KRROPELKA
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Sierpień 2008
- Postów
- 2 685
Rosi zycia nie da sie tak przekalkulowac. nie jestes robotem. taki poukladany zwiazek bez uczuc predzej czy pozniej wyszedlby Ci bokiem i caly czas zastanawialabys sie czy gdzies tam nie czeka na Ciebie ten jedyny. zreszta... Ty nie chcialabys sie angazowac uczuciowo a moze ten facet chcialby? i co wtedy? ma mu wystarczyc to, ze sam kocha i ma Ciebie i Ewcie obok?
niestety nie ma tak latwo. a sprawy uczuc sa trudne i niejednoznaczne.
i mysle, ze kazde rozstanie jest bolesne. wkoncu wiec lub mniej, ale zawsze cos w zwiazek inwestujemy .
martusia Twoje wymagania nie sa zbyt obszerne. sa normalne. nie zadasz cudow. chcesz miec zapweniona norme - rodzinne szczescie dla siebie i dzieci. i nie twierdze, ze taka "norme" spotkasz zaraz na zakrecie. czasem trzeba na to dlugo poczekac. ale to jest realne.
a wiem to na 100% bo sprawdzilo sie to na mnie .
mojego partnera znalam co prawda niemal tak dlugo jak exa, ale byla to znajomosc powierzchowna. gdy zostalam sama on sie o tym dowiedzial i odwiedzil mnie.
wcale nie zapalalam entuzjazmem. i gdyby mi ktos wtdey powiedzial, ze z nim bede to bym tego kogos wysmiala . zreszta bylam w zaawansowanej ciazy.
ponadto moj partner jest mlodszy o 7 lat i nigdy nie planowal miec rodziny a juz tym bardziej dzieci.
a ja? bylam nastawiona anty do facetow i do zwiazkow. zreszta... ponad rok mi zajelo uporanie sie uczuciami do exa...
i tak to jakos sie stalo, ze moj M z nastawieniem antyrodzinnym i ja z nastawieniem antyfacetowym zaczelismy coraz wiecej i intymniej gadac. okazalo sie, ze na wiele spraw w zyciu mamy podobny poglad. i tak kroczek po kroczku... ja zaczelam widziec w nim fajnego faceta. a on zaczal widziec w nas swoja przyszlosc.
a dzis, jak juz pisalam, M nie wyobraza sobie zycie bez Filipka a maluch odplaca mu sie taaaka miloscia, ze exowi zal dupe sciska .
dziulka jak ja pomysle, ze ja wyczynialam biednemu M to az mi go zal . on nie musial sprostac podstawowym wymaganiom - on musial dawac z siebie wszystko i cierpliwie czekac na moja aprobate. i doslownie raz w tygodniu pakowalam w reklamowke jego rzeczy (oraz wszysko, co od niego dostalam) i zrywalam. jakie mialam powody? jak oceniam z dzisiejszego punktu widzenia to zadne . ale wtedy po prostu powodowala mna panika. okropnie balam sie zranienia i porzucenia, ze wolalam go wyprzedzic. ale on wracal jak bumerang.
a dzis jest tak, ze pomimo wad moich i jego jest suuper. owszem, czasem sie klocimy, ale w sumie nieczesto i nie sa to jakies zyciowe kwestie.
nie klocimy sie nigdy ani o pieniedze ani o podzial obowiazkow - po prostu kazdy robi to ci umie najlepiej i na co ma wiecej czasu a ta druga strona go w tym wspiera jak moze.
a jak sobie pomysle jak wygladaloby moje zycie gdyby ex mnie nie zostawil... brrrr... bylabym pewnie marnie oplacana sluzaca po ktorej mozna jezdzic bez umiaru. i pewnie bym w tym wszystkim upatrywala szczescia .
a dzis jak juz wiem jak moze wygladac zwiazek i zycie rodzinne to bede wkolko powtarzac kazdej kobiecie (I the-devilowi ;-)): " MASZ PRAWO MIEC MARZENIA I WYMAGANIA NA MIARE SWOICH MARZEN. I NIE BOJ SIE OCZEKIWAC OD ZYCIE WIECEJ "
niestety nie ma tak latwo. a sprawy uczuc sa trudne i niejednoznaczne.
i mysle, ze kazde rozstanie jest bolesne. wkoncu wiec lub mniej, ale zawsze cos w zwiazek inwestujemy .
martusia Twoje wymagania nie sa zbyt obszerne. sa normalne. nie zadasz cudow. chcesz miec zapweniona norme - rodzinne szczescie dla siebie i dzieci. i nie twierdze, ze taka "norme" spotkasz zaraz na zakrecie. czasem trzeba na to dlugo poczekac. ale to jest realne.
a wiem to na 100% bo sprawdzilo sie to na mnie .
mojego partnera znalam co prawda niemal tak dlugo jak exa, ale byla to znajomosc powierzchowna. gdy zostalam sama on sie o tym dowiedzial i odwiedzil mnie.
wcale nie zapalalam entuzjazmem. i gdyby mi ktos wtdey powiedzial, ze z nim bede to bym tego kogos wysmiala . zreszta bylam w zaawansowanej ciazy.
ponadto moj partner jest mlodszy o 7 lat i nigdy nie planowal miec rodziny a juz tym bardziej dzieci.
a ja? bylam nastawiona anty do facetow i do zwiazkow. zreszta... ponad rok mi zajelo uporanie sie uczuciami do exa...
i tak to jakos sie stalo, ze moj M z nastawieniem antyrodzinnym i ja z nastawieniem antyfacetowym zaczelismy coraz wiecej i intymniej gadac. okazalo sie, ze na wiele spraw w zyciu mamy podobny poglad. i tak kroczek po kroczku... ja zaczelam widziec w nim fajnego faceta. a on zaczal widziec w nas swoja przyszlosc.
a dzis, jak juz pisalam, M nie wyobraza sobie zycie bez Filipka a maluch odplaca mu sie taaaka miloscia, ze exowi zal dupe sciska .
dziulka jak ja pomysle, ze ja wyczynialam biednemu M to az mi go zal . on nie musial sprostac podstawowym wymaganiom - on musial dawac z siebie wszystko i cierpliwie czekac na moja aprobate. i doslownie raz w tygodniu pakowalam w reklamowke jego rzeczy (oraz wszysko, co od niego dostalam) i zrywalam. jakie mialam powody? jak oceniam z dzisiejszego punktu widzenia to zadne . ale wtedy po prostu powodowala mna panika. okropnie balam sie zranienia i porzucenia, ze wolalam go wyprzedzic. ale on wracal jak bumerang.
a dzis jest tak, ze pomimo wad moich i jego jest suuper. owszem, czasem sie klocimy, ale w sumie nieczesto i nie sa to jakies zyciowe kwestie.
nie klocimy sie nigdy ani o pieniedze ani o podzial obowiazkow - po prostu kazdy robi to ci umie najlepiej i na co ma wiecej czasu a ta druga strona go w tym wspiera jak moze.
a jak sobie pomysle jak wygladaloby moje zycie gdyby ex mnie nie zostawil... brrrr... bylabym pewnie marnie oplacana sluzaca po ktorej mozna jezdzic bez umiaru. i pewnie bym w tym wszystkim upatrywala szczescia .
a dzis jak juz wiem jak moze wygladac zwiazek i zycie rodzinne to bede wkolko powtarzac kazdej kobiecie (I the-devilowi ;-)): " MASZ PRAWO MIEC MARZENIA I WYMAGANIA NA MIARE SWOICH MARZEN. I NIE BOJ SIE OCZEKIWAC OD ZYCIE WIECEJ "