A mnie często przykro czytać takie wypowiedzi. Jestem mamą dzieci po przejściach i mam wrażenie, że demonizuje się temat niepełnosprawności. Ona ma różny stopień i dlatego trzeba dobrze go rozpoznać. Lekko nie jest, ale też potrafi być dobrze. Może na początek warto skupić się nad badaniami zanim zacznie się daleko wybiegać w przyszłość, by mówić o wszystkich możliwych komplikacjach. Najpierw trzeba się przyjrzeć, z czym ma się do czynienia zanim zapadną jakiekolwiek decyzje. I nie trzeba być katolikiem czy pro life by umieć docenić nawet skomplikowane życie.
Wybór jest możliwy wtedy, kiedy się go ma. Najpierw trzeba poznać w pełni opcje. Nie mówimy tu o kanapce, czy szafie, a o żywej istocie, która czuje nie tylko z naszej perspektywy, ale również własnej.
Dlatego autorko byś mogła wybierać, daj sobie najpierw szansę na poznanie możliwości wyboru. Byś wiedziała z czym się mierzysz. A lekarz z 30 letnim stażem, żeby nazwać go dobrym, to powie ci co widzi bez zbędnego wybiegania do przodu. Wyślę cię na kompleksowe badania zanim padnie diagnoza poparta konkretnymi faktami, a nie przypuszczeniami. No i co do specjalistów, oni też różnią się między sobą zdaniami. Jedni widzą problem, inni możliwości. Zależy na kogo padnie.
Nie pisała bym otwarcie jak wygląda życie z niepełnosprawnością gdybym nie miała z nią styczności w swojej rodzinie i wśród znajomych. Taka jest prawda i nie każdy ma wsparcie w rodzinie... Moja teściowa jest bardzo wierzącą osobą i powtarza że każde dziecko ma prawo się urodzić itd. Jak się okazało że moja córka ma napięcie mięśniowe to mówiła... ojej nie wiedziałam że tyle problemów z tym
Robiłam co mogłam żeby jak najwięcej rehabilitacji załatwić bo im mniejsze dziecko tym lepiej, wydałam mnóstwo pieniędzy na lekarzy żeby zbadać jej wszystko bo jeden kierował mnie do następnego i pytał a badaliście słuch, jak żołądek? Jak krtań? Jak sece? ... Wizyta na nfz? Gdzie nie zadzwoniłam to musiała bym czekać 2 lata
pierwsze rehabilitacje były prywatne a zanim się dostałam na nfz to minęły 3 miesiące....cały rodzicielski i macierzyński poświęciłam na rehabilitację i lekarzy aby postawić moje dziecko na nogi, jeździłam z nią codziennie. Nikt mi nie był wstanie powiedzieć czy będzie chodziła, mówiła i czy będzie sprawna intelektualnie
teraz dużo dzieci rodzi się z napięciem ale u niektórych wiąże się z uszkodzeniem układu nerwowego i innymi schorzeniami
takie dzieci wymagają stałej rehabilitacji a rodzic często musi zrezygnować z pracy
cześć rodziców zaakceptuje że tak się stało ale duży % wpada w depresję z tego powodu i zostaje sam z problemem
i niech mi nikt nie mówi że życie z dzieckiem niepełnosprawnym jest piękne i kolorowe
mam sąsiadkę z dzieckiem z zd, ona ma 70 lat a jej dziecko prawie 40. Nie ma rodziny, mąż ją wiele lat temu zostawił. Co się stanie z dzieckiem gdy Ona umrze? Dziecko nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować....
Też jestem zdania że trzeba badać choć to badanie wszystkiego nie pokaże a tylko te trzy trisomie i jeśli chce się urodzić to trzeba być przygotowanym na wszystko ale spotkałam się z osobami bardzo wierzącymi które badań prenatalnych nie robią i aminopunkcji tym bardziej
U mnie historia w miarę dobrze się skończyła, moje dziecko chodzi, rozumie i uczęszcza do żłobka ale co przeszłam z nią to moje
mogę powiedzieć że bliskiej rodziny nie mam bo moja mama jest bardzo chora a ojciec nie żyje. Wsparcie miałam tylko w mężu i dzieciach ale mąż ciągle pracował, rodzina męża? oczywiście wszyscy czekali i się cieszyli a jak przyszło co do czego to ich nie ma
jeszcze raz powtórzę ryzyko zd miałam 1:12.
Sorki że się tak rozpisałam