Dee - Maciek miał owiniętą wokół szyi. Jak urodziłam główkę (a właściwie ją ze mnie wyciągnęli próżnociągiem) położna szybciutko sama przecięła pępowinę aż krew trysnęła dookoła. Normalnie czeka się aż przestanie tętnić podobno. Później młodego do końca wyciągnęli i szybko pod tlen bo urodził się siny i nie oddychał. Tatuś w tym czasie trzymał mamusi maseczkę tlenową
reklama
dzisiaj pytałam lekarza właśnie o to czy nie jest owinieta pępowiną - nie chciał powiedziec bo mówi, ze to mi nic nie pomoże, że takie rzeczy są dopiero wtedy niebezpieczne gdy w trakcie porodu i akcji skurczowej niektóre parametry dziecka zaczynają niepokoić, wtedy trzeba szybko działać i odcinać ale jesli nic się nie dzieje to ok....nie powiedział mi czy nasza jest czy nie bo twierdzi że nie mówi takich rzeczy bo tylko mamy się denerwują niepotrzebnie......
i to moim zdaniem jest totalną paranoja. Każdy ma prawo wiedzieć co dzieje się z jego dzieckiem nawet jeśli jeszcze jest w brzuchu. Dziwi mnie tez że bezpośrednio przed porodem nie robia usg żeby zobaczyc np czy pępowina nie jest owinięta wokół szyi. Przecież wiadomo że podczas porodu może się mocniej zacisnąć, a my mamy się męczyć żeby potem urodzić podduszone czy martwe dziecko. Rewelacja! Kocham takie podejscie lekarzy
Digitalis, gdybym się uparła to by mi powiedział ale z tego co mówił to 70% dzieci rodzi się owinięte pepowiną bo zalezy jakie to owinięcie - jezeli takie lekko, luźne to nie ma żadnego wpływu na dziecko, gdyby było wokół szyi np. kilkukrotne to wtedy jest zagrożenie ale że wtedy monitorują to tętnem dziecka i w razie czego muszą operowac czy coś....może usg przed porodem byłoby wskazane ale to chyba nadal rzadkość w naszych szpitalach...a może się mylę? miałyście usg tuż przed porodem?
ehhh ... no właśnie tego się obawiałam :-(, że przecinają a dla tatusia nic nie zostaje (oczywiście życie i zdrowie maluszka jest bardzo ważne!!)
mojemu m bardzo zależy na przecięciu pępowiny - na samą myśl się uśmiecha i dlatego jak wpadło mi to do głowy to chciałam się upewnić. No nic. Pozostaje mieć nadzieję, że malutka się nie owinie :-)
mojemu m bardzo zależy na przecięciu pępowiny - na samą myśl się uśmiecha i dlatego jak wpadło mi to do głowy to chciałam się upewnić. No nic. Pozostaje mieć nadzieję, że malutka się nie owinie :-)
galwaygirl
Mamusia Piotrusia
Dee pępowina to i dla mnie największa obawa przed porodem, tylko że ja się nie martwię tym, że Mąż nie będzie mógł jej przeciąć ale tym, że po 9 miesiącach coś się może stać naszej Kruszynce... Jak już główka będzie na zewnątrz a okaże się że pępowina jest owinięta, to na cc nie ma chyba już czasu ani możliwości. Mnie nie przeraża ból SN, ale właśnie ta cholerna pępowina, dzięki której dziecko przez 9 miesięcy sobie żyje a na koniec może...
Pytałam ostatnio jak jest teraz ułożona, to podobno gdzieś w bezpiecznym miejscu, no ale ja się martwię, bo Młody jest taki aktywny, a jedną z zabaw w brzuszku jest zabawa pępowiną no i klops.
Pytałam ostatnio jak jest teraz ułożona, to podobno gdzieś w bezpiecznym miejscu, no ale ja się martwię, bo Młody jest taki aktywny, a jedną z zabaw w brzuszku jest zabawa pępowiną no i klops.
reklama
galwaygirl ale nie możesz się zamartwiać na zapas, wiadomo każda z nas ma jakies swoje "czarne scenariusze" i przyznaję, że od wczoraj jak tylko poruszyłam ten temat a raczej mój mąż zapytał lekarza a potem tu na forum temat się pojawił to też zaczęłam schizować....mąż mnie stawia do pionu, że nie mogę tak myśleć bo jeszcze czas a ja tylko zaszkodzę małej stresem a i tak nic zrobić nie mogę, nie przestawię dziecka w razie czego....na następnym usg zobaczymy jak jest tak naprawdę z dzidziusiem...czytałam też, że często nie widać czy jest owinięte dziecko niebezpiecznie....
musimy ufać lekarzom i wierzyć, ze z naszymi kruszkami będzie wszystko ok! bo będzie!!!!
musimy ufać lekarzom i wierzyć, ze z naszymi kruszkami będzie wszystko ok! bo będzie!!!!
Podziel się: