kasiula matula ja studiuje filologie angielska z hispanistyka, moze tez kiedy dolacze do grona belfrow, choc po moich doswiadczeniach z praktyk i korepetycji nie wiem czy mi starczy ciepliwosci, no wiec Kasiula mysle ze jesli szybko chcesz nadgonic zaleglosci zeby moc sie komunikowac, to chyba najlepiej by bylo jakby na konwersacje pochodzila, nikt niebedzie wymagal zeby mowila perfect a zebys sie normalnie komunikowala, i dobrze by tez bylo gdybys sluchala angieleskich programow zeby sie osluchac! pamietam ze jak pojechalam pierwszy raz do Anglii to sie przerazilam, mimo ze byla dobra z jezyka, to jak mialam cos powiedziec to mnie paralizowalo, dopiero tam sie rozgadalam i przestalam sie bac mowic, jakbys jeszcze znalazla nativa to bylo by idealnie ;D
reklama
sreberko
mała iskierka 05-09-08 :)
Witaj inkaa5
magdalenaB
marcowa mama 06'
a to jest rzeczywiscie tak ze my sie w szkole uczymy tzw. "martwego jezyka" to zn. takiego literackiego i jak jedzie sie za granice to tak naprawde oni nas tam nie rozumieja?
we francji kiedys uslyszelismy ze mowimy takim farncuskim jak babcie
we francji kiedys uslyszelismy ze mowimy takim farncuskim jak babcie
K
KingaP
Gość
kasiula: ja kiedyś pracowałam w szkole języka angielskiego, w której uczono Metodą Callana. Uczniowie bardzo szybko opanowywali angikelski. chwaili sobie szkołę.
Ja nie mam kas na angielski, a bardzo chciałabym znać ten język. Nieraz oglądam sobie CNN i staram sie jak najwięcej zrozumieć i wyłapać słowa, których znaczenia nie znam, potem do słownika... i tak trochę łapię :
a pociesze Cię jeszcze. Ostatnio miłam okazję rozmawiać z anglikiem polskiego pochodzenia i jak usłyszałam jak on mówi po polsku, to przestałam się przejmować i zaczęliśmy rozmawiac po angielsku... lody przełamałam i było ok. najważniejsze, że sie zrozumieliśmy
Ja nie mam kas na angielski, a bardzo chciałabym znać ten język. Nieraz oglądam sobie CNN i staram sie jak najwięcej zrozumieć i wyłapać słowa, których znaczenia nie znam, potem do słownika... i tak trochę łapię :
a pociesze Cię jeszcze. Ostatnio miłam okazję rozmawiać z anglikiem polskiego pochodzenia i jak usłyszałam jak on mówi po polsku, to przestałam się przejmować i zaczęliśmy rozmawiac po angielsku... lody przełamałam i było ok. najważniejsze, że sie zrozumieliśmy
no nie wiem jak to jest z ta przestarzaloscia!!! ja sie przygotowywalam do matury z angielskiego (pisemnej) u nativa i przynioslam mu testy z poprzednich lat, to wysmial to, stwierdzil ze 3/4 anglikow nie wiedzialoby co z tym zrobic, ja rozumiem ze na filologii moga byc wymagania, ale ta gramatyka na maturze to byla przesada, oczywiscie roznie to bywa, choc moim zdaniem zdolonsc poslugiwania sie jezykiem zalezy od stopnia osluchania sie z nim, a nie wkuwania slowek i gramatylki, co z tego ze znamy zasady skoro ta wiedza nie idzie w parze z umiejetnoscia poslugiwania sie jezykiem, jak napisalam wczesniej ja stawiam na kowersacje, kontakt z zywym jezykiem a nie wypelnianie testow w ksiazkach gramatycznych...
magdalenaB
marcowa mama 06'
i to chyba jest klucz- rozmowa a nie pisanie wylacznie!
u nas na francuskim tak bylo, ciagle jakies opowiadania, dialogi, pogadanki takie na "luzie" po kontrola pani prof. jujeczki (jak my sie jej balismy) ale teraz wiem ze to super babeczka!
i to bylo o wiele lepsze niz pisanie, ktorego tez bylo sporo ;D ale lekcje angielskiego roznily sie o 360 stopni. tylko sluchanie tasmy i pytania+odpowiedzi czy zrozumielismy teskt czegos brakowalo... ale tez nie da rady wszystkich przedmiotow uczyc ta sama metoda np. polski i matma prawda ??? inne srodki trzeba uzyc by dzieciaki sie uczyly ;D
ps. pani jujeczka uwielbiala stawiac jedynki (sosenki), robic 5 minutowki z odmian czasow itp (too byly tzw. bale murzynow, rzezie niewiniatek), a jak ktos sie nie uczyl to mowila "baw sie lalu dalej" ;D ;D boze jak ja to pamietam (na maturze zdawalam farncuski i ustny i pisemny hehe)
u nas na francuskim tak bylo, ciagle jakies opowiadania, dialogi, pogadanki takie na "luzie" po kontrola pani prof. jujeczki (jak my sie jej balismy) ale teraz wiem ze to super babeczka!
i to bylo o wiele lepsze niz pisanie, ktorego tez bylo sporo ;D ale lekcje angielskiego roznily sie o 360 stopni. tylko sluchanie tasmy i pytania+odpowiedzi czy zrozumielismy teskt czegos brakowalo... ale tez nie da rady wszystkich przedmiotow uczyc ta sama metoda np. polski i matma prawda ??? inne srodki trzeba uzyc by dzieciaki sie uczyly ;D
ps. pani jujeczka uwielbiala stawiac jedynki (sosenki), robic 5 minutowki z odmian czasow itp (too byly tzw. bale murzynow, rzezie niewiniatek), a jak ktos sie nie uczyl to mowila "baw sie lalu dalej" ;D ;D boze jak ja to pamietam (na maturze zdawalam farncuski i ustny i pisemny hehe)
Osinka
Marcowa Mama Agatki 2006
Magda, u mnie podobnie było na niemieckim ;D całą godzinę konwersacje, zaskakujące pytania nauczycielki, w każdej chwili można było zarobić pałę : ależ ja się bałam tych lekcji, ale dzięki temu do tej pory dogadam się po niemiecku, choć minęło sporo lat, szkoda że nie mam czasu na dalsze doskonalenie języka chyba razem z Agatą będę się uczyć :
reklama
Hm, Ewunia, pewnie ze rozmowa jest bardzo wazna, ale bez gramatyki to daleko sie nie zajedzie. Zwlaszcza, ze Anglicy nie szanuja specjalnie osob , ktore nie mowia gramatycznie. (zwlaszcza na spotkaniach biznesowych i innych "waznych").
A to ze wielu Anglikow nie zrobilo tych testow- no coz, zaden to argument. wielu Polakow nie potrafi pisac poprawnie (nie tylko ortograficznie ale rowniez gramatycznie i stylistycznie), cala masa osob nie rozumie tego co czyta- czy z tego powodu mamy odpuscic sobie wszelkie reguly ?, moze najlepiej przestac chodzic do szkoly ???
A tak w ogole to metoda uczenia zalezy od ucznia- do roznych ludzi pasuja rozne metody.
I jeszcze od celu w jakim sie uczymy jezyka.
jak chcesz np. czytac ksiazki i gazety, to sama nauka konwersacji za duzo ci nie da.
A to ze wielu Anglikow nie zrobilo tych testow- no coz, zaden to argument. wielu Polakow nie potrafi pisac poprawnie (nie tylko ortograficznie ale rowniez gramatycznie i stylistycznie), cala masa osob nie rozumie tego co czyta- czy z tego powodu mamy odpuscic sobie wszelkie reguly ?, moze najlepiej przestac chodzic do szkoly ???
A tak w ogole to metoda uczenia zalezy od ucznia- do roznych ludzi pasuja rozne metody.
I jeszcze od celu w jakim sie uczymy jezyka.
jak chcesz np. czytac ksiazki i gazety, to sama nauka konwersacji za duzo ci nie da.
Podziel się: