucac i zapominac. Ale dzieci sie MA cale zycie. Mozna je chwilami nienawidziec wrecz, ale w glebi duszy zawsze sie je kocha bezgranicznie. No, chyba ze jest sie pozbawionym rodzicielskiej milosci.
Kiedy moj M zostawial caly swoj dorobek swojej ex (wprowadzil sie do naszego domu z walizka, sofa i kilkoma garnkami; nawet o tej pory ex nie oddala mu jego osobistych pamiatek) jedyne co pomyslalam to to, ze zwiazalam sie z wlasciwym facetem. Potrafi zalatwiac sprawy do konca. Odszedl, ale nie zostawil na lodzie. Wiem, ze jesli kiedys bysmy sie rozstali, to tez bedzie potrafil rozstac sie na poziomie i nie zostawi mnie na lodzie. I zadba o to, aby nasze dziecko jak najmniej odczuloby nasze rozstanie - bo tak potraktowal swoje dzieci kiedys.

Napisalas do Misiako, ze gdyby wszystkie ex byly takie jak ona to tego tematu by nie bylo. Pewnie by byl, ale problemy bylyby inne. Natomiast dzieki kobietom z takim jak Twoje, Kindziu, nastawienie macochy kojarza sie tak jak sie kojarza.

A co jesli chodzi o egoizm zyciowy to ja uwazam, ze trzeba umiec z niego korzystac. Trzeba wiedziec gdzie lezy granica miedzy egoizmem konstruktywnym i destrukcyjnym. Owszem, kazdy ma prawo do wlasnego zdania, postepowania itd. Kazdy ma wybor: jakim czlowiekiem chce byc! Szczescie mozna osiagnac tez na rozne sposoby. Od tego jakim sie jest czlowiekiem zalezy droga jaka sie obiera w zyciu. Mozna dazyc do szczescia niszczac wszystko po drodze i zostawiajac po sobie smrod, a mozna do niego dazyc zostawiajac po sobie slady i mile wspomnienia.....Wybor nalezy do kazdego z nas. Ma sie prawo do bycia jedza, i do bycia "aniolem" - to tylko kwestia wyboru.

Tyle na teraz, bo musze konczyc. Cdn....:-)
 
Minka - A co powiedzieli psycholodzy? Co ojciec na to? Nie wiem jakie sa mozliwosci w PL, ale moze postraszyc go kuratorem? Czy ojciec postraszyl go oddaniem jesli tak bedzie postepowal? Co on na to, ze ojciec nie zostawi was a za jego zachowanie to on moze wybyc z rodziny?
Bardzo wspolczuje sytuacji. Nie ma zlotych srodkow i czasami jest poprostu beznadziejnie. Ale dobry psycholog, kurator i pedagog szkolny powinni cos wskorac. Znam duzo gorsze przypadki, ktore jednak wspolnymi silami "naprostowano". Ale to wymaga duuuuuzej pracy i trafienia na dobrych specjalistow.
Trzymam za Was kciuki...

Medeuska - Wszystko to znam. Takie sa poprostu nastolatki. I czy to jest dom z obojgiem rodzicow, czy z macocha lub ojczymem - nie ma wiekszego znaczenia.
 
Wow, Dziewczyny nie było mnie zaledwie kilka dni - a tu takie zaległości w czytaniu.....nadrabiam, nadrabiam

Kindzia, zdecydowałam że nie powiem Małej, bo nie mam ochoty dzielić się swoim szczęściem z osobami trzecimi (czytaj eksiowa), która natychmiast chciałaby więcej kasy od mojego M. Tak się składa na szczęście także trzeba zasłużyć. Więc skoro, ja jestem ciągle "be", to nie będę stawać na głowie żeby Małej powiedzieć i zapraszać jej na przyjęcie zaręczynowe bo by były fochy i płacze żeby ściągnąć na siebie uwagę i goście ze strony mojego M. to by wogóle zapomnieli kto i po ich zaprosił.
Jestem w trakcie orgniazacji swoich imienin połączonych z radosną nowiną o zaręczynach:)
I tak się ubawię wystarczająco na urodzinach Małej, jak znowu przyjdzie cała ta oranżeria, gdyż nie zamierzam chować pierścionka tylko poprostu zachowywać się normalnie. No a perspektywie komunia i też będzie zabawa. Ostatnio wymieniała listę prezentow:laptop, nowa komórka, nowy rower, narty, snowboard etc. Ponieważ i tak nie utrafię z prezentem, chociażbym się trzymała tej listy, postanowiłam zainwestować w złoty medialik z Matką boską (eksiowa tak chętnie się ostatniow powołouje na tzw. świętość rodziny)

pozdrawiam serdecznie i wracam do nadrabiania zaległości w czytaniu:)
 
reklama
Minka - A co powiedzieli psycholodzy? Co ojciec na to? Nie wiem jakie sa mozliwosci w PL, ale moze postraszyc go kuratorem? Czy ojciec postraszyl go oddaniem jesli tak bedzie postepowal? Co on na to, ze ojciec nie zostawi was a za jego zachowanie to on moze wybyc z rodziny?
Bardzo wspolczuje sytuacji. Nie ma zlotych srodkow i czasami jest poprostu beznadziejnie. Ale dobry psycholog, kurator i pedagog szkolny powinni cos wskorac. Znam duzo gorsze przypadki, ktore jednak wspolnymi silami "naprostowano". Ale to wymaga duuuuuzej pracy i trafienia na dobrych specjalistow.
Trzymam za Was kciuki..."

juz raz Konrad został "wyeksportowany do znajomej przyszywanej "babci" spedzil tam miesiąc, niestety niczego sie nie nauczył... matke widuje ostatnio 2 razy w miesiacu, kiedys duzo żadziej bywało. matka ma swoja rodzine i "nowego" syna niestety nie ma ochoty go wziąć do siebie i nie mam mowy aby zamieszkał z nią-to jej słowa... kurator nie wchodzi w rachube bo mógły być gdyby Konrad sprawiał problemy wychowawcze np. kradzież...
relacje z Julianką sa takie : traktuje ja jak mebel czyli jak jest na drodze to ja obchodzi do okoła...
 
Do góry