Dziewczynki, tak tu ladnie piszecie, ze nie je za dwoje, ze nie obzerac sie, ze myslec, co sie je i rezygnowac z pewnych rzeczy... Ze jesli sie duzo w ciazy przytyje, to jest sie wlasciwie samemu winnym.
No to opisze Wam, jak to u mnie wygladalo. Przed ciaza mialam sporo niedowage (brakowalo minimum 7 kg. do jakiejkolwiek dolnej granicy normy). Gin na pierwszej wizycie powiedzial, ze zebym uniknela problemow (anemia ciazowa i poporodowa, mogla wykarmic mala etc.) musze w ciazy przytyc troszke wiecej, niz zakladaja to normy. Bylam przerazona. Chcialam po ciazy miec swoja dawna figurke, ktora zawsze byla dla mnie wazna i byla powodem do dumy.
Mialam silne postanowienie, ze przytyje dla zdrowia swojego i coreczki w okolicach tego, co proponowal gin, czyli ok. 18 kg.
Poczatkowo w ciazy prawie nie przybieralam na wadze. Jeszcze na poczatku szostego miesiaca mialam malenki brzuszek i niescilam sie we wszystkie przedciazowe ciuchy.
Potem sie zaczelo. Najpierw napady wilczego glodu (mimi, ze jdlam normalne posilki). Nie podejrzewalam nigdy siebie wczesniej o to, ze jestem w stanie tyle zjesc. I uwierzcie, ze to nie bylo do opanowania. Budzilam sie nawet 2 razy w nocy z glodu. I to takiego, ktory juz nie pozwalam usnac. Mimo tego przez miesiac jakos strasznie nie utylam (w normie).
Natomiast ostatni trymestr, a zwlaszcza ostatnie 2 miesiace to byl jakis horror. Zdarzalo sie, ze w ciagu jednego tygodnia przybywalo nawet 2,5-3 kg. Niesamowicie zatrzymywala mi sie woda. Puchlam. Podejrzewano w zwiazku z tym zatrucie ciazowe, ale ani niskie cisnienie, a ni wyniki badan tego nie potwierdzily.
W calej ciazy przytylam 27 kg., z czego wiekszosc w tych ostatnich dwoch miesiacach. Bylo mi przykro, czulam sie gruba, zrobily sie rozstepy, ale... nie plulam sobie w brode.l To nie bylo zalezne ode mnie.
Juz dzien po porodzie wazylam 10 kg. mniej (niesamowicie sie pocilam i wytracalam w ten sposob nagromadzona wode). Nastepne 10 zlecialo niewiadomo kiedy. Te 7 to juz spokojnie, ale bez diet, wyzeczen itp. Nastepne 4.... (teraz waze juz 4 kg. mniej, niz przed ciaza). Mam 11 kg. niedowagi (ale tego nie widac, jestem szczupla, ale nie chuda, bo to niestety takie nieubite i luzne jest). teraz musze tylko popracowac nad tym, zeby zrobic z tego miesnie. Rozstepy wraz z ubytkiem kg. splycaly sie i schodzily.
Po co to napisalam?? Bo wnerwia mnie, jesli sie komentuje, ze ktos przytyl w ciazy wiecej, niz to zalecaja jakies normy, to znaczy, ze jest leniem, obzartuchem, nie umie zadbac o siebie i dziecko. Uwierzcie, ze czasami natura plata nam figle i wygrac sie z nia nie da. ja wiem, ze u mnie to jest rodzinne. Podobnie miala moja mama, ktora bedac duzo nizsza osoba ode mnie w pierwszej ciazy przytyla tez 27 kg. (a potem wygladala jak szkielet), a w drugiej 35. I za kazdym razem wikeszosc tych kg. stanowila woda. No i oczywiscie skutek niepohamowanego glodu, z ktorym nie da sie walczyc przy pomocy zdrowych, malych przekasek i silnych postanowien.