Ja jestem po dwóch poronieniach, ostatnie tydzień temu. Pierwsze w marcu 2019 roku. Mam synka, który w czerwcu będzie miał 9 lat. O synka staraliśmy się 3 lata. O drugie dziecko ok. 5 lat, ale już bez specjalnego leczenia. Udało się, ale niestety ciąża przestała się rozwijać. Poronienie przeżyłam bardzo, zaczęło się wszystko w domu. W nocy leciało tak mocno, że jak wstałam leciało mi po nogach, jak usiadłam na toaletę zemdlałam, że spadłam twarzą na podłogę i potem miałam limo na całe oko. Mąż usłyszał, przyszedł mi pomóc a ja mdlałam znów. Wezwał pogotowie, które zabrało mnie do szpitala. Tam dostałam jeszcze tabletki, żeby oczyściło się wszystko. Bóle straszne. Niestety musiał być zabieg. Bardzo mnie to bolało, ale pozbierałam się i stwierdziłam, że pewnie przypadek. Staraliśmy się dalej. W 7 cyklu udało się znów. Radość, dwie kreski w listopadzie 2019 roku. Myślałam, że teraz to już musi się udać i niestety znów niewielkie plamienie, pojechałam na IP i niestety znów ta sama diagnoza. Było mi ciężko, w szpitalu trzymałam się, choć jadąc do szpitala jechałam z myślą, że chcę odrazu zabieg, nie chcę znów przechodzić tego samego. Niestety padło pytanie czy chcę zabieg czy farmakologicznie z naciskiem, że farmakologicznie lepiej, bo nawet jak będzie potem potrzebny zabieg to będzie o wiele mniej inwazyjny. I będzie o wiele lepiej dla kolejnych ciąż. Zaczęłam płakać, że ja nie chcę znów tego przechodzić i myślałam w środku, że ja już nie chcę więcej próbować, nie chcę więcej przez to przechodzić. Wybrałam najpierw tabletki. Było o wiele "lepiej", wszystko przebiegało o wiele łagodniej niż poprzednio, ale i tak musiał być zabieg. Wszystko przeszło bez problemów, z małym incydentem, dostałam już wypis, poszłam żeby wyjęli mi wenflon, wróciłam do sali i zaczęłam czuć jak mi się robi dziwnie w głowie i czarno przed oczami, usiadłam i straciłam przytomność. Dobrze, że był mąż bo mnie złapał. Pielęgniarka mówiła, że to pewnie po znieczuleniu. Pewnie tak, do tego te wszystkie emocje i się skumulowało wszystko. Naszczescie wypuścili mnie.
Ciężkie to wszystko, ale jednak dalej czuję, że chcę to drugie dzieciątko. Tym razem będę robić badania. Boję się strasznie, że znów się nie uda. Jak uda się zajść w ciążę, to na pewno będzie wielki strach. Mam nadzieję, że jednak nam się uda, ale to czas pokaże.